Uczy Polki, jak zarabiać w zgodzie ze sobą. "Wzbudza się w nas poczucie winy"

Katarzyna Florencka
Macie takie dni, że najchętniej rzucilibyście robotę i głowicie się, jakim cudem skończyliście w zawodzie, który tak bardzo do was nie pasuje? Justyna Kwiatkowska zna to aż za dobrze – dlatego też po odnalezieniu własnej drogi kariery postanowiła pomóc w tym innym kobietom.
Justyna Kwiatkowska promuje w Polsce koncepcję archetypów finansowych. Fot. mat. prasowe
Osobowość finansowa, zasady obfitości, unikatowy talent finansowy – przyzna pani, że raczej nie brzmi to jak wypowiedź doradcy finansowego...

Justyna Kwiatkowska: Bo doradcą finansowym nie jestem! (śmiech) Tak to już jest, że kiedy słyszymy "finanse", to od razu myślimy "oho, jakiś doradca finansowy, pewnie zajmuje się wyliczeniami, inwestowaniem, kredytami". Dlatego też, gdy po raz pierwszy kogoś spotykam, zawsze zaznaczam, że absolutnie nie jestem doradcą finansowym w takim ujęciu.


Zajmuję się finansami pod względem psychologicznym, naszą relacją z pieniędzmi…

Jak to – relacją z pieniędzmi?

No właśnie, wiele osób jest zdziwionych, gdy słyszą, że z pieniędzmi można mieć jakąkolwiek relację. Ale to jak najbardziej prawda: każdy z nas jest inny, każdy ma swoją własną historię finansową, doświadczenia. Jeden jest świetny w zarabianiu pieniędzy, komuś innemu świetnie wychodzi ich wydawanie.

Dla przykładu: bardzo dużo kobiet w Polsce to mistrzynie w pomaganiu czy w doradzaniu ludziom, ale niezbyt chętnie angażują się w sprawy finansowe. To tzw. Karmicielki – dużo kobiet z takimi cechami otwiera fundacje, działa na polu aktywistycznym, a nie finansowym.
Więc tym właśnie się zajmuję: pokazuję ludziom, gdzie tkwią ich talenty finansowe, jak mogą przepracować własne ograniczenia po to, aby móc po prostu prostu żyć i zarabiać po swojemu. Wcale nie trzeba zmuszać się do ciężkiej harówki, pracować tylko i wyłącznie na etacie, nawet jeśli to nas nie uszczęśliwia – to jest pewien stereotyp i mit z dawnych czasów, który aktualnie ma mniejszy udział w rzeczywistości.

Owszem, istnieją inne, obiektywne ograniczenia – jak np. miejsce zamieszkania – ale naprawdę wiele zawodowych rzeczy, które nas unieszczęśliwiają, można zmienić.

I tutaj właśnie wchodzi cała koncepcja archetypów finansowych. O co w niej chodzi?

Archetypy finansowe to koncepcja stworzona przez Kendall SummerHawk na podstawie prac Carla Gustava Junga, który badał osobowość ludzi pod względem psychologicznym. SummerHawk pogrupowała nasze osobowości pod względem finansowym w 8 archetypów. Każdy z nas – zarówno kobieta, jak i mężczyzna, ma jeden dominujący archetyp i dwa uzupełniające. One sprawiają, że nasze decyzje zawodowe lub pieniężne mogą nie być zawsze przewidywalne: mamy na przykład jakiś pomysł, zapalamy się do niego, ale po chwili pojawia się wątpliwość, że coś jednak jest w tej koncepcji nie tak.

No dobrze. W teście na pani stronie wyszło mi, że jestem Łączniczką z domieszką Karmicielki i Alchemiczki. Co to oznacza w praktyce? Mam jakąkolwiek szansę na zarabianie pieniędzy?

Kiedy myślę o modelu biznesowym odpowiednim dla Łączniczki, która chciałaby założyć własną działalność, to od razu przychodzi mi na myśl łączenie ludzi w pary biznesowe. Rynek afiliacyjny w Polsce naprawdę pięknie się rozwija, a tam zarabia się właśnie na polecaniu.

Z kolei "na etacie" Łączniczki są świetnymi project managerami, znają swój zespół i potrafią nim zarządzać – więc to są zasoby, które można naprawdę dobrze wykorzystać.

Alchemiczka przyciąga natomiast okazje, możliwości, po prostu "czaruje" otoczenie. Takie osoby są mega kreatywne, mają mnóstwo pomysłów – a, jak wiadomo, w biznesie na pomysłach można naprawdę wspaniale zarobić.

Gdyby tylko nie ta nieszczęsna Karmicielka, która ma problem z zarabianiem pieniędzy...

Ale właśnie takiego myślenia należy unikać! Jeśli w pełni nie rozumiemy i nie akceptujemy naszych archetypów – małe są szanse na to, żeby z powodzeniem z nich korzystać i pracować w zgodzie ze sobą.

Wiele osób, którym tak jak pani wychodzi Karmicielka, jest tym ogromnie zasmuconych. No bo jak tutaj zarabiać, skoro ona najchętniej wszystko rozda za darmo? (śmiech) A tymczasem Karmicielka ma świetny talent do budowania społeczności, robi to jak nikt inny. U pani dobrze to współgra z Łączniczką – osobą, która wchodzi w bardzo głębokie relacje z innymi ludźmi. Połączenie tych dwóch, mega relacyjnych, archetypów, jest też fantastyczne w zawodzie dziennikarki!

Kluczowe jest to, żeby wiedzieć, w czym jesteśmy dobrzy – ale równocześnie być świadomym swoich słabych punktów. I wiedząc, że mamy w sobie Karmicielkę, możemy pracować nad tym, żeby w pewnym momencie wchodzić jednak ze swoją ofertą, negocjować już konkretne pieniądze.

A jakie niebezpieczeństwa czekają na osoby z zupełnie innymi archetypami?

Weźmy Władczynię. Jeśli taka osoba nie "przerobi" sobie delegowania zadań i myślenia na dużą skalę, to może utknąć w błędnym kole: mieć poczucie, że jest stworzona do wielkich celów, ale usilnie trzymać się "przyziemnych" zadań w swojej firmie – bo przecież nikt ich lepiej nie zrobi, nikt tego lepiej nie dopilnuje.
W rezultacie taka Władczyni czy Władca wikłają się w bezpośrednie zarządzanie i żyją w coraz większej frustracji. Powody takiego stanu rzeczy mogą sobie prędzej czy później uświadomić: poznanie własnego archetypu to taka "droga na skróty", która pokazuje nam na tacy, z czym dobrze sobie radzimy, a nad czym musimy popracować.

Co pani pomyślała kiedy po raz pierwszy zetknęła się pani z koncepcją archetypów finansowych?

Jak zobaczyłam, że moim wiodącym archetypem jest Alchemiczka, to powiedziałam "O nie, to nie jest o mnie"! (śmiech) Ale druga pozycja, Buntowniczka, już bardziej pasowała – od samego początku kariery, kiedy jeszcze pracowałam na etacie, to zawsze szukałam większego sensu w swojej pracy, sposobu na to, żeby coś usprawnić. I również na fali buntu po urlopie macierzyńskim postanowiłam, że nie będę do biura wracać.

Tak naprawdę wiele czasu zajęło mi szukanie swoich talentów – długo żyłam w schemacie: szkoła, studia, potem "dobra" praca, najlepiej w korporacji. Jasne byłam dobra ze wszystkiego, ale jednocześnie nie byłam specjalistką w żadnej dziedzinie – i to mi bardzo przeszkadzało. Na ścieżkę rozwoju osobistego weszłam dopiero mając ok. 30 lat.

Niestety, w szkołach nie uczy się nas – jeszcze, mam nadzieję – schodzenia z utartych ścieżek, szukania zajęć pasujących do naszych talentów. I mogę to zrozumieć: wcześniej program edukacyjny powstał po to, żeby mieć wykwalifikowanych pracowników w fabrykach, realizujących zadania, bez zadawania pytań.

Tyle tylko, że świat się zmienił, a system edukacyjny nie – i to jest kiepskie. Stąd też potrzeba rozwoju osobistego, który wielu ludziom pomaga wszystko "poukładać" na późniejszym etapie.

Jest pani teraz szczęśliwa?

Tak. Pracuję dwie, trzy godziny dziennie – i jest to praca, która ma sens. Oczywiście zdarzają się okresy znacznie gorętsze, kiedy pracuję więcej. Cieszy mnie fakt, że dzisiaj po tym wywiadzie po prostu się spakujemy i pojedziemy nad wodę, wrócę po południu, zrobię kilka rzeczy, które mam zaplanowane – i po prostu mogę czerpać z tego życia, a na spełnianie marzeń nie muszę czekać do emerytury.

Więc ja się czuję szczęśliwa, pomimo tego, że nie mam milionów na koncie. W promowanym przeze mnie zadbaniu finansowym chodzi jednak przede wszystkim o wewnętrzny dobrostan: o to, aby mieć więcej pieniędzy, niż się potrzebuje – ale nie poświęcać swojego życia na pracę.

Choć mówi pani, że archetypy finansowe dotyczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn, pani działalność zdecydowanie skupia się na kobietach. Dlaczego?

W naszym społeczeństwie narosło mnóstwo szkodliwych stereotypów wokół tematu kobiet i pracy. Niech pani zwróci uwagę na to, jak często po urodzeniu dzieci w kobietach wzbudza się poczucie winy: albo zostają w domu i są "darmozjadami", albo wracają do pracy jako "wyrodne matki".
Czytaj także: W pracy kobiety muszą wyglądać nieskazitelnie. „Facet? Byle nie miał zacieków z keczupu na koszuli"
Moją podstawową misją jest to, żeby kobiety w tym kraju umiały świetnie zarabiać, umiały rozmawiać o pieniądzach, negocjować, pracować na swoich warunkach i w ogóle nie musieć poświęcać siebie, swojego życia dla kariery. Chcę pokazywać, że można sobie wszystko ułożyć po swojemu, żyć na własnych zasadach i zgodnie z własnymi wartościami – i dlatego pomagam innym poszukiwać ich własnych talentów, zgodnych z naturalnymi predyspozycjami.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl