Alarmujące prognozy ludzi Glapińskiego. Z inflacją będziemy męczyć się jeszcze długo

Maria Glinka
10 listopada 2023, 11:54 • 1 minuta czytania
NBP opublikował nowe prognozy dotyczące inflacji. Wynika z nich, że z podwyższoną inflacją będziemy męczyć się dłużej, niż wcześniej zakładał zespół Glapińskiego. Nie osiągniemy celu inflacyjnego nawet za dwa lata.
NBP opublikował "Raport o inflacji - listopad 2023 r.". Fot. Andrzej Iwanczuk/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nowe prognozy inflacyjne NBP

W piątek Narodowy Bank Polski (NBP) opublikował "Raport o inflacji – listopad 2023 r.". Tego typu dokument jest przygotowywany trzy razy w roku (w marcu, lipcu i listopadzie) i dowiadujemy się z niego, jakie są prognozy dotyczące wzrostu cen.


Z listopadowej projekcji wynika, że roczna dynamika cen konsumpcyjnych w Polsce (inflacja CPI) z 50–proc. prawdopodobieństwem wyniesie:

Nie osiągniemy celu inflacyjnego nawet za dwa lata

Najnowsza centralna ścieżka projekcji zakłada, że średnioroczna inflacja CPI w 2023 r. wyniesie 11,4 proc. Dla porównania w 2022 r. było to 14,4 proc.

Z kolei w 2024 r. średnioroczny wzrost cen ma zdaniem analityków NBP spaść do poziomu 4,6 proc. W 2025 r. będzie to 3,7 proc.

W porównaniu do projekcji z lipca są to niższe poziomy w tym i przyszłym roku, ale wyższe w 2025 r. Wówczas zespół kierowany przez prezesa NBP Adama Glapińskiego prognozował inflację na poziomie 11,9 proc., 5,2 proc. i 3,6 proc.

To oznacza, że nawet za dwa lata nie zbliżymy się do celu inflacyjnego, który punktowo wynosi 2,5 proc. Jednak Glapiński tłumaczył na wczorajszej konferencji prasowej, że stosuje się przedział 1,5-3,5 proc. (czyli 2,5 proc. z odchyleniem o 1 pp. w górę lub w dół).

Kwartale prognozy inflacyjne NBP również nie są zbyt optymistyczne. W IV kwartale 2025 r., czyli w ostatnim okresie prognozy, wzrost cen ma wynosić 3,5 proc. Dla porównania w IV kwartale 2023 r. inflacja powinna oscylować wokół 6,7 proc.

Co dalej z tarczami osłonowymi? Bez nich rachunki wystrzelą

Przygotowując prognozy, analitycy NBP bazowali na założeniu, że tarcze osłonowe przyjęte przez rząd, zostaną zlikwidowane. "W horyzoncie projekcji przyjęto, że w kolejnych latach wsparcie rządowe polegające na ograniczaniu wzrostu cen energii elektrycznej dla podmiotów wrażliwych będzie stopniowo zmniejszane, a w przypadku cen gazu obowiązywać będzie jedynie do końca bieżącego w związku z wyraźnym spadkiem cen tego surowca" - czytamy w raporcie.

Jednak ostateczna decyzja co do zamrożenia cen nie została jeszcze podjęta. Przesądzi o tym już nowy rząd, który prawdopodobnie będą tworzyć Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica.

Kilka dni temu Andrzej Domański, poseł i ekspert ekonomiczny Koalicji Obywatelskiej (typowany na nowego ministra finansów) przekonywał, że nowy rząd zamrozi ceny energii elektrycznej na poziomie z 2023 r., ale tylko na sześć miesięcy.

Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, jeśli nowy rząd nie podejmie żadnych działań, to rachunki za prąd wystrzelą o ponad 1,2 tys. zł rocznie. Wzrost cen najbardziej odczują te rodziny, które wykorzystują prąd do ogrzewania domów. Przy zużyciu na poziomie 9000 kWh podwyżka może sięgnąć nawet 2200 zł rocznie, czyli ponad 180 zł miesięcznie.