INNPoland_avatar

Zamknięte zakłady, zwolnieni pracownicy. To czarne półrocze dla polskiego biznesu

Sebastian Luc-Lepianka

15 czerwca 2024, 07:50 · 10 minut czytania
Od początku tego roku napływają niepokojące doniesienia o fali zwolnień w naszym kraju. Dotyka to różnych branży, od przemysłu po twórców gier i transport. Znikają zakłady, które od lat dostarczały miejsc pracy dla całych miejscowości. Zebraliśmy listę takich miejsc, a wyniki są zatrważające. Sytuację komentuje dla nas prof. Paweł Korzyński z Akademii Leona Kuźmińskiego.


Zamknięte zakłady, zwolnieni pracownicy. To czarne półrocze dla polskiego biznesu

Sebastian Luc-Lepianka
15 czerwca 2024, 07:50 • 1 minuta czytania
Od początku tego roku napływają niepokojące doniesienia o fali zwolnień w naszym kraju. Dotyka to różnych branży, od przemysłu po twórców gier i transport. Znikają zakłady, które od lat dostarczały miejsc pracy dla całych miejscowości. Zebraliśmy listę takich miejsc, a wyniki są zatrważające. Sytuację komentuje dla nas prof. Paweł Korzyński z Akademii Leona Kuźmińskiego.
Fala zwolnień dotyka całej Polski. Fot. materiały własne/wygenerowane z DALL-E 3
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Słuchając wieści gospodarczych w tym roku, czujemy się, jakby pękła jakaś niewidzialna bańka. Polska nie jest tutaj wyjątkiem. Podobne rzeczy dzieją się w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. Pracowników zbiorowo zwalniają technologiczni giganci jak Google czy Microsoft. Branża gamingowa na całym świecie zwolniła już ponad 10 tys. specjalistów. Niedawno producent czekolady Barry Callebaut oraz FedEx ogłosili redukcję etatów w całej Unii Europejskiej, w tym w Polsce.


O niepokojącym zjawisku w naszym kraju alarmował Grodzki Urząd Pracy w Krakowie. W Europie mamy najszybsze tempo spadku zatrudnienia. W styczniu i lutym 2024 do zwolnień grupowych zgłoszono tylu pracowników, ile w całym 2023 roku. Wedle statystyk GUS, w ich wyniku pracę utraci 17 tys. osób. Zdaniem niektórych ekspertów może być ich nawet o 10 tys. więcej. A to bez uwzględnienia innych zwolnień niż zbiorcze.

Postanowiliśmy podsumować półrocze takich wydarzeń na wybranych przykładach i zapoznać się ze zdaniem ekonomistów.

Zwolnienia grupowe w Polsce

W grudniu ubiegłego roku o planie grupowego zwolnienia informował także ING Bank Śląski. Zgodnie z komunikatem, w 2024 roku pracę ma stracić 1450 osób. Ma to być częścią wieloletniego projektu, który ma dotyczyć "optymalizacji placówek" i "rozwoju kanałów cyfrowych".

W latach 2024-2026 redukcję zatrudnienia planuje przeprowadzić także BNP Paribas Bank Polska, komunikat padł w październiku. Z powodu transformacji technologicznej prace ma utracić 900 osób.

Na początku stycznia br. o grupowym zwolnieniu około 200 osób informowała Agora. Przyczyna? "Czynniki rynkowe", w tym spadkowy trend sprzedaży prasy drukowanej. Proces został przeprowadzony w konsultacji ze związkami zawodowymi.

Inny rekord zwolnień padł w Krakowie, nie z powodu ilości, a szybkości całej operacji. Bo jak się okazuje, pracę można stracić nawet w 20 minut. Taki był los 200 pracowników krakowskiego oddziału firmy Aptiv. I to mimo dobrych wyników finansowych. Wyjaśnienia, znów, te same: sytuacja rynkowa.

– Wszystko odbyło się w ciągu 20 minut, akurat w przerwie na lunch. Trzeba było wrócić do biurka, zdać rzeczy, spakować się i wyjść. Niektórym zajęło to 15 minut, szok, strach i ogromny stres – tak opisuje sytuację jeden z pracowników.

Również w Krakowie pracę straciło 200 osób w biurze Usług Wspólnych PepsiCo. Wypowiedzenia dostali pracownicy z działu finansów i kontrolingu. Pracownicy pracują do sierpnia. Oficjalnie, firma przeprowadza zmiany organizacyjne. Nieoficjalnie, w tym samym czasie w Indiach otworzyła 37 miejsc pracy.

Inne rozwiązanie wprowadza PKP Cargo zmagające się z poważnymi problemami finansowymi (118,1 mln straty netto w 1 kwartale br.). Aby im zaradzić, przewoźnik zamraża 30 proc. swojej kadry. Ci pracownicy przechodzą na rok nieświadczenia pracy. Mają zagwarantowane ustawowo świadczenie socjalne w wysokości 60 proc. miesięcznego ekwiwalentu pieniężnego.

Ostatnie lata były faktycznie trudne dla zakładów produkcyjnych w Polsce, stąd część z nich zdecydowała się na zamknięcie biznesu. Wpływ na to miały zarówno globalne, jak i lokalne czynniki ekonomiczne (w tym pandemia Covid-19, rosnące koszty produkcji oraz zmiany w strukturze rynku pracy). Obecne wyzwania są bardziej związane z ogólną sytuacją gospodarczą i kosztami operacyjnymprof. Paweł KorzyńskiKierownik Katedry Zarządzania Zasobami Ludzkimi w Akademii Leona Koźmińskiego

Pod koniec lutego w Polsce zamknął swoją działalność sklep internetowy Barbora. Znany ze świadczenia usług dostawy zakupów spożywczych na terenie Trójmiasta, Warszawy, Katowic i Łodzi zakończył działalność 3 marca 2024 roku. Barbora zatrudniała od 2021 roku 300 pracowników. Firma skupiła się na działalności w krajach Bałtyckich. W Polsce popyt na usługi sklepu był za niski.

Z mapy Polski znikają także sklepy stacjonarne. Niedawno pisaliśmy o likwidacji 4 hipermarketów francuskiej sieci E.Leclerc. Wszystkie były wynajmowane od innych podmiotów i francuzi chcą zrezygnować z tej praktyki, która dla nich w Polsce jest nierentowna.

Nieco innym przypadkiem jest czystka 700 osób ze spółek nadzorowanych przez Agencję Rozwoju Przemysłu – po audycie nowej władzy w agencji poleciały głowy członków zarządu i rad nadzorczych, w związku z wykazanymi nieprawidłowościami. Więcej o sprawie przeczytacie tutaj.

Rekord zwolnień w Poczcie Polskiej

Na INNPoland informowaliśmy, że pracę może utracić blisko 5 tys. osób. Instytucja znajduje się na skraju bankructwa, a możliwa redukcja załogi wzrosła dwukrotnie, o czym zaalarmowali związkowcy.

"Zarząd Poczty Polskiej S.A. planuje również zwolnienia grupowe. Szacujemy, że tylko w 2024 r. redukcja obejmie 10 tys. etatów w wyniku czego Poczta Polska straci zdolność operacyjną świadczenia usług w zakresie podstawowym" – wskazali związkowcy  NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej w apelu adresowanym do prezydenta Andrzeja Dudy.

Poczta Polska w kwietniu w oficjalnym sprostowaniu zaprzecza, że prowadzi redukcję etatów. Podtrzymuje za to o możliwość zatrudnienia kolejnych osób.

"Poczta Polska dokonuje wewnętrznej reorganizacji w taki sposób, aby redukcja zatrudnienia pozwoliła na utrzymanie dobrej jakości świadczonych usług" – czytamy w komunikacie spółki. PP informuje w tym samym miejscu, że koszty pracy przekraczają 60 proc. budżetu całej firmy. 

Krytyczna sytuacja w branży gamingowej

Z falą zwolnień mierzy się też branża gamingowa. Od początku roku na całym świecie pracę straciło ponad 10 500 osób i dotyka to także naszego podwórka.

Polskie studio People Can Fly, znane z kooperacyjnej strzelanki Outriders, 24 stycznia zwolniło 30 osób. Redukcja miała dotyczyć jedynie osób pracujących nad grą o kryptonimie Project Gemini.

Niektórzy byli zatrudniani, aby ich nie dostała konkurencjaMarta FIjakProjektantka gier w Mechanistry, panel na CD-Action EXPO 2024

Z kolei CD Projekt do 1 kwartału 2024 roku miał zaplanowane łącznie zwolnienie 100 osób, czyli 9 proc. załogi, która liczyła 1200 osób. W styczniu 10 proc. załogi pożegnało z kolei Ci Games, twórcy Sniper Ghost Warrior Contracts oraz Lords of the Fallen.

Zarząd All in! Games 23 maja 2024 roku zwolnił połowę pracowników swojej spółki zależnej, studio Iron Bird Creations z Krakowa. Jak ustalił magazyn CD Action, firma od grudnia ubiegłego roku nie wypłacała pracownikom wynagrodzenia. Sytuację obserwuje Państwowa Inspekcja Pracy.

W branży mówi się wprost: pękła bańka COVIDowa. W czasie lockdownu siedzieliśmy w domach i więcej graliśmy w gry, co podchwycili producenci, zwiększając produkcję, a co za tym idzie, zatrudnienie. Trwało polowanie na talenty. Obecnie popyt spadł, a koszty się redukuje.

Czy mamy w Polsce kryzys?

Marcin Klucznik, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) w mediach społecznościowych poinformował, że na koniec marca plany zwolnień ogłosiło 159 firm. To 6-ty najmniejszy wynik w ciągu ostatnich 21 lat. Planowane zwolnienie 17 tys. pracowników ma być 10-tym najmniejszym wynikiem w ciągu ostatnich 21 lat. I jego zdaniem, nie możemy mówić o fali zwolnień grupowych.

"No dobra, fali zwolnień grupowych nie mamy, to co się dzieje na rynku pracy? Moim zdaniem dużo lepszym terminem jest rebalancing" pisze Klucznik. Wskazuje na rozhulałą inflację, silne zmiany wynagrodzeń i przypomina, że obok firm zwalniających znajdują się kolejne, które zatrudniają nowych pracowników. Proces określa jako "naturalny".

Transformacja branży motoryzacyjnej

Gwoździem do trumny dla fabryk produkujących części samochodowe jest energetyczna transformacja, ergo: kraje Europy stawiają więcej na pojazdy elektryczne, więc spada zapotrzebowanie na produkcję części do samochodów inaczej napędzanych. Do tego w Chinach rośnie duża konkurencja w produkcji samochodów elektrycznych i nie tylko.

Dotknęło to także fabryki Fiata FCA Poland Powertrain w Bielsko-Białej. W związku z likwidacją zakładu pracę straci około 470 osób. Fabryka zostanie zamknięta do końca 2024 roku.

O jednej z pierwszych przykrych informacji o zamknięciu zakładu produkcyjnego pisaliśmy na początku stycznia. Koncern Scania zapowiedział, że w marcu zamknie fabrykę autobusów Scania Production Słupsk S.A. Ostatni autobus zmontowała w grudniu ubiegłego roku. Pracę utraciło ponad 700 osób.

W Tychach zwolnienia grupowe przeprowadzają dwa zakłady pracy. Łącznie 370 osób straci pracę w fabrykach MA Polska S.A. oraz BCUBE Poland Logistics Sp. z o.o, oba miejsca powiązane są z branżą motoryzacyjną. Zwolnienia zostaną przeprowadzone do końca połowy br. i wywołane są końcem produkcji modeli samochodów osobowych.

W fabryce firmy Yazaki Automotive Products Poland w Mikołowie w czerwcu zapowiedziano zwolnienie prawie całej załogi, czyli 230 osób. Większość z tych osób to kobiety. Redukcja zatrudnienia ma przebiegać stopniowo, a pozostać ma jedynie 37 osób. Zwalnianym pracownikom zaproponowano... prace sezonowe. Firma przechodziła już duże zwolnienia grupowe w 2020 roku, gdzie pracę straciło 500 osób.

Z Polski z kolei ucieka Michelin Polska S.A., przenosząc zakład produkcji opon ciężarowych z Olsztyna do Rumunii. Powodem mają być wysokie koszty produkcji w naszym kraju i zalew rynku przez tanie opony z Azji. Zakład ma przestać działać do końca tego roku, zatrudniał 430 osób. Pracownicy mają dostać zatrudnienie w innych zakładach koncernu, na adekwatnym stanowisku.

Zamknięte zakłady produkcyjne w Polsce

W kwietniu gruchnęła wieść, że zamknie się fabryka ubrań Levi's w Płocku. Przez 30 lat produkowała jeansy, a zatrudniała około 650 osób. Produkcja ma zostać utrzymana do 24 czerwca br., po czym fabryka zostanie zamknięta na zawsze. Restrukturyzację zatrudnienia spółka planowała już w 2020 roku, po załamaniu rynku przez pandemię COVID-19.

Plany o tym grupowym zwolnieniu w listopadzie ubiegłego roku ogłosiła fabryka mebli Forte w Ostrowi Mazowieckiej. Fabryka mebli Forte w styczniu 2024 posłała na bruk 237 osób. 

W maju upadła Pomorska Fabrykę Mebli w Nowem (woj. kujawsko-pomorskie). Zatrudniała około 1000 osób w mieście, liczącym 5,5 tys. mieszkańców. To był cios dla regionu. W połowie 2023 roku wstrzymano produkcję w niej oraz w dwóch innych fabrykach należących do grupy Klose, czyli w Fabryce Mebli w Gościninie i Fabryce Mebli w Czersku.

Upadłość w lutym ogłosił Zakład Porcelany Stołowej "Karolina" w Jaworzynie Śląskiej. To był ostatni zakład produkcji porcelany na Dolnym Śląsku, którego historia sięga 1860 roku. Pracę utraciło 181 osób zatrudnionych na umowę o pracę.

Likwidacji ma ulec także Walcownia Rur "Andrzej" w Zawadzkiem. Z 435 zatrudnionych osób, już 400 pracowników otrzymało wypowiedzenie. Zakład hutniczy stanowi źródło utrzymania dla wielu rodzin, a liczni pracownicy zatrudnieni są od dekad.

Dla poszkodowanych uruchomiony zostanie z rezerwy funduszu pracy środek finansowy na możliwość przekwalifikowania i zakładania własnej działalności gospodarczej, na 50 tys. złotych.

W Kaliszu pracę utracą 54 osoby. W zeszłym roku producenta mrożonek Nordis, do którego należy Calfrost, kupiła ukraińska spółka Three Bears (Trzy Niedźwiedzie). Zakład zostanie zamknięty, mimo, że zdaniem pracowników był w dobrej kondycji finansowej.

Spółka Reflex Polska, część skład niemieckiego holdingu Winkelmann Group, zwolniła 15 osób ze swojego zakładu w Wąbrzeźnie. Pracownicy zakładu obawiają się, że fala będzie postępować stopniowo, a firma w ten sposób uniknie informowania o zwolnieniu grupowym.

Profesor Korzyński z ALK podkreśla, że nasz kraj czeka na fundusze unijne, które mogą poratować wiele przedsiębiorstw. Otworzą one furtkę m.in. do wdrożenia nowoczesnych technologii, kluczowych do przetrwania dla wielu zakładów, poprawią też konkurencyjność polskich firm na rynku międzynarodowym.

Fundusze unijne, w ramach takich programów jak Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego czy Fundusz Spójności, są przeznaczone na modernizację infrastruktury przemysłowej, cyfryzację procesów produkcyjnych oraz rozwój zasobów ludzkichprof. Paweł KorzyńskiKierownik Katedry Zarządzania Zasobami Ludzkimi w Akademii Leona Koźmińskiego

W Polsce znikają apteki

Te zamknięcia są może mniej szumne, ale coraz bardziej odczuwalne dla każego z nas. Wielu właścicieli aptek nie jest w stanie utrzymać działalności, co kończy się zwijaniem biznesu. Według Marka Tomkowa prezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej jednym z głównych powodów zamknięcia aptek jest brak możliwości zatrudnienia farmaceutów na warunkach spełniających oczekiwania kandydatów.

Więcej o tym zjawisku pisaliśmy na INNPoland.

Czytaj także: https://innpoland.pl/206210,apteki-zamykane-w-polsce-mniej-farmaceutow-i-wiecej-ofert-pracy