Na SGH będzie można zdobyć dyplom ze startupowania. "Szukamy ludzi z buławą Elona Muska"

Natalia Gorzelnik
To będą studia w całości przeznaczone dla startupowców i młodych przedsiębiorców. Poza zajęciami ze strategii czy finansów, studenci dowiedzą się, jak budować modele biznesowe i zarządzać ludźmi w małych organizacjach. Już po wakacjach na SGH startuje pierwsze w Polsce MBA for Startups.
To będzie pierwsze w Polsce MBA dla startupów. Fot: robtowne/Pixabay

Online MBA dla Startupów

Online MBA for Startups to 2-letnie studia, w ramach których uczestnicy wezmą udział w ponad 600 godz. zajęć prowadzonych przez najlepszych pracowników naukowych SGH i uczelni partnerskich programu, a także przedsiębiorców, menedżerów i uznanych praktyków.

Studia są wspólną inicjatywą uczelni i Kulczyk Investments, współorganizatora programu. Właściciel KI, czyli Sebastian Kulczyk jest też założycielem Manta Ray, globalnego funduszu venture capital oraz inicjatorem InCredibles –organizowanego już po raz piąty prestiżowego programu mentoringowego dla najbardziej innowacyjnych młodych polskich przedsiębiorców.

Jak tłumaczy Jarosław Sroka, członek zarządu Kulczyk Investments, partnerzy od dość dawna nosili się z zamiarem stworzenia studiów, których wartość dodana wynikałaby z połączenia wszechstronnego programu akademickiego z mentoringowym oraz platformą networkingową.
Jarosław Sroka
członek zarządu Kulczyk Investments

“Wsłuchujemy się w głosy młodych przedsiębiorców. Staramy się wspólnie identyfikować obszary nowych dla nich kompetencji, które muszą przyswoić jeśli chcą skutecznie konkurować na globalnym rynku. Wierzymy, że solidny komponent teoretyczny w połączeniu z autorskim, “szytym na miarę” mentoringiem może dać wyjątkową wartość edukacyjną”.

Studia MBA mają swój trzon programowy, bez względu na to, do jakiej grupy są kierowane – zapowiada profesor Rafał Mrówka, szef studiów MBA na SGH. – Obejmuje on tematy związane m.in. ze strategią, zarządzaniem ludźmi czy finansami. To wszystko znajdzie się również na studiach dla startupów. Ale program zostanie uzupełniony o przedmioty dedykowane stricte dla tej grupy.
W planie znajdą się na przykład zajęcia z zarządzania ludźmi w małych i młodych firmach z dopiero kształtującą się kulturą organizacyjną. Studenci zdobędą też wiedzę na temat budowania modeli biznesowych.


– Co ważne, nie będziemy o tym wyłącznie mówić, ale zderzać teorię z praktyczną wiedzą i studiami przypadków. A przede wszystkim ze wsparciem praktyków - startupowców, którzy już takie rzeczy robili – zaznacza profesor.

Po co startupowcom oddzielne studia?

O rekrutacji mogą myśleć osoby, które mają ukończone studia co najmniej inżynierskie lub licencjackie. Dodatkowo wymogiem jest posiadanie minimum 3-letniego stażu w biznesie.

– Te trzy lata są potrzebne do tego, żeby móc konfrontować przekazywaną wiedzę z doświadczeniami biznesowymi studentów – wyjaśnia profesor Rafał Mrówka. – To mogą być osoby, które dopiero myślą o startupie; takie, które swój startup posiadają albo takie, które miały startup, ale się sparzyły. I myślą o założeniu kolejnego.

– Szukamy kandydatów, którzy noszą w plecaku buławę Elona Muska – uśmiecha się Jarosław Sroka. – To ważne, żeby nasi studenci mieli wizję tego, kim chcą być w niedalekiej przeszłości. Doceniamy wagę charyzmy, determinacji i wyobraźni w biznesie, ale chcielibyśmy również mocno akcentować potrzebę stałego doskonalenia swoich kompetencji związanych z operacyjnym zarządzaniem firmą.

Jak zaznacza, pojęcie “startupu” nie jest w tym przypadku zastrzeżone dla spółek technologicznych. – Startupowcem jest dzisiaj każdy młody przedsiębiorca, niezależnie od obszaru działalności. Żeby myśleć o rozwoju i sukcesie, musi umieć odnaleźć się w otoczeniu zdominowanym właśnie przez technologię. Dotyczy to już właściwie wszystkich obszarów działalności: zakupów, sprzedaży, marketingu, komunikacji, logistyki, a nawet rekrutacji.

Studia na SGH dla startupów oraz młodych przedsiębiorców będą pierwszymi w Polsce. Jednak wydzielanie osobnych kierunków dla młodego biznesu, nie jest globalnie zupełną nowością. Chociaż, jak zaznacza profesor Rafał Mrówka, takie programy wciąż są bardzo rzadkie.

– Zdecydowaliśmy się na utworzenie tego kierunku przede wszystkim dlatego, że w swoim portfolio MBA mieliśmy do tej pory głównie studia przeznaczone dla bardziej zaawansowanych managerów z korporacji – tłumaczy.
Profesor Rafał Mrówka
szef studiów MBA na SGH

“Zdarzało się, że trafiali do nas startupowcy, ale często przepadali w rekrutacji. To dlatego, że mają mniejsze doświadczenie, zarządzają mniejszymi zespołami. Więc w rekrutacyjnym “konkursie piękności”, w którym przebieramy między kandydatami z wieloletnim doświadczeniem, oni niestety tracili”.

– Z drugiej strony rynek startupów i młodych firm bardzo potrzebuje profesjonalizacji – dodaje wykładowca.
Profesor Rafał Mrówka

“To jest widoczne szczególnie wtedy, gdy startupy spotykają się z tradycyjnym biznesem. Wielu dojrzałym przedsiębiorcom trudno jest mieć zaufanie do startupowej spontaniczności czy “kultury organizacji w krótkich spodenkach”. Ten negatywny odbiór utrudnia budowanie relacji”.


Jak tłumaczy, zrozumienie perspektywy partnerów korporacyjnych, jak również zdobycie twardej wiedzy z zakresu marketingu, sprzedaży i finansów są dla startupów niezbędne do prowadzenia rozmów z dużym biznesem.

Czego brakuje polskim startupom?

Zdaniem Jarosława Sroki, młodzi polscy przedsiębiorcy właściwie w niczym nie ustępują konkurentom z o wiele bardziej dojrzałych ekosystemów startupowych, czyli Doliny Krzemowej, Izraela, czy Londynu. Wyróżnia ich natomiast niezwykła umiejętność szybkiej i sprawnej adaptacji do zmiennych, nieprzewidywalnych warunków prowadzenia biznesu.
Czytaj także: Polka uczy roboty Boston Dynamics malowania obrazów. "Czuję z nimi emocjonalną więź"
Jarosław Sroka

“Nie zapominajmy, że pokolenia Polaków wychowywały się w stanie permanentnego kryzysu. Z lekkim przymrużeniem oka można powiedzieć, że młodzi przedsiębiorcy, którzy obserwowali biznesowe zmagania swoich rodziców i dziadków, są „genetycznie” przygotowani do pokonywania biznesowych karier. I pojawiają się na salonach, gdzie nikt się ich do tej pory nie spodziewał. Radząc sobie zresztą nadspodziewanie dobrze.”

Z jego obserwacji wynika, że polscy startupowcy uczą się szybko, mają otwarte głowy, a dzięki technologii zyskali łatwy dostęp do wiedzy i biznesu na całym świecie. To czego im brakuje?

– Odwagi w planowaniu międzynarodowego, globalnego rozwoju – uważa koordynator programu InCredibles.
Jarosław Sroka

“Sukces na polskim podwórku usypia, koncentrują się tylko na tym co tu i teraz. Coraz więcej kalkulują i coraz mniej ryzykują. W wielu przypadkach zaskakująca jest też gotowość do bardzo pochopnych korekt swoich planów. Konstruktywna, prowokacyjna krytyka ich decyzji nierzadko prowadzi do natychmiastowego podważenia i zmiany dotychczasowego modelu biznesowego. I to przez nich samych!”

Czy to jest właśnie przyczyną tego, że w Polsce wciąż nie ma tzw. jednorożca? (Firmy wycenianej na co najmniej 1 mld dolarów - przyp. red.)

– Mam wrażenie, że nieco fetyszyzujemy rolę jednorożców – uśmiecha się Jarosław Sroka. – Są ważne, pobudzają wyobraźnię, budzą emocje, a co najważniejsze są jak Adam Małysz, którego sukcesy sprawiły, że w Polsce błyskawicznie powstał program naboru i szkolenia młodych skoczków i procentuje to do dzisiaj. Ale jednorożec to jest nie tylko dobry biznes, ale pochodna dojrzałości całego ekosystemu.
Jarosław Sroka

“Priorytetem powinno być wspieranie rozwoju polskiego ekosystemu startupowego. Szlifuje się rola państwa w tym procesie, dojrzewają inwestorzy i mentorzy. „Money” jest pod dostatkiem, ale wciąż cierpimy na deficyt „smart money”, czyli doświadczonych inwestorów, którzy potrafią cierpliwie budować kompetencje założycieli swoich spółek portfelowych."

Jak podkreśla, wspólnym celem całego środowiska powinno być budowanie ekosystemu, który będzie miał potencjał taśmowego produkowania kandydatów na unicorny.

– Na szczęście system dość szybko uczy się na własnych błędach, choć nie raz postawi jeszcze na złego konia i przepali bardzo dużo pieniędzy. Kierunek rozwoju wydaje się jednak prawidłowy – podsumowuje.

Co po studiach ze startupów?

– Po zakończeniu kursu, student otrzyma dyplom ukończenia studiów MBA w Szkole Głównej Handlowej, który sam w sobie jest satysfakcjonującym osiągnięciem – mówi profesor Rafał Mrówka. – Chociaż, uczciwie mówiąc, to nie dyplom jest ważny, tylko wiedza, którą się zdobywa.
Profesor Rafał Mrówka

“Dyplom jest miłym zwieńczeniem cyklu edukacji, jednak szczególnie w środowisku startupowym cenione są przede wszystkim kompetencje, a nie ich formalne potwierdzenie. I my chcemy dawać przede wszystkim właśnie umiejętności”.

Czego więc mogą spodziewać się przyszli studenci? Czy w toku zajęć będą mieli tradycyjne kolokwia, egzaminy, listę obecności i zaliczenia? I czy z tych studiów można wylecieć?

– Zdecydowanie tak, tego można być na SGH pewnym – śmieje się profesor. – Mocno śrubujemy poziom. To nie jest tak, że ktoś zapłaci czesne i ma gwarancję, że niezależnie od tego co będzie robił, do końca studiów dotrwa.

Samo czesne jest dość imponujące. Dwa lata MBA for Startups to prawie 40 tysięcy złotych. Czy startupowcy będą zainteresowani studiami, mając w alternatywie wiele darmowych programów mentoringowych?

– To nie są zwykłe studia, a najwyższej próby program MBA. Nasi przyszli studenci na pewno potrafią doskonale liczyć swoje pieniądze i taki wydatek traktują jako poważną, długoterminową inwestycję. I to w to, co mają najcenniejsze, czyli własne głowy – tłumaczy Jarosław Sroka.

Na studia nie ma opłaty wstępnej, czesne może być opłacane w 12 ratach. Całość zajęć będzie odbywała się w formule online. Ma to sprawić, że uczestnictwo w zajęciach będzie wygodne również dla startupowców z całej Polski.