Tyle ma kosztować paliwo po wyborach. Obajtek ujawnił plany Orlenu
Obajtek zapewnia: ceny paliw nie wzrosną
Prezes Orlenu Daniel Obajtek zabrał głos w sprawie cen paliw w Polsce w najbliższym czasie. Jak przekonywał w rozmowie z PAP, gigant paliwowy patrzy na politykę cenową "długoterminowo".
– Stabilizacja cen opłaca się zarówno Orlenowi, bo zapewnia stabilną sprzedaż, ale także korzystnie wpływa na gospodarkę i sytuację klientów. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku, pragnę poinformować, że w najbliższych tygodniach nie przewidujemy wzrostu cen na stacjach paliw – oznajmił Obajtek.
Zapewnił, że dotychczasowa polityka cenowa będzie kontynuowana. Jego zdaniem Orlen może pozwolić sobie na zachowanie dotychczasowych mechanizmów cenowych, ponieważ zdywersyfikował dostawy ropy i podpisał długoterminowe kontrakty.
Szef Orlenu uważa, że nie trzeba zmieniać polityki cenowej z powodu napiętej sytuacji w Izraelu, która wywołała chaos na rynkach surowców. W jego opinii jeśli nie pojawią "nieprzewidziane zdarzenia makroekonomiczne", to "ceny paliw się nie zmienią".
Obajtek o podwyżkach cen paliw po wyborach
Prezes płockiego koncernu odpierał także zarzuty o utrzymywanie cen paliw na sztucznym poziomie z powodu nadchodzących wyborów parlamentarnych, co niektórzy określają jako kolejny "cud na Orlenie". W przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej spekulacji, że po głosowaniu ceny paliw wystrzelą.
Jego zdaniem tezy o ewentualnych podwyżkach po 15 października 2023 r. to nic innego jak "rozsiewanie niesprawdzonych informacji" i "czysto polityczne działanie i próba rozchwiania sytuacji w kraju obliczona na wywołanie paniki".
W tym kontekście przypomniał, że w ubiegłym roku "niektórzy politycy opozycji próbowali wywołać panikę i przekonywali, że ceny paliw wzrosną do 10 czy 15 złotych za litr".
– Dziś próbują w podobny sposób doprowadzić do destabilizacji rynku paliwowego w Polsce. Nawet kampania wyborcza nie uzasadnia takich działań – skwitował Obajtek.
"Awarie" na stacjach i brak paliwa
Tymczasem na polskich stacjach benzynowych zapanowało dość spore poruszenie. Od początku września hurtowe ceny paliw spadały, choć nie było ku temu ekonomicznych przesłanek – ropa na rynkach drożała, podobnie jak dolar.
W rezultacie na pylonach zobaczyliśmy nawet "piątkę" z przodu i jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, po polskie paliwo zaczęły ustawiać się kolejki Niemców, Czechów czy Słowaków. Z kolei Polacy zaczęli podjeżdżać... z kanistrami.
W międzyczasie wyciekła tajna instrukcja Orlenu, z której wynika, że w przypadku braku paliwa pracownicy stacji mają informować o "awariach". W weekend media obiegły informację, że w zaopatrzeniu stacji benzynowych pomaga już Wojsko Polskie.
Z kolei Jan Grabiec (Koalicja Obywatelska) ujawnił w niedzielę, że nie znalazł żadnego paliwa na żadnej stacji benzynowej w podwarszawskim Legionowie.