Te kontrole dotkną 5 mln budynków i pochłoną fortunę. Wypytają o wszystko

Maria Glinka
08 sierpnia 2023, 07:52 • 1 minuta czytania
Kominiarze ruszają z domowymi kontrolami. Będą nas pytać o nawet o grubość ścian. Samorządy muszą wydać na inwentaryzację około miliarda złotych. Eksperci uważają, że takie kontrole są zbędne.
Eksperci mają wątpliwości, po co kominiarze mają przeprowadzać inwentaryzacje budynków. Fot. Wojciech Strozyk/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Kominiarze ruszają z kontrolami domów

W ubiegłym roku powstała Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków (CEEB). Każdy właściciel nieruchomości był zobowiązany złożyć deklarację o źródłach ciepła. Z ewidencji dowiadujemy się, jakie jest zużycie energii, grubość dachu i ścian, rok budowy, czy liczba pokoi.


Jak donosi portal money.pl w zbieraniu tych danych pomogą kominiarze, którzy przeprowadzą inwentaryzację. W trakcie rutynowej kontroli mają wypełniać ankietę w specjalnym formularzu. Będą to robić przy użyciu aplikacji ZONE, którą przetestowano w 17 gminach. Kominiarze zostali przeszkoleni z systemu i otrzymali tablety.

Ich celem jest wyłącznie zbieranie danych. Zatem jeśli właściciel nie będzie chciał udzielić informacji, to w rubryce wpiszą "brak danych".

– Za wyczyszczenie komina i przy okazji sporządzenie ankiety zapłaci właściciel domu – podkreślił jeden z kominiarzy, z którym rozmawiał serwis. Dla przykładu w woj. mazowieckim przegląd kominiarski kosztuje około 250 zł.

Miliard złotych za zdublowane dane

Eksperci przekonują, że informacje zbierane przez kominiarzy będą nieprecyzyjne. Maciej Surówka, prezes Stowarzyszenia Certyfikatorów i Audytorów Energetycznych, tłumaczy portalowi, że "kominiarz nie jest osobą uprawnioną np. do oceny pieca".

Co więcej, zwraca uwagę, że od ośmiu lat działa centralny rejestr charakterystyki energetycznej budynków. W tej bazie figurują dane obejmujące około miliona świadectw energetycznych. Ekspert ma wątpliwości, po co tworzyć nową bazę, skoro znajdą się w niej dokładnie te same informacje.

Tym bardziej że inwentaryzacje będą kosztowały krocie. Śląski Związek Gmin i Powiatów wyliczył, że koszt sprawdzenia jednego domu jednorodzinnego to wydatek rzędu 200 zł. Z wyliczeń Ministerstwa Rozwoju i Technologii wynika, że kontrole obejmą około 5 mln budynków. Oznacza to, że samorządy wydadzą aż 1 mld zł, aby zrealizować to zadanie.

Dostęp do danych w nowej bazie będą mieli urzędnicy gminni, pracownicy ministerstw, inspektorzy ochrony środowiska, a także skarbówka.

W tym rejestrze będzie ponad setka danych Polaków

Mimo wątpliwości w sprawie kolejnej bazy danych dotyczącej budynków rząd planuje stworzyć kolejną platformę z informacjami. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl projekt ustawy o rozwoju e-administracji zakłada stworzenie Zintegrowanej Platformy Analitycznej (ZPA). Znajdą się w niej dane, które obecnie przechowuje kilkanaście instytucji.

W jednym miejscu zgromadzonych będzie ponad 100 kategorii danych m.in. numery PESEL, przyczyny ustania małżeństwa, zaległości podatkowe przedsiębiorców, wyniki egzaminów ósmoklasisty i maturalnych, a nawet informacja o pozostawaniu we wspólnym pożyciu czy ubieganiu się o przyznanie statusu osoby niepełnosprawnej.

– Nie jestem zwolennikiem centralnych rozwiązań integrujących tak szerokie zasoby wiedzy o obywatelach. Martwią mnie również przyświecające projektowi założenia. Kwestie bezpieczeństwa – techniczne, organizacyjne czy proceduralne – można poprawić czy rozwiązać, ale z maksymalistycznych rozwiązań nie da się korzystać w duchu minimalizacji danych – przyznał w rozmowie z INNPoland.pl Marcin Maciejak, adwokat i ekspert ds. ochrony danych.