Tyle ma kosztować paliwo po wyborach. Obajtek ujawnił plany Orlenu

Maria Glinka
09 października 2023, 14:22 • 1 minuta czytania
Kierowcy rzucili się na stacje benzynowe, aby załapać się na tanie paliwo, bo spodziewają się podwyżek tuż po wyborach. Jednak prezes Orlenu Daniel Obajtek twierdzi, że ceny nie wzrosną w najbliższych tygodniach. Jego zdaniem tezy o powyborczych podwyżkach to próba "wywołania paniki".
Obajtek ujawnia, ile będzie kosztowało paliwo po wyborach. Fot. Jacek Dominski/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obajtek zapewnia: ceny paliw nie wzrosną

Prezes Orlenu Daniel Obajtek zabrał głos w sprawie cen paliw w Polsce w najbliższym czasie. Jak przekonywał w rozmowie z PAP, gigant paliwowy patrzy na politykę cenową "długoterminowo".


Stabilizacja cen opłaca się zarówno Orlenowi, bo zapewnia stabilną sprzedaż, ale także korzystnie wpływa na gospodarkę i sytuację klientów. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku, pragnę poinformować, że w najbliższych tygodniach nie przewidujemy wzrostu cen na stacjach paliw – oznajmił Obajtek.

Zapewnił, że dotychczasowa polityka cenowa będzie kontynuowana. Jego zdaniem Orlen może pozwolić sobie na zachowanie dotychczasowych mechanizmów cenowych, ponieważ zdywersyfikował dostawy ropy i podpisał długoterminowe kontrakty.

Szef Orlenu uważa, że nie trzeba zmieniać polityki cenowej z powodu napiętej sytuacji w Izraelu, która wywołała chaos na rynkach surowców. W jego opinii jeśli nie pojawią "nieprzewidziane zdarzenia makroekonomiczne", to "ceny paliw się nie zmienią".

Obajtek o podwyżkach cen paliw po wyborach

Prezes płockiego koncernu odpierał także zarzuty o utrzymywanie cen paliw na sztucznym poziomie z powodu nadchodzących wyborów parlamentarnych, co niektórzy określają jako kolejny "cud na Orlenie". W przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej spekulacji, że po głosowaniu ceny paliw wystrzelą.

Jego zdaniem tezy o ewentualnych podwyżkach po 15 października 2023 r. to nic innego jak "rozsiewanie niesprawdzonych informacji" i "czysto polityczne działanie i próba rozchwiania sytuacji w kraju obliczona na wywołanie paniki".

W tym kontekście przypomniał, że w ubiegłym roku "niektórzy politycy opozycji próbowali wywołać panikę i przekonywali, że ceny paliw wzrosną do 10 czy 15 złotych za litr".

– Dziś próbują w podobny sposób doprowadzić do destabilizacji rynku paliwowego w Polsce. Nawet kampania wyborcza nie uzasadnia takich działań – skwitował Obajtek.

"Awarie" na stacjach i brak paliwa

Tymczasem na polskich stacjach benzynowych zapanowało dość spore poruszenie. Od początku września hurtowe ceny paliw spadały, choć nie było ku temu ekonomicznych przesłanek – ropa na rynkach drożała, podobnie jak dolar.

W rezultacie na pylonach zobaczyliśmy nawet "piątkę" z przodu i jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, po polskie paliwo zaczęły ustawiać się kolejki Niemców, Czechów czy Słowaków. Z kolei Polacy zaczęli podjeżdżać... z kanistrami.

W międzyczasie wyciekła tajna instrukcja Orlenu, z której wynika, że w przypadku braku paliwa pracownicy stacji mają informować o "awariach". W weekend media obiegły informację, że w zaopatrzeniu stacji benzynowych pomaga już Wojsko Polskie.

Z kolei Jan Grabiec (Koalicja Obywatelska) ujawnił w niedzielę, że nie znalazł żadnego paliwa na żadnej stacji benzynowej w podwarszawskim Legionowie.