I to by było na tyle. W tej kadencji przedsiębiorcy nie mają już co liczyć na dobre wieści

Mariusz Janik
Bilans ostatnich dwunastu miesięcy jest niezły – bo przeforsowano długo zapowiadaną „konstytucję dla biznesu” i kilka innych ustaw – ale tylko na tle poprzednich lat. Przedsiębiorcy oczekiwaliby od polityków znacznie więcej, choćby prostych ułatwień w prowadzeniu biznesu, z drugiej jednak strony eksperci ich złudzenia rozwiewają. W tej kadencji nie ma już co liczyć na jakieś poważne probiznesowe rozwiązania – powtarzają.
W tej kadencji Sejmu nie ma już co liczyć na probiznesowe reformy. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Teoretycznie są powody do umiarkowanego optymizmu. – Proces deregulacji lekko przyspieszył, ale poprzedni okres był tak koszmarny, że poprawa nie była szczególnie trudna do osiągnięcia – kwituje na łamach dziennika „Rzeczpospolita” Arkadiusz Pączka, kierujący Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP.

– W ciągu dwunastu miesięcy od lipca 2017 roku liczba uchwalanych ustaw nieco spadła w porównaniu z okresem 2015-2017, a wśród nich zaczęły się częściej pojawiać takie, które ułatwiają prowadzenie biznesu – dodaje ekspert.

Niestety, ten pozytywny trend to prawdopodobnie zjawisko chwilowe. – Z natury rzeczy okres, w którym teraz jesteśmy, gdy kadencja obecnego parlamentu zaczyna zmierzać ku końcowi, nie obfituje w różnego rodzaju projekty zmian adresowanych do przedsiębiorców – mówi nam Łukasz Kozłowski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Na bilansie ostatniego roku korzystnie zaważyło przyjęcie ustawy Prawo przedsiębiorców, czyli słynnej konstytucji dla biznesu.Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Co było zaplanowane, to już uchwalono, czasem nawet wdrożono. – Gdyby teraz narodził się pomysł jakiejś poważniejszej zmiany, to zanim zostałby rzetelnie przygotowany, skonsultowany, przeszedł ścieżkę legislacyjną, kadencja już by się skończyła – kontynuuje Kozłowski. – Układ kalendarza determinuje los takich inicjatyw. Trudno oczekiwać, by coś się wkrótce pojawiło – dodaje.


Przeciwległe bieguny ustawowe
W opublikowanym właśnie najnowszym „Raporcie deregulacyjnym” Pracodawcy RP wskazują te ustawy pozytywnie i negatywnie oceniane przez szeroko pojęty świat biznesu.

W tej pierwszej grupie pojawiły się przede wszystkim ustawa Prawo przedsiębiorców (czyli tzw. konstytucja dla biznesu) oraz ustawa o wspieraniu nowych inwestycji. Pozytywnie postrzegane są też przepisy ustaw o małej działalności gospodarczej i o uproszczeniach w akcyzie. Pewnym ułatwieniem były też ulga na innowacje i skrócenie okresu przechowywania akt pracowniczych i ich elektronizacji.

Na drugim biegunie są jednak ustawy, które eksperci Pracodawców RP uważają za szkodliwe dla prowadzenia biznesu w Polsce – antyoptymalizacyjna dla firm płacących PIT (z wyjątkowo wysoką negatywną punktacją) oraz znosząca limit składek na ZUS, zakazująca handlu w niedziele, czy o związkach zawodowych.
Z jednej strony nowe przepisy zdają się ułatwiać życie przedsiębiorców, jednak inne przepisy równoważą efekt, utrudniając działalność.Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
Zablokowane przez Trybunał Konstytucyjny zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS to z kolei, według Pączki, „suma grzechów polskiej legislacji”. – Nierzetelnych konsultacji, tajności projektu, nadmiernego pośpiechu, braku koncepcji, nadregulacji – podkreśla ekspert. – Jeśli wróci, będzie bić się o miano najgorszej ustawy dekady z ustawą przerabiającą 12 listopada na dzień wolny – dorzuca.

Niespójna polityka
Poczucie niedosytu – tak należałoby podsumować zatem nastroje przedsiębiorców. – Konstytucja dla biznesu wprowadziła wiele słusznych zasad, ale to akt, który określa generalne reguły, natomiast praktyka organów administracji publicznej może być różna – dowodzi Łukasz Kozłowski.

– Zasadny byłby przegląd regulacji szczegółowych pod kątem zgodności z konstytucją dla biznesu oraz działania idące krok dalej. Przykładem mogą być składki dla przedsiębiorców: od początku przyszłego roku obowiązywać będzie zmiana, pozwalająca tym, którzy uzyskują niski przychód, płacić niższe składki, proporcjonalne do przychodu – mówi nam analityk. – Ale korzysta na tym rozwiązaniu maksymalnie 10 proc. zainteresowanych – dodaje. Ba, według niego miarodajną kategorią powinny być dochody (realny zysk), a nie przychody firm.
Polityce rządzących daleko do spójności: nie wiadomo, czy należałoby uznawać rządzących za probiznesowych, czy wręcz przeciwnie.Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta
Biznes ma też problem z uszczelnieniem systemu VAT. Z jednej strony zrozumiała jest chęć rządu, by system uszczelniać – z drugiej jednak, instytucjonalne i prawne zabiegi o osiągnięcie tego celu uderzają w uczciwych przedsiębiorców, choćby poprzez nakładanie dodatkowych, nowych obowiązków. – Chodzi o model, który wprowadziłby równowagę – kwituje Kozłowski.

Tu bowiem pies jest pogrzebany: legislacja w Polsce powstaje ad hoc. Rząd chce wysłać sygnał przedsiębiorcom – tworzy ustawę, którą łatwo zaprezentować przy pomocy jakiegoś prostego hasła. Ale ponieważ przedsiębiorcy nie stanowią większości elektoratu, więc do innych wyborców adresowane są inne regulacje i hasła, którymi można je opakować, jak „uszczelnianie VAT”, czy „proporcjonalne składki ZUS dla bogatych”.

W efekcie nowe przepisy są plątaniną rozwiązań ułatwiających i utrudniających życie. – Bilans, jak pokazuje „Raport deregulacyjny”, wciąż jest niekorzystny: obciążenie utrudnieniami rośnie – podsumowuje Kozłowski. – Aczkolwiek pozytywnych zmian przybywało w ciągu ostatniego roku szybciej. I tę tendencję warto byłoby utrzymać – wzdycha.