Mamy prezydenta! Duda zamierza "wpływać na rząd" ws. inflacji

Krzysztof Sobiepan
Prezydent Andrzej Duda nie śpi i zamierza "obserwować, monitorować i wpływać na rząd" w sprawie inflacji. Galopujący wzrost cen jest problemem od długiego czasu, ale szef gabinetu prezydenta wskazuje, że eksperci są na poziomie analiz i planowania. A na efekty trzeba poczekać.
Prezydent Andrzej Duda niezbyt przejmuje się inflacją. Dopiero zamówił analizy Fot. Maciej Napora/East News

Prezydent Duda zadziała ws. inflacji

– Pan prezydent będzie obserwował, monitorował i wpływał na rząd w tym kierunku" – powiedział szef gabinetu prezydenta RP Paweł Szrot. W wywiadzie dla "Super Expressu" był pytany o to, czy głowa państwa podejmie działania związane z galopującą inflacją.

Mimo tego, że z niespotkanym wzrostem cen zmagamy się od wielu miesięcy, nie wydaje się, że w Pałacu Prezydenckim ktokolwiek się śpieszy.

– Eksperci ekonomiczni pana prezydenta przygotowują odpowiednie analizy. Pan prezydent się z nimi zapozna i zaplanuje określone działania. Tutaj bardzo ważne jest partnerstwo z rządem i Ministerstwem Finansów – zaznaczył Szrot.


Rozmówca "SE" przypomniał, że zadanie ustabilizowania waluty należy jednak do rządu RP, nie prezydenta Andrzeja Dudy. Nie zapomniał jednak obronić kontrowersyjnego ostatnio prezesa NBP Adama Glapińskiego.

– Zarówno pan prezes, jak i Rada Polityki Pieniężnej podjęli określone działania (…) w celu zwalczania tej niekorzystnej sytuacji – zapewnił szef gabinetu prezydenta RP.

Dodał też, że na efekty tych działań "musimy trochę poczekać"

Chaos w NBP

Prezes NBP przez długi czas utrzymywał rekordowo niskie stopy procentowe, osobiście zapewniając, że w jego kadencji ich podniesienie nie nastąpi. Z danego słowa Adam Glapiński się wycofał (już dwukrotnie), a rozgoryczonym Polakom, którzy nagle muszą płacić wyższe raty kredytów miał do powiedzenia tylko to, że "Każdy mógł przewidzieć, że przy wysokiej inflacji będą wyższe stopy".
Niestety, ekonomiści obawiają się, że decyzje NBP były spóźnione, a inflacja już na dobre wyrwała się spod kontroli – według wstępnych szacunków GUS, w październiku sięgnęła aż 6,8 proc. Odczuwają ją wszyscy, choć jeszcze w lipcu Glapiński przekonywał, że, inflacja "nie ma negatywnego wpływu na portfele Polaków", wynagrodzenia i emerytury rosną, a bijące na alarm media przesadzają.

Jak na ten komunikacyjny chaos reagują politycy PiS? – Złe decyzje, spóźnione. Miesiącami utrzymywał, że wszystko jest pod kontrolą. Moim zdaniem oderwał się od rzeczywistości. Mówiąc wprost, "Glapa" nam troszkę odleciał – mówi Onetowi polityk z kręgów Kancelarii Premiera.

Rozmówcy Onetu twierdzą, że za kulisami Glapiński ostro walczy o reelekcję – jego sześcioletnia kadencja kończy się bowiem w czerwcu 2022 roku. Nerwowe działania prezesa mogły jednak znacznie pogorszyć jego szansę na zdobycie kolejnej kadencji. A obóz władzy zaraz zacznie szukać kozła ofiarnego, którego będzie można obwinić za najwyższą od 20 lat inflację.

– Glapiński chyba zaczął panikować. Jeśli zacznie się szukanie kozła ofiarnego, który beknie za tę lawinę podwyżek w sklepach, to on może być pierwszy na liście. Ktoś mu zaraz wypomni, że zarabia milion zł rocznie, a popełnia takie błędy – dodaje inny polityk PiS.