Chcesz jak Chińczycy samemu zarabiać na Temu? Tylko za zaproszeniem

Sebastian Luc-Lepianka
03 września 2024, 14:48 • 1 minuta czytania
Chiński gigant handlowy chciałby mieć na swojej platformie sprzedawców z Europy. W kilku krajach pojawi się możliwość współpracy, ale tylko dla firm i za zaproszeniem.
Temu otwiera się coraz bardziej na rynek Europejski. Fot. Rex Features/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Platforma sprzedażowa Temu cieszy się ogromnym sukcesem na całym świecie, chociaż jeszcze do niedawna sprzedawali na niej wyłącznie Chińczycy. W tym roku sytuacja się zmienia, zaczynając od marca 2024 roku, gdy dopuszczono do niej sprzedawców z USA. Teraz Temu oferuje to samo w wybranych krajach Unii Europejskiej oraz w Wielkiej Brytanii.


Sprzedaż na Temu z Europy

Chiński gigant e-commerce otwiera się na sprzedawców z Europy… a raczej uchyla drzwi i informuje, że wstęp tylko za zaproszeniem. Na obecną chwilę dostaną je wybrane firm z siedzibami w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii, Holandii, a także we wspomnianej wcześniej Wielkiej Brytanii. Zaproszenia są rozdawane od lipca.

Współpraca z zagranicznymi firmami opiera się na modelu obrotu lokalnie (local-to-local model). Czyli sprzedawcy korzystają z własnych magazynów, metod wysyłki i zarządzania obiektami. Temu ustala jednak ostateczne ceny za sprzedawane produkty, a sprzedawca może ustalić cenę bazową. Taki model funkcjonuje już w USA. W Chinach z kolei Temu oferuje wysyłkę z własnych magazynów.

Firma obiecuje także, że w przyszłości zapewni bezpłatne usługi marketingowe i wielojęzyczną obsługę klienta. A na start z pewnością atrakcyjne jest podczepienie się pod popularność ich Marketplace.

Nie wiadomo, jak długo potrwa okres wdrażania pierwszych zaproszonych sprzedawców z Europy.

Wedle portalu marketing4commerce, Temu ma 213 milionów unikalnych użytkowników miesięcznie. Do niedawna na tej platformie sprzedawali wyłącznie Chińczycy w liczbie ponad 100 tys. sprzedawców.

Sukces zakupów z Chin

Temu jest w Polsce dopiero ponad rok i cieszy się szaloną popularnością. Podobnie jak inne azjatyckie sklepy, które konsumenci pokochali za niskie ceny i względnie szybki czas dostawy. I to pomimo tego, że nadal żyje wśród nas skojarzenie "tanio i z Chin = podóbki". Co bywa nawet potwierdzane i dziś, ze szkodą dla kupujących. Jak opisana na INNPoland sytuacja ze słuchawkami do iPhone.

Przy tej kolosalnej ilości użytkowników pojawia się jednak problem z dostawami - linie lotnicze nie wyrabiają z zapotrzebowaniem, a transport morski jest ograniczony przez ataki Huti na Morzu Czerwonym, co odstrasza statki od trasy przez Kanał Sueski.

Eksperci wskazują, że do tej pory takie problemy dotykały klientów dopiero w okresach największych gorączek zakupów, jak w Black Friday. Tym razem objawy w postacie opóźnionych dostaw widać było już w sezonie wakacyjnym, co oznacza, że dla zamawiających z Chin końcówka roku będzie szczególnie wymagająca cierpliwości.

Więcej przeczytacie na INNPoland.

Czytaj także: https://innpoland.pl/207971,spozniajace-sie-paczki-z-chin-ile-trwa-transport-towaru-z-chin