Były prezes Lotosu krytykuje Obajtka. Orlen będą czekać kłopoty
Polacy przecierają oczy ze zdumienia, widząc ceny na pylonach, a Czesi zacierają ręce i szturmują nasze stacje. Nie ma żadnych złudzeń, że na tak tanim paliwie skorzysta jedynie PiS, tankując kampanię wyborczą. Bo stracić może nawet sam Orlen. Głos w sprawie zabrał były prezes Lotosu, Paweł Olechowicz, z którym rozmawiała redakcja money.pl.
Kara finansowa dla Obajtka
"Kara finansowa dla firmy, prezesa i zarządu powinna być ogromna, bo to jest działalność na szkodę spółki, na szkodę właścicieli mniejszościowych, a długofalowo także działanie na szkodę na klienta" – tak były prezes Lotosu ocenił działania Orlenu.
Olechowicz wskazuje, że obecna polityka zaniżania cen uderzy w klientów, akcjonariuszy, państwo, a wreszcie w samą spółkę. Jego zdaniem akcjonariusze Orlenu mają prawo skierować o to sprawę do sądu.
Zdaniem Pawła Olechowicza jedyną możliwością tak dużej obniżki cen jest zalanie rynku ogromną ilością paliwa. A żeby to zrobić, Orlen musi zużyć rezerwy materiałowe, które powinny służyć jako zabezpieczenie dla krajowej gospodarki w razie kryzysu. Te informacje potwierdza "Polityka Insight".
Były prezes Lotosu podkreśla również, że działania Orlenu przyciągnęły spojrzenie unijnych urzędów i czekają spółkę działania kontrolne. "A tam są fachowcy, których trudno zbyć sloganami" – podsumowuje.
Co się dzieje z paliwem w Polsce?
Tak jak pisaliśmy na INNPoland – rząd nagle postanowił, że ma być tanie i jest. Wygląda to ładnie przed wyborami, a jak to odczujemy po 15 października, chyba już władzę nie obchodzi.
Mamy więc gospodarkę centralnie planowaną, która nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem, co zauważył również Paweł Olechowicz i określił jako "skumulowanie gigantycznej władzy w jednym ręku".
Z danych publikowanych co środę przez portal e-petrol, którego analitycy śledzą m.in. ceny na polskich stacjach (czyli w sprzedaży detalicznej), wynika, że mamy najniższą średnią cenę za litr zarówno benzyny (Pb95), jak i oleju napędowego (ON) w Europie.
Drożeje ropa, w górę poszedł kurs dolara, paliwa powinny drożeć – to mówi logika rynkowa i logika w ogóle. A nie drożeją, bo idą wybory.
Niestety, będą tego konsekwencje i możemy być pewni, że po 15 października ceny na stacjach poszybują w o wiele wyższe rejony.
Analitycy amerykańskiego banku Goldman Sachs wskazują, że ceny paliw na stacjach benzynowych w Polsce nie wzrosły, choć od początku lipca zwiększyły się notowania ropy. Nasz kraj to paliwowa zielona wyspa w regionie.
Co zrobić?
Wiele osób cieszy się z cen paliwa, a analitycy grzmią, że to tykająca bomba. Co więc zrobić, jak się przygotować? Mój redakcyjny kolega polecał odczekać kilka dni, jak paliwo jeszcze spadnie i napełnić kanistry po brzegi. Oraz modlić się, żeby wzrost cen po wyborach nie był porażający.
Czytaj także: https://innpoland.pl/198184,mamy-za-tanie-paliwo-po-wyborach-jego-cena-pojdzie-w-gore