Elon Musk chce, by X było apką od wszystkiego. Dlaczego to nie ma prawa wypalić
- Elon Musk zmienił nazwę Twittera na X
- Planuje stworzyć z tego serwisu "apkę od wszystkiego"
- Wzoruje się na azjatyckich "super-aplikacjach" obsługujących szeroki zakres usług, od social media, przez zakupy po nawet prawo i banki
- Eksperci wskazują, że Zachód to inny rynek i nie bez powodu takie rzeczy u nas się jeszcze nie przyjęły
Z czym się kojarzy literka X - Iks jak znak generacji, może krzyż świętego Andrzeja, znak kojarzący się z pornografią, konsolą do gier, skarbem z mapy piratów czy jednak… zwyczajnie krzyżyk na drogę Twitterowi. Decyzje biznesowe Elona Muska związane z social media budzą kontrowersje od samego początku, odkąd kupił Twittera za 44 miliardy dolarów. W momencie gdy dokonał rebrandingu śmielej mówi o dalekosiężnych planach, a ja postaram się wyjaśnić, co dokładnie ma na myśli.
Elon Musk chce naśladować Chiny
Ambicje Elona Muska sięgają daleko, po wschodnie wzorce, ale czy jego ptak może wzlecieć wyżej, gdy sam mu przyciął skrzydła? Sądząc po optymizmie miliardera, widzi w nim przynajmniej mitycznego feniksa. W Chinach odpowiedniki ognistych ptaków nazywają się Fènghuáng i są uznawane za ptasich monarchów, żywy symbol mocy zesłanej z nieba. Wzniośle, ale co tu ukrywać, porównując użytkowników Larry’ego T. Birda (jak nazywa się oficjalnie błękitny ptaszek Twittera) do chińskich apek nie da się ukryć, że oto koliberek przed legendarnymi bestiami.
28 lipca br. Elon chwalił się liczbą miesięcznych użytkowników wynoszącą ponad 541 tys., dodał, że to po usunięciu botów, na które poluje z zacięciem godnym jastrzębia.
Wedle strony statista.com miesięcznie w marcu br. WeChat mógł pochwalić się 1,3 milionami aktywnych użytkowników. Inna aplikacja ze wschodu, Grab, ma miesięcznie 32 miliony użytkowników.
Jedna apka wyrosła z social media, druga z usług przewozowych a'la Uber (którego zresztą na rynku południowo-wschodniej Azji Grab wykupił). Co je łączy, poza rekordową popularnością? Są tzw. super-aplikacjami, które ewoluowały ponad swoje pierwotne funkcje. Takie platformy stanowią nieodłączną część życia wielu ludzi w Azji. I to je właśnie na myśli Elon Musk, kiedy mówi o tym, w co ma się przeobrazić X.
– Chiny już od długiego czasu przyciągają uwagę wielu ekspertów jako swoiste naturalne laboratorium, w którym być może kształtują się nowe trendy i pomysły na aplikacje, które mogłyby podbić świat. Jednym z powodów takiego zainteresowania jest niezwykła kariera chińskiej aplikacji Douyin, stworzonej przez firmę ByteDance, która stała się znana na świecie pod nazwą TikTok – wyjaśnia dr Piotr Kaczmarek-Kurczak, ekspert w obszarze nowych technologii z Akademii Leona Koźmińskiego.
Czym są super-aplikacje
Wyobraźcie sobie krzyżówkę Facebooka, Allegro, mObywatela, Ubera… miejsce, gdzie zamówimy jedzenie, zarezerwujemy lot, hotel, przeprowadzimy rozmowę biznesową i obsłużymy konto bankowe. Pomyślelibyście, aby za pośrednictwem Elona brać pożyczkę?
Sposób, w jaki funkcjonują super-apki, pomaga lokalnym przedsiębiorcom na azjatyckich rynkach. Dzięki nim unikają zatorów w bankach, trzymania gotówki przy sobie, biurokratycznych zapasów… apki oszczędzają ludziom masę czasu, który spędzaliby na dojazdach, długich kolejkach i walce z administracją.
Jak informuje "Time", w 2022 roku na Grab mali przedsiębiorcy odnotowali wzrost o 26 proc. średnich miesięcznych zarobków po spędzeniu roku na platformie. Alipay, Grab i WeChat są polecane do instalacji ludziom, którzy chcą odwiedzić wschód turystycznie. To ekosystemy tysięcy powiązanych programów, funkcjonujących tam od około dekady.
– Jedną z ciekawych obserwacji na temat kierunku rozwoju mediów społecznościowych i aplikacji w Chinach jest to, że dominującym trendem jest w nich integrowanie jak największej liczby usług w jednej platformie lub aplikacji, jedna aplikacja do wszystkiego, zamiast specjalizacji - każda aplikacja zasadniczo służy tylko do jednej rzeczy, co wymusza używanie wielu aplikacji – mówi dr Piotr Kaczmarek-Kurczak. Doktor zauważa, że decyzje Elona z Twitterem były wyłącznie spontaniczne. Jego obecne działania określił jako próbę ograniczenia strat.
Wśród innych znaczących apek w Chinach ekspert wymienia AliPay, powiązany z platformami e-commerce Aliexpress i Taobao, a obecnie najpopularniejszy środek transakcji bezgotówkowych. Wskazuje, że podobną drogą podąża już Meta. Twittera określa zaś jako… przestarzałego.
Czy zachód potrzebuje super-apek?
Skoro są takim sukcesem na wschodzie, czemu zachodnie korporacje dopiero idą tą drogą? Analiza z portalu uxdesign wykazuje, że chodzi o specyfikę rynku. W Azji prym wiodą smartfony. Telefony były tańsze niż komputery i zyskały przewagę w łączeniu ze sobą populacji, rozrywce (gry mobilne tam królują) oraz biznesie. Mobilne urządzenia zaoferowały też dostęp do wspomnianej już bankowości. W przypadku WeChat, pojawił się jeszcze jeden czynnik: wsparcie chińskiego rządu, który potrzebował akurat platformy sieciowej.
Co stoi na przeszkodzie po naszej stronie globu? Z pewnością zaufanie samych użytkowników. Niedawno nasze Ministerstwo Cyfryzacji rzuciło na Facebooku post ostrzegający przed apkami do selfie z Barbie... i jedne z pierwszych komentarzy dotyczyły problemów z samym zaufaniem do Facebooka, gorzej bobrującym w naszych danych niż wspomniane apki.
O nowym Threads (klonie Twittera od Zuckerberga) też był szum, że interesuje się bardziej wrażliwymi informacjami niż sama apka z ptaszkiem. Zdaniem ekspertów zaufanie użytkowników, a więc i klientów, spadło tak bardzo, że byśmy im nie powierzyli takich rzeczy jak konta bankowe. Z czym zapewne część czytelników się zgodzi.
Dane i prywatność tworzą kolejną przeszkodę dla super-apek, mowa o rządowych regulacjach. Co innego mówi USA, co innego Unia Europejska, która na Metę nakładała już tak wysokie kary, że na dostęp do Threads jeszcze czekamy. Serwis uxdesign zwraca uwagę, że konsumpcja Internetu jest zupełnie inna na Wschodzie, bardziej jednolita, nawet mimo zróżnicowania kulturowego i językowego.
Pod optymistycznymi tweetami (iksami, krzyżykami?) Lindy czy Elona o transformacji nie brakuje głosów, że ci chcą nam zaoferować dystopię. "Ja chcę tylko treści tekstowe i może 1-2 filmiki dziennie"– żali się jeden użytkownik. "Ważnym urokiem Twittera była jego prostota" – pisze ktoś inny. W komentarzach słychać głosy niezadowolenia jak i zwykłego zaskoczenia. Ludzie nie rozumieją, do czego obecny X.com dąży i po co.
Apki z naszego świata jednak stale rosną, poszerzając swoje specjalizacje. Meta to jedno, ale chyba wszyscy wiemy już, że Uber to nie tylko kierowcy ale i ciężko pracujący dostawcy jedzenia. Amazon, platforma do e-commerce, wszedł na rynek VOD i gier komputerowych. Nie ma co jednak liczyć na spokojną symbiozę we wspólnym środowisku cyfrowym, bo mamy tutaj stado drapieżników walczących o tereny łowieckie.
Czemu akurat Twitter
Czemu w ogóle Elon nie postawił nowej, oddzielnej platformy tylko buduje na ptasim gnieździe? Ważnym czynnikiem jest z pewnością gotowa liczba użytkowników. Meta również jest tego świadoma, co widać było przy starcie Threads, które "na rozruch" wykorzystało konta z Instagrama.
– Dylemat ten można porównać do budowy nowego pawilonu handlowego lub renowacji istniejącego sklepu. Można znaleźć sklep i próbować go dostosować do nowej roli. Jednak takie rozwiązanie jest ryzykowne, ponieważ może się okazać, że, zwłaszcza w starych placówkach, istnieje wiele nieudokumentowanych problemów, które mogą bardzo utrudniać wykorzystanie ich w nowej funkcji – powiedział mi specjalista z Akademii Leona Kuźmińskiego.
Czytaj także: https://innpoland.pl/195980,wystartowala-aplikacja-threads-czym-jest-konkurent-twittera– Ogromną zaletą jednak jest to, że sklep funkcjonował w tym miejscu już wiele lat i jest dobrze znany wielu okolicznym mieszkańcom. Wyburzenie sklepu i postawienie nowego pawilonu jest teoretycznie znacznie droższe, ale daje całkowitą swobodę w projektowaniu pawilonu do planowanej funkcji – dodaje ekspert.
Niemniej, zachowanie Elona z Twitterem ciężko nazwać racjonalnym, co wypominała mu już konkurencja (co sam Musk sprowadził do… ekscentrycznej propozycji rozstrzygnięcia sporu). Jeszcze przed zakupem platformy za szaloną kwotę szalał na niej, manipulując opinią publiczną i kryptowalutami.
– Oczywiście istnieje ryzyko, że nowa funkcja nie spodoba się dotychczasowym klientom i większość z nich odejdzie. Równocześnie jest duża szansa, że proces ten będzie stopniowy i jakaś część starych użytkowników przyzwyczai się do nowego asortymentu i wystroju – komentuje dr Piotr Kaczmarek-Kurczak.
Problemy finansowe Twittera/X
Doktor określił Elona jako "fanatycznego wręcz użytkownika" i zauważył, że decyzja o zakupie nie była poprzedzona rzetelną analizą trendów, a spontanicznym działaniem. Elon zachowuje się jednak, jakby doskonale wiedział, co robi. A przynajmniej lepiej wie, niż ci, co go krytykują. Spadek wartości platformy do 15 miliardów dolarów z pewnością zweryfikował jego przekonania.
Z całą pewnością nie jest on [Elon Musk, dop. red.] osobą kroczącą od sukcesu do sukcesu i Twitter/X.com może dołączyć do całkiem długiej listy nieudanych projektów biznesowych.
– Próbował rozwiązać problem wzrastających kosztów moderowania treści poprzez zastosowanie narzędzi sztucznej inteligencji. Zwalniał zbędnych jego zdaniem pracowników. Próbował wprowadzić nowe źródła opłat. Warto zauważyć, że Elon Musk pośrednio przyznał się do popełnienia błędu, gdy zaczął kwestionować zapisy umowy zakupu i próbował doprowadzić do unieważnienia umowy, kwestionując wyliczenia liczby użytkowników, sugerując, że został oszukany itd. Ostatecznie został zmuszony do realizacji umowy pod groźbą sankcji sądowych – mówi dr Piotr Kaczmarek-Kurczak.
Jako wzrost kosztów Twittera wskazał na gwałtowny skok w potrzebie moderowania treści użytkowników, w związku z różnymi politycznymi zawirowaniami na platformie. Te czynniki odstraszyły marketerów.
– Również grupa odbiorców nie była atrakcyjna dla większości reklamodawców, zbyt wąska i niszowa, i w zasadzie nawet po wprowadzeniu dodatkowych opłat i subskrypcji nie zapewnia szans na wzrost rentowności czy skali działania – podsumowuje ekspert.
Widzi jednak, że w takiej sytuacji decyzja o przekształceniu platformy ma pewne uzasadnienie. Obecna prezes firmy, Linda Yaccarino, widzi w tym drugą szansę na zrobienie nowego, dużego wrażenia.
Spontaniczność Elona stale o sobie przypomina. Niedawno postował entuzjastycznie nowe, podświetlane logo X na budynku i teraz je zdejmuje, na skutek 24 skarg do władz San Francisco. Miał je zainstalować bez odpowiednich pozwoleń, a sieć obiegło zdjęcie, gdzie gigantyczny krzyżyk podtrzymują worki z piaskiem. A sąsiedzi narzekali na blask neonu bijący w ich okna.
X myli ludzi
Ekscentryczny miliarder miał pomysły związane z literką iks już od dawna. Jego drugi start up, znany teraz jako PayPal, zaczynał jako X.com. Nie wspominając już o obecności tego znaku w projektach Tesli czy samej nazwie SpaceX i planowanej przez Elona sztucznej inteligencji - xAI. Jakby jeszcze ktoś miał wątpliwości czy to jest miłość na granicy obsesji, przypomnę, że jednego z synów nazwał X Æ A-12. W skrócie… X. (chociaż tutaj Elon twierdzi, że to był pomysł jego ówczesnej partnerki, Grimes).
Moim zdaniem, może brutalnym, jak patrzę na branding Elona, to widzę w nim dzieło podekscytowanego małego chłopca, który nie może przestać myśleć o tym, jaka to literka "x" jest fajna, cool, przebojowa… W popkulturze w latach 90 pchała się ona na okładki komiksów i do słownika kreskówek, a sama dekada bywa określana jako "ekstremalna" z powodu nacisku na przemoc, mięśnie, wszechobecną krew i spluwy.
Z perspektywy dorosłego już odbiorcy, który wzrastał wśród takich treści, teraz widzę większość z nich jako przesadzoną i niedojrzałą. I to są moje skojarzenia z pechową literką. No, może jeszcze z "Z Archiwum X" i "Xeną".
Nie tylko ja mam wizje inne od zamierzonych. Niedawno gruchnęła wieść, że w Indonezji zakazano platformy X z powodu skojarzeń pornograficznych. Tamtejsze Ministerstwo Komunikacji musiało porozumieć się z Elonem, o co właściwie chodzi. Brzmi to trochę śmiesznie, ale gdy przyjrzeć się bliżej robi się straszniej: jak informuje serwis Mashable, Indonezja jest uwrażliwiona nawet na takie rzeczy jak seks przedmałżeński (nawet naciskali na Netflix, żeby pewien kontent wyleciał z ich oferty) i reaguje alergicznie na wszystkie domeny wyglądające w stylu "x.com".
Treści dla dorosłych względnie łatwo znaleźć na Twitterze. Niektóre żarty Muska pewnie też nie budzą zaufania w Indonezji.
Jaką siłę ma X jako brand
Wróćmy więc do wstępu tego artykułu: co właściwie ma oznaczać literka X? To ładny, symetryczny kształt i nietypowy znak, obcy dla naszego alfabetu. Ma łacińskie korzenie i przywołuje na myśl liczbę 10. Z powodu wspomnianego wyżej serialu kojarzy się częściowo z tajemnicą.
Za pośrednictwem filmów dla dorosłych kojarzący się z czymś zakazanym. Może z cenzurą, skreśleniem czegoś - co nadaje mu bardziej ponure znaczenia. Graczom zapewne z konsolą Xbox albo serią gier X-Com, albo ze sklepem... Jeszcze miłośnicy motoryzacji zapewne mogą wskazać mi wiele modeli samochodów wykorzystujących tę literę.
Elon Musk sam mówi, że to "futurystyczne art deco". Więc rozumie ją zapewne jako przyszłość, ubraną w modę, bogactwo i klasę. Coś szybkiego, z nowej ery, wiarę w rozwój technologii. Symbol mocy. Tak przynajmniej tłumaczy się wartości estetyki art deco.
A teraz nowe pytanie: z czym wam kojarzy się niebieski ptaszek?
Nie da się ukryć, że pod kątem siły marki, wygrywa obecnie Twitter. Jasne, Facebook również stosuje pojedynczy znak w logo, ale za nim stoi coś więcej. Za X… stoi nic. Tylko Musk, jego mania i definicje art deco, które można podczepić wypowiedzi byłego prezesa. Nazwa jest zwyczajnie zbyt ogólna i otwarta na interpretacje, a zdanie to podzielają pewne zachodnie mediów (jak "New York Times") i nie tylko.
Nie mówiąc o tym, jakie to niewygodne jest dla języka! Kiedyś mówiło się "tweety" a teraz, co? Na platformie ramka "Trendy" dalej używa tego zwrotu, kiedy wskazuje na liczbę wiadomości na dany temat. Zresztą, na stronie internetowej platformy X pełno jest dowodów na niekompletną przemianę serwisu - w wyszukiwarce wyświetla mi "search Twitter", w opcjach pod postami mam "Retweet". Nazwa powraca jeszcze przy funkcjach dzielenia się treścią. Powoli jest to aktualizowane, a priorytetem są aplikacje mobilne.
Czy osiągnie sukces
Pytanie, czy rzeczywiście uda się Elonowi i Lindzie przerobić ich social media na wzór chiński i przekuć jeden krzyżyk w brand z krwi i kości? Jakby nie było, pewien precedens już jest: Meta i Metaverse Zuckerberga było krytykowane podobnie, ponieważ w języku angielskim to termin szeroki i nieprecyzyjny, wręcz nudny. Korzenie miał w noweli Neal Stephensona z 1992 roku, "Snow Crash".
– Pomysły od Neuralink były dla mnie inspiracją – powiedział mi Peter Watts, pisarz science fiction w rozmowie o AI i jego opowiadaniu "21 sekund boskości".
– Kiedy to pisałem, chciałem pierwotnie wstawić ich firmę w tekst, ale postanowiłem zmienić nazwę korporacji, bo bałem się, że mnie pozwą. Wybrałem w to miejsce najbardziej ogólnikową, najnudniejszą nazwę, co do której byłem pewien, że nikt w życiu tak nie nazwie swojej firmy. I co? Dwa tygodnie później wyskoczył Zucker-borg ze swoim pomysłem – śmiał się pisarz.
Linda obiecuje, że czeka nas wysyp nowych funkcji na niegdysiejszym Twitterze. Planowali je przez ostatnie 8 miesięcy. Widzieliśmy ostatnio tego przedsmak, w postaci wprowadzanych nowych usług dla subskrybentów, propozycji publikacji książek i artykułów i testów wideo rozmów. Pani prezes wskazuje jeszcze na integrację z AI więc być może na social media znajdzie zastosowanie nowy projekt Elona, który określił jako narzędzie do "zrozumienia prawdziwej natury Wszechświata".
Czytaj także: https://innpoland.pl/195188,kim-jest-linda-yaccarino-nowa-prezeska-twitteraSamo naśladowanie Chin niekoniecznie musi dać natychmiastowy profit. Jak zauważyli analitycy z cytowanego już przeze mnie "Time", Grab, działający od 2012 roku, mimo rozmiarów nadal na siebie nie zarabia. W tym roku jego firma planuje dopiero wyjść na zero. Eksperci powiedzieli, że Grab dominując rynek, jednocześnie sam się obciąża liczbą danych do przetwarzania.
– Decyzja o przekształceniu Twittera w X.com ma jakieś podstawy biznesowe, chociaż opatrzona jest ogromnym ryzykiem i na pewno będzie wymagała bardzo dużych inwestycji. Czy inwestorzy i rynki finansowe uwierzą w nową wizję Elona Muska i czy znów zadziała jego magia człowiek czyniącego biznesowe cuda - trudno przewidzieć – podsumowuje dr Piotr Kaczmarek-Kurczak.