Słaby sezon dla flisaków. Sztandarowa atrakcja kosztuje krocie, więc turyści wybierają konkurencję

Maria Glinka
19 lipca 2023, 07:56 • 1 minuta czytania
Coraz mniej turystów wybiera się na spływy tratwami przełomem Dunajca organizowane przez górali z Pienin. Zamiast tego wczasowicze decyduja się na łodzie słowackie. Czteroosobowa rodzina może zaoszczędzić w ten sposób od 60 do ponad 120 zł.
Spływ Przełomem Dunajca po polskiej stronie stał się za drogi dla wielu turystów. Fot. Albin Marciniak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Największa atrakcja Pienin dotknięta podwyżką. Górale już liczą straty

Spływ Przełomem Dunajca to jedna z największych atrakcji w polskich górach. Po naszej stronie organizuje je Polskie Stowarzyszenie Flisaków Pienińskich, do którego należą górale z Pienin i okolic.


Turystów oczywiście jest bardzo dużo, bo trwają wakacje, ale generalnie jednak jest ich chyba mniej niż w latach poprzednich – przekonują górale w rozmowie z Onetem.

Podejrzewają, że niższa frekwencja to efekt "wiosennej decyzji o podniesieniu cen biletów wstępu na tratwy". – Ludzie mówią nam wprost, że nasza atrakcja jest dla nich powoli zbyt droga – dodają.

Problem w tym, że mają konkurencję, ponieważ Dunajec to rzeka graniczna i spływy organizują też Słowacy. – Sąsiedzi z południa także organizują konkurencyjny do nas spływ i są od nas tańsi. Co prawda nie dbają tak o bezpieczeństwo, jak my i pływają krótszą trasą, ale dla wielu ludzi to żaden argument – ubolewają górale z Pienin.

Ile kosztuje spływ Dunajcem?

Jeśli wybierzemy się na spływ przełomem Dunajca organizowany po polskiej stronie, to startujemy z wsi Sromowce Wyżne–Kąty. Do wyboru mamy dwie trasy – krótszą (18 km) z metą w Szczawnicy lub dłuższą (23 km) z końcem w Krościenku nad Dunajcem.

W wakacje za bilet na krótszą trasę trzeba zapłacić 99 zł. Bilet ulgowy kosztuje 69 zł. Natomiast za spływ do Krościenka zapłacimy odpowiednio 119 i 79 zł. Jeszcze rok temu ceny biletów były o 19 proc. niższe.

Jeśli czteroosobowa rodzina wybierze krótszą trasę, to za spływ, który trwa niewiele ponad 2 godziny, zapłaci 336 zł. Dodatkowo musi uwzględnić koszty powrotu busem ze Szczawnicy do Sromowiec. To kolejne kilkanaście złotych od osoby.

Jedna z turystek przyznała w rozmowie z Onetem, że na tę atrakcję dla całej rodziny wydała ponad 500 zł i drugi raz by się na to nie zdecydowała.

Tyle można zaoszczędzić na spływie ze Słowakami

Niektórzy próbują uciekać przed drożyzną i wybierają spływy organizowane przez flisaków ze Słowacji. Rejs jest co prawda krótszy, bo jego długość to zaledwie 8 km (Czerwony Klasztor–Leśnica), ale to właśnie ten odcinek uchodzi za najbardziej magiczny.

Ze strony internetowej Stowarzyszenia Pitników z Dunajca dowiadujemy się, że bilet normalny na spływ kosztuje 18 euro (80 zł), a bilet ulgowy (również dla seniorów i osób z niepełnosprawnościami) – 13 euro (57 zł). Zatem czteroosobowa rodzina zapłaci za tę samą atrakcję 274 zł, o 62 zł mniej niż po polskiej stronie. Z kolei w przypadku dłuższej trasy różnica wyniesie 122 zł.

Mirolav, jeden z organizatorów spływów na Słowacji, przekonuje w rozmowie z Onetem, że "80 proc. wszystkich pasażerów stanowią Polacy". – My cen w tym roku praktycznie nie podnieśliśmy. Dzięki temu mamy więcej gości i ostatecznie i tak zarobimy więcej – ocenia.

Górale płacą krocie za stoiska na Krupówkach

Jednak odpływ turystów do słowackiej konkurencji to niejedyny problem, z jakim zmagają się w tym sezonie górale. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, podhalańscy przedsiębiorcy mają już dość wysokich kosztów, jakie muszą ponosić za prowadzenie biznesu.

Wynajęcie stoiska handlowego na Krupówkach kosztuje od 5 do nawet 12 tys. zł. Część stoisk świeci pustkami, a sprzedawcy domagają się obniżenia stawek. Jednak Zakopiańskie Centrum Kultury nie reaguje na apele górali.