Polacy chcą dorobić się na nietypowej monecie od NBP. Żądają prawie 14 tys. zł

Maria Glinka
26 czerwca 2023, 07:15 • 1 minuta czytania
Najpierw były kolejki, a teraz są gigantyczne wyceny w internecie – kolekcjonerzy chcą dorobić się na nowej monecie od NBP. Dość nietypowy bilon, który wygląda jak banknot, jest sprzedawany za kilkanaście tysięcy złotych.
Dzieciozłotówka od NBP sprzedawana za kilkanaście tysięcy złotych. Fot. Andrzej Iwanczuk/Reporter/East News, Screen Allegro
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Kolejki po nietypową monetę od NBP

We wtorek 20 czerwca Narodowy Bank Polski (NBP) rozpoczął sprzedaż nowej monety kolekcjonerskiej. To banknot o nominale 10 zł z wizerunkiem Mieszka I, wykonany ze złota w próbie 999,9. Jest w kształcie prostokąta o wymiarach 5 cm x 2,5 cm i waży 31,10 g.


NBP przygotował nakład rzędu zaledwie 1,5 tys. sztuk, każda w cenie 10,5 tys. zł. Jak donosi "Wprost", tak niewielki nakład i ogromne zainteresowanie sprawiły, że przed siedzibą banku centralnego ustawiła się kolejka chętnych już w poniedziałek, choć monetę można też było kupić w sklepie internetowym NBP "Kolekcjoner".

Moneta Glapińskiego za 14 tys. zł

Nietypową monetę kupowali nie tylko miłośnicy numizmatyki. Wśród szczęśliwców, którym udało się ją nabyć, były też osoby, które postanowiły na tym zarobić. Zarówno na Allegro, jak i na OLX można znaleźć kilkadziesiąt ogłoszeń ze złotym bilonem od NBP.

Ceny są różne i zaczynają się od 11,2 do 11,5 tys. zł. Zatem sprzedawcy liczą na zysk rzędu 700 zł –1 tys. zł. Jednak najwięcej osób handluje nowym bilonem za cenę przekraczającą 12,5 tys. zł. Gwarantuje to około 20 proc. zysk.

Po kilku dniach pojawiły się jeszcze wyższe wyceny. Sprzedawcy chcą za dzieciozłotówkę 13 tys. zł, a czasami nawet 14 tys. zł.

Na czym polega wyjątkowość tego banknotu? Jest to pierwsza złota moneta z serii "Polskie banknoty obiegowe" wzorowana na srebrnym zestawie z 2022 r. z sześcioma banknotami upamiętniającymi władców Polski. Obecna seria będzie w czystym złocie. Każdego roku do obiegu trafi jedna nowa moneta.

Tak można dorobić się na monetach PRL. Padł rekord

Ogromne pieniądze można otrzymać nie tylko za nową monetę od NBP. Jedną z najbardziej poszukiwanych monet z czasów PRL jest dziesięciogroszówka z 1973 r. bez znaku mennicy pod łapą orła.

Jedna osoba przekonała się ostatnio, że stare szuflady mogą skrywać prawdziwe skarby. W klaserze po przodku zalegała właśnie słynna dziesięciogroszówka i została wystawiona na aukcję pod koniec maja.

– Podczas sobotniej aukcji naszego domu aukcyjnego poznaliśmy nową, historycznie najdroższą monetę obiegową okresu PRL – przyznał Damian Marciniak, właściciel Domu Aukcyjnego Marciniak.

Cena dziesięciogroszówki osiągnęła na licytacji aż 33 tys. zł, a z opłatą aukcyjną – 38,94 tys. zł. Poprzedni rekord padł w kwietniu 2020 r., kiedy dziesięciogroszówkę bez znaku mennicy sprzedano za 29,9 tys. zł.

Jednak warto pamiętać, że nie każda stara moneta zalegająca w szafie po przodkach jest warta fortunę. O wycenie decyduje przede wszystkim rzadkość – im mniejszy nakład, tym większa szansa na pokaźny zysk.

Wartość bilonu zależy również od surowca, z którego został wykonany. Poza tym miłośnicy numizmatyki przywiązują ogromną wagę do stanu zachowania. Im lepsza kondycja starej monety, tym większa jest jej wartość.