Wyciekły nowe zasady moderacji na Facebooku. Szykujcie się na bezkarny hejt
Z początkiem nowego roku Mark Zuckerberg ogłosił, że zainspirowany działaniami Elona Muska na portalu X, po niemal ośmiu latach zmienia zasady moderacji treści na swoich platformach.
Do tej pory Meta zatrudniała osoby weryfikujące prawdziwość informacji publikowanych na jej platformach. Zuckerberg stwierdził, że to podejście się jednak nie sprawdziło.
Użytkownicy na tropie dezinformacji
Od teraz Meta nie będzie korzystać z usług zewnętrznych fact-checkerów, którzy zdaniem szefa korporacji są stronniczy i polityczni. Teraz to zadanie przejmą sami użytkownicy, a podejrzane treści będą oznaczane tzw. Uwagami społeczności. Jeśli wystarczająco dużo osób oznaczy daną informację jako nieprawdziwą, notatka na stałe zostanie przyklejona do posta i będzie widoczna dla wszystkich. Znajdzie się na niej wyjaśnienie mówiące o tym, dlaczego konkretny wpis wprowadza w błąd.
Na początku zmiana wejdzie w życie jedynie w USA.
"Uważamy, że to może być lepszy sposób, żeby osiągnąć nasz pierwotny cel, jakim jest dostarczanie ludziom informacji o tym, co widzą. Do tego jest on mniej podatny na stronniczość" – twierdzi Meta.
Czytaj także: https://innpoland.pl/210431,cenzura-bez-wyroku-sadu-to-rzadowy-projekt-blokowania-tresci-w-internecieIdeologiczne spory i debaty polityczne
Decyzja Zuckerberga ma zapewne wiele wspólnego z wygraną Donalda Trumpa. Szef Mety chce w ten sposób przypodobać się amerykańskiej prawicy i ocieplić relacje z samym Trumpem.
Zgodnie z nową polityką platformy jej użytkownicy będą mogli swobodnie dyskutować na tematy takie jak imigracja, płeć czy orientacja seksualna. Choć znając toksyczne środowisko mediów społecznościowych, można się domyślać, jaki poziom taka "swobodna dyskusja" może osiągnąć.
Wyciek dokumentów z Mety
Portal The Intercept dotarł do wycieku dokumentów Mety, które zawierają materiały szkoleniowe dla pracowników w oparciu nowe standardy platformy. Nowe zasady mają dawać użytkownikom również możliwość publikowania obraźliwych treści dotyczących ras, narodowości, grup etnicznych, orientacji seksualnych i tożsamości płciowych.
Materiały szkoleniowe wyjaśniają pracownikom, że zdania takie, jak "geje to dziwolągi" i "imigranci to brudne, obrzydliwe kawałki gó***a"" są na mocy nowej polityki dozwolone. Ludzie mogą również określać się jako "dumni rasiści".
Strona Community Standards Mety nadal jednak podaje, że nawet zgodnie z nowymi, złagodzonymi zasadami firma chroni "uchodźców, migrantów, imigrantów i osoby ubiegające się o azyl przed najpoważniejszymi atakami" oraz zabrania "bezpośrednich ataków" na osoby na podstawie "rasy, przynależności etnicznej, pochodzenia narodowego, niepełnosprawności, przynależności religijnej, kasty, orientacji seksualnej, płci, tożsamości płciowej i poważnej choroby".
Czytaj także: https://innpoland.pl/209954,threads-coraz-odwazniej-kopiuje-rozwiazania-blueskyOgłaszając nowe zasady dotyczące treści, Zuckerberg tłumaczył, że się chce pomóc Mecie "wrócić do korzeni wolności wypowiedzi".
Nieścisłości w nowej polityce Mety
Dziennikarze The Intercept zwracają jednak uwagę na liczne nieścisłości i absurdy, które pojawiły się w nowych wytycznych.
Jak podaje portal, przykładowe zdanie "Imigranci nie są lepsi od wymiocin" – zgodnie z materiałami, które wyciekły – jest dozwolone. Ale już "muzułmanie sprawiają, że chce mi się wymiotować" powinno zostać usunięte (ponieważ jest w nim twierdzenie, że grupa "powoduje choroby"). Post stwierdzający, że "Lesbijki są takie głupie" pozostałby zakazany jako "obraza psychiczna". Ale już "osoby transseksualne są chore psychicznie" będzie oznaczone jako dozwolony.
Nowe zasady zezwalają na pisanie o wyższości poszczególnych grup społecznych. Dozwolone mogą być takie teksty jak "Latynosi są najlepsi!" czy "Czarni są lepsi od wszystkich innych". Dopuszczalne będą porównania jak "Czarni są bardziej agresywni niż biali" i "Meksykanie są leniwsi niż Azjaci". Porównywanie ma być zakazane tylko wtedy, kiedy dotyczy zdolności intelektualnych.
Zuckerberg zadowolony z polityki Donalda Trumpa
Mark Zuckerberg nie tylko postanowił dostosować nową politykę dotyczącą moderacji treści na platformach Mety do upodobań nowego prezydenta USA, ale całkowicie zmienił narrację.
Będąc gościem w popularnym podcaście Joe Rogana stwierdził, że administracja Joe Bidena zmusiła jego firmę do usuwania treści dotyczących ubocznych skutków szczepionek na COVID-19. Podkreślił, że takie informacje są "obiektywnie prawdziwe", a niezależne organizacje fact-checkingowe często reprezentują poglądy polityczne.
Podczas wywiadu dodał również, że "Stany Zjednoczone w niedostateczny sposób chronią swój przemysł technologiczny, zostawiając go na pastwę zagranicznych prawodawców".
To kolejny ukłon w stronę Donalda Trumpa i jego polityki. Zuckerberg zwrócił uwagę na fakt, że przez ostatnie 20 lat łączna kwota nałożonych przez Unię Europejską kar dla amerykańskich firm technologicznych to ponad 30 miliardów dolarów.