Nieważne, czy wytniesz filtr z diesla, czy nie. Nowe auta też kopcą, a unijne prawo to ignoruje

Patrycja Wszeborowska
Miało wyjść ekologicznie, wyszło jeszcze bardziej szkodliwie, niż wcześniej. Po aferze dieselgate producenci samochodów, chcąc ograniczać produkcję tlenków azotu, „niechcący” stworzyli tzw. „turbowyrzuty”, czyli gwałtowne emitowanie przez nowe samochody trujących spalin, które nawet 1000-krotnie przekraczają dopuszczalne normy.
Również nowe auta generują dużą ilość szkodliwych cząstek stałych - wykazało najnowsze badanie T&E. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Brak filtra nie robi różnicy?
Wycinanie filtrów DPF, czyli filtrów cząstek stałych w samochodach z dieslem, to grzech główny polskich kierowców. Po kilku latach od zakupu samochodu usuwający ze spalin groźne dla zdrowia cząstki stałe filtr zaczyna się zapychać. Rodakom często nie w smak wymiana wartej kilka tysięcy złotych części w aucie. O wiele taniej wychodzi usunięcie filtra, co jest zresztą nielegalną procedurą.

Jednak okazuje się, że również nowe modele samochodów, te z zamontowanymi i samo-oczyszczającymi się filtrami DPF, mają na swoim sumieniu kilka grzechów. Dowiódł tego najnowszy raport międzynarodowej organizacji pozarządowej Transport&Environment.


Organizacja przeprowadziła testy laboratoryjne w oparciu o nowy zaostrzony standard unijny dotyczący emisji spalin na przykładzie dwóch najpopularniejszych w Europie samochodów z silnikiem diesla - Nissana Qashqai i Opla Astry. Wyniki zaskoczyły badaczy, a przywołuje je „Gazeta Wyborcza”.

Wyszło na jaw, że w trakcie automatycznego oczyszczania filtrów DPF, które ma miejsce po przejechaniu średnio 480 km, dochodzi do „turbowyrzutu” cząsteczek stałych, których ilość jest 1000-krotnie wyższa niż normalnie. Obrazowo można to porównać do niekontrolowanego kaszlnięcia pełnego zarazków.

– Po aferze dieselgate producenci zaczęli ograniczać emisję tlenków azotu, co wymagało obniżenia temperatury spalania. To niestety z kolei powoduje wzrost emisji cząstek stałych, które muszą być później przechwytywane przez filtry DPF – mówi w rozmowie z „GW” prof. Mirosław Wendeker z Politechniki Lubelskiej. – Ale po jakimś czasie filtr jest zapchany, a trudno wymagać od właściciela, aby co dwa tygodnie jeździł do serwisu czyścić filtr. Dlatego diesle mają wbudowane automatyczne systemy czyszczenia filtrów, czy mówiąc wprost, wypalania węgla – dodaje.

Unijne testy ignorują turbowyrzut

Jednocześnie Unia ignoruje ten skokowy wzrost spalin. Jak piszą autorzy raportu, „unijne testy pomijają ten błąd - podczas skokowych wzrostów emisji cząstek stałych limity emisji są ignorowane, a cała procedura testowa zaczyna się od nowa".

Niebezpieczny proceder dotyczy ok. 45 mln samochodów w Europie wyposażonych w tę technologię. Każde auto średnio raz na dwa tygodnie generuje skokowy wzrost zanieczyszczeń.

Jednak jak pisaliśmy w INNPoland.pl, trend się zmienia. Polacy coraz bardziej odwracają się od używanych diesli z Zachodu i choć jeszcze nie tak dawno temu z zapałem sprowadzali używane auta z niemieckiego rynku, dziś skłaniają się w stronę samochodów benzynowych.

Wynikiem tego stanu rzeczy jest m.in. afera z fałszowaniem testów spalin na obecność tlenków azotu, która stworzyła złą renomę autom z silnikami diesel. W tym samym czasie sprowadzone wiele lat temu volkswageny i mercedesy kończą swój żywot, zaś nowe modele są dużo bardziej skomplikowane.

Mandaty za brak filtra DPF
Co więcej, wycięcie filtra coraz częściej oznacza wysoki mandat i wielu kierowców zwyczajnie nie chce tego ryzykować. Również warsztaty samochodowe są coraz mniej chętne, by wykonywać taki zabieg.

Sprawdził to dziennikarz INNPoland.pl, Mariusz Janik, w ramach prowokacji dziennikarskiej. Skontaktował się z kilkoma warszawskimi warsztatami, by sprawdzić, czy mechanicy wciąż są chętni wycinać DPF. Wszyscy przepytani fachowcy odmówili wykonywania takiej usługi.

– Nie wycinam filtrów. To jest kompletna pomyłka, na którą nabrała się masa ludzi – opowiadał pan Jarek, właściciel bardzo dużego warsztatu w Warszawie. – Jak wytniesz filtr DPF to na podjazdach to widać. Samochód kopci, jak nie wrzucisz dobrego biegu, to masz za sobą czarną chmurę – podkreślał.