Pierwsza wojna kryptowalutowa. Czy bitcoin pomoże Rosji ominąć sankcje?
Pomoc w kryptowalutach
Od początku wojny w Ukrainie do naszych wschodnich sąsiadów nieprzerwane płyną strumienie pomocy. Począwszy od działań oddolnych – przelewów pieniężnych, środków higienicznych, żywności, czy nawet dronów – poprzez wsparcie innych krajów w zakresie środków medycznych, broni i amunicji.
Pomoc płynie również ze środowiska posiadaczy kryptowalut. Po publikacji tweeta z oficjalnego rządowego profilu Ukrainy, w którym zachęcono do przesyłania wsparcia w bitcoinach, ethereum i USDT, na podane adresy kryptowalutowych walletów zaczęto transferować cyfrowe środki. Według szacunków obecnie jest to kwota sięgająca już ponad 19 milionów USD.
Co Ukraina będzie mogła zrobić z zebranymi kryptowalutami? – Najprościej mówiąc, może je w każdej chwili spieniężyć – mówi Łukasz Kobus, CEO Dark Pool One. – Wystarczy, że którykolwiek z przedstawicieli rządu zarejestruje się na giełdzie kryptowalutowej, by już za chwilę móc zamienić coiny na dolary.
Jak zaznacza ekspert, znacznie trudniej użyć tych środków w celu, na przykład, zakupów.
– Możliwości wykorzystania kryptowalut w innych przestrzeniach niż giełdy nie są jeszcze na tyle duże, by móc za te środki coś realnie kupić. Na świecie są już co prawda sklepy, które przyjmują płatności w krypto, ale na dziś nie kupimy w BTC na przykład agregatu prądotwórczego czy leków.
Czemu miał zatem służyć apel o przesyłanie pomocy właśnie w takich środkach? – Bo to po prostu kolejne źródło wpływów – mówi ekspert.
– Społeczność krtyptowalutowa jest bardzo duża, globalna kapitalizacja krypto to już kilka bilionów dolarów. Użytkownicy krypto to najczęściej ludzie, którzy mają specyficzne, niekoniecznie mainstreamowe poglądy. Ukraina zaadresowała swoją prośbę do konkretnego odbiorcy – na którego pomoc z pewnością może liczyć.
Ludzie, którzy siedzą w krypto – kochają krypto. Oni bardzo chętnie przekażą pieniądze w kryptowalutach, jeżeli tylko dostaną taką możliwość.
CEO Unlimited Michał Stryjewski podkreśla, że społeczność kryptowalutowa stanęła na wysokości zadania. Jednym ze sztandarowych przykładów jest na przykład wspólna inicjatywa polskiej branży kryptowalut, która zorganizowała zbiórkę Crypto for Ukraine. Wszystkie zebrane kryptowaluty mają zostać przekazane Polskiej Akcji Humanitarnej, na ten moment już około 8000 USD.
Ponadto, nasza firma jest w trakcie organizacji wyjazdu samochodami firmowymi po tzw. koparki, które nasi sąsiedzi chcą jak najszybciej wywieźć z kraju ogarniętego wojną. W ukraińskich mining poolach ukrywają się miliony dolarów, które mogą zostać przejęte przez Federację Rosyjską. Nie chcemy do tego dopuścić.
Krypto i Ukraina
Łukasz Stryjewski podkreśla, że aktualnie większość Ukraińców stara się wymienić swoje kryptowaluty na waluty fiducjarne, które w bezpośredni sposób mogą pomóc w organizacji wyjazdu za granicę lub pozwalają na zakup podstawowych artykułów spożywczych i higienicznych.
– Według mnie warto jednak zatrzymać część podstawowych kryptowalut jako formę zabezpieczenia funduszy przed ewentualnym, gwałtownym spadkiem wartości waluty krajowej Ukrainy. Poza tym przewóz takiego bitcoina jest dużo prostszy niż przewóz gotówki, a kryptowaluty można wymienić na FIATy właściwie w każdym kraju europejskim – tłumaczy
– Kryptowaluty kojarzą nam się najczęściej z bitcoinem albo ethereum. Ale krypto to również stablecoiny, które mogą być sparowane np. z dolarem – dodaje Łukasz Kobus. – Stablecoiny to środki, które nie są podatne na wahania kursowe. Innymi słowy – dzięki nim można w krypto, zupełnie bezpiecznie, przechowywać "tradycyjne" waluty.
Gdybym był mieszkańcem Ukrainy i chciał się zabezpieczyć za pomocą krypto, to raczej trzymałbym środki w stablecoinach niż w bitcoinie. W przypadku BTC trzeba mieć pewną wiedzę dotyczącą rynku i być odpornym na dużą dynamikę. Przechowując środki w stablecoinach, minimalizujemy ponoszone przez nas ryzyko wyłącznie do wahań walutowych dolara. Niemniej – jeżeli ktoś z hrywien przechodzi teraz na dolara, to i tak długoterminowo wyjdzie na tym lepiej.
– Stablecoiny są przede wszystkim dobrymi środkami do przenoszenia wartości – tłumaczy ekspert. – Założenie konta w zagranicznym banku nie jest proste. Jeżeli już ktoś takie konto ma, to przelanie oszczędności z ukraińskiego banku do zagranicznego w klasycznych walutach będzie, oczywiście, najprostszym rozwiązaniem. Ale teraz, w momencie kryzysu, funkcjonowanie ukraińskiego systemu bankowego jest zagrożone.
Jak przekonuje, wystarczą jakiekolwiek problemy z internetem, a ukraińskie banki mogą zostać wyłączone z działania. – W takiej sytuacji przeniesienie środków do cyfrowych dolarów, które znajdują się w zdecentralizowanej i niepodatnej na jakiekolwiek ingerencje sieci kryptowalut, jest dużo bezpieczniejsze. Nie trzeba zakładać konta w zagranicznym banku, nie trzeba nosić ze sobą walizki pieniędzy. Wszystkie środki mamy w cyfrowym dolarze. Po tym, gdy wyjedziemy z zagrożonego kraju, wystarczy założyć konto na giełdzie kryptowalut na przykład w Polsce i w kilka chwil zyskujemy znowu dostęp do naszych pieniędzy.
Jak Rosja może wykorzystać kryptowaluty?
Jest jednak druga strona medalu. Tak samo, jak mogą być pomocne Ukrainie, z kryptowalut może mieć korzyści Federacja Rosyjska. – To, że Rosja przygląda się kryptowalutom, jest wiadome już od dłuższego czasu. Nie ma skuteczniejszej metody przesyłu środków niż te wpisane w sieci kryptowalut. Transfer 1 USD przez SWIFT trwa o kilka dni dłużej niż przesył 1 miliarda USD w Bitcoinie, a do tego koszty przelewu są znacznie niższe – mówi Michał Stryjewski.
Na bitcoina rzucili się też zwykli obywatele Rosji, w obawie przed rozpoczynającym się w kraju krachem gospodarki. – W Rosji, tak jak w każdym kraju ogarniętym kryzysem, kryptowaluty mogą pomóc w utrzymaniu wartości prywatnego majątku – tłumaczy CEO Unlimited.
– Zakładając spadek rubla o kolejne 10 proc., straci na tym każdy obywatel, który te ruble posiada. Trzymając środki w kryptowalucie, można zaobserwować stały wzrost ich wartości względem jednostki. To ze względu na deflacyjny charakter wirtualnego aktywa, którego podaż jest ograniczona lub nieustannie się zmniejsza.
Niektórzy eksperci obawiają się jednak, że kryptowaluty mogą osłabić siłę rażenia nałożonych na Federację Rosyjską ograniczeń. W weekend Christine Lagarde, prezes Europejskiego Banku Centralnego, wezwała prawodawców do zatwierdzenia ram regulacyjnych (MiCA - Markets in Crypto-Assets) dotyczących kryptowalut. Przekonując, że ma to uniemożliwić Rosji obejście sankcji gospodarczych. Zdaniem Michała Stryjewskiego, jest to jednak zwykłe wykorzystanie sytuacji.
– To zasłona dymna Komisji Europejskiej. Jest to wręcz niesmaczne, że próbują wykorzystać płonącą Ukrainę do walki z kryptowalutami. Właściwości krypto są znane od dawna, a te same głosy były już podnoszone podczas walk z tzw. Państwem Islamskim. Dolary amerykańskie znacznie bardziej przyczyniają się do globalnych konfliktów niż Bitcoin, którego nie można kontrolować, a na czym bardzo zależy UE – podkreśla.
Czy nie ma zatem niebezpieczeństwa, że bitcoin pomoże Rosji poradzić sobie z krachem?
– Moim zdaniem to niemożliwe, by Rosja – dzięki kryptowalutom – mogła ominąć sankcje – mówi Łukasz Kobus. – Jeżeli mówimy o konsekwencjach odłączenia od systemu SWIFT, Rosja musiałaby przetransferować w krypto miliardy dolarów. To jest ogromnie trudna operacja, która i tak nie rozwiązuje najpoważniejszych problemów. Nie ma szans na globalne rozliczenia w krypto – nie zapłacimy w bitcoinie za gaz czy za węgiel. Rosja, przerzucając środki do krypto, musiałaby potem znowu wrócić jakoś do dolarów czy rubli, a to będzie przecież niemożliwe pod odłączeniu od globalnej sieci bankowej.
– Sprzedaż kryptowalut będzie dla Rosjan właściwie niewykonalna - wtóruje Michał Stryjewski. – Żaden bank nie prześle środków na konto powiązane z Federacją, a wypłata gotówki wymaga procedur m.in. AML (Anti-Money-Loundring), która obejmuje zakaz sprzedaży usług i produktów osobom i podmiotom wpisanym na listy sankcyjne.
Jedynym realnym zagrożeniem jest możliwość zakupu broni i amunicji za kryptowaluty, które mimo blokad transferów SWIFT umożliwiają przesyłanie środków np. do Chin. Jednak informacje jeszcze sprzed inwazji rosyjskiej mówią, że Chińska Republika Ludowa chce zakazać kryptowalut w całym kraju
Łukasz Kobus dodaje, że odcięcie Rosji od systemu SWIFT oznacza również, że rosyjskie giełdy kryptowalutowe nie będą mogły przyjmować wpłat z zagranicy.
– Aby powstrzymać Putina, część międzynarodowych giełd kryptowalutowych również może nałożyć sankcje na użytkowników z Rosji. I to w prosty sposób. Na wszystkich liczących się giełdach kryptowalutowych, tam gdzie są duże wolumeny, poza AML jest też KYC - czyli identyfikacja klienta. Dzięki temu łatwo jest rozpoznać obywateli Rosji i po prostu uniemożliwić im prowadzenie operacji na giełdzie – tłumaczy.
Zdaniem Łukasza Kobusa, z tej samej przyczyny nie jest możliwym, by inne kraje "wyłamały się" po cichu z solidarności Zachodu i handlowały z Rosja potajemnie w kryptowalutach.
– Na rynku panuje mylne przekonanie, że krypto jest anonimowe. To nieprawda. Krypto jest mniej anonimowe niż klasyczny system bankowy. Na krypto-giełdach wszyscy użytkownicy są zidentyfikowani i mają przypisane do siebie portfele. Jeżeli wypłacę z tej giełdy środki na jakiś inny, zewnętrzny portfel, to bardzo łatwo jest mnie wyśledzić. Są firmy, które się w tym specjalizują i które "demaskują" w ten sposób bardzo duże transfery. Podsumowując, krypto nie będzie bardzo użyteczne dla Rosjan, bo takie transakcje naprawdę łatwo odnaleźć – tłumaczy Łukasz Kobus.
W 2013 działała słynna, chociaż niesławna giełda – Silk Road. Można było na niej kupić narkotyki, broń i zlecać zabójstwa. Założyciel tej giełdy, Ross Ulbricht, przyjął rozliczenia w bitcoinie, bo założył że dzięki temu będzie anonimowy. Musiał się czuć mocno rozczarowany, gdy FBI go złapało. W tym momencie odsiaduje już swoją karę bezwzględnego dożywocia.
Mniej optymistyczny jest w tym zakresie Michał Stryjewski. Jak podkreśla, nie będzie się dało "odciąć" Rosji w 100 procentach. – Wojna, jak pokazała nam historia, to również okazja do mnożenia bogactwa. Istnieją kryptowaluty, które są całkowicie niewykrywalne dla systemów analitycznych, dzięki czemu część organizacji będzie mogła prowadzić w jakimś zakresie interesy z Rosją, nie zostawiając za sobą żadnego śladu – uważa.
BTC a Polacy
Czy w obliczu zbliżającego się kryzysu gospodarczego, część środków w krypto powinni przelać również Polacy?
– Według mnie, każdy powinien posiadać chociaż część swoich oszczędności w bitcoinie – przekonuje Michał Stryjewski. – Raport Fidelity Investment, czwartej co do wielkości firmy na świecie, mówi o tym, że każdy portfel inwestycyjny powinien posiadać min. 5 proc. w kryptowalutach. Ja sam posiadam wiele kryptowalut, skupiam się jednak na kilku ważniejszych pozycjach, tj. TRX, ADA, DOT, UNI, LINK, ETH, ETC, BTC. Oczywiście nie jest to porada inwestycyjna – podkreśla.
Łukasz Kobus również jest zwolennikiem trzymania części środków w krypto, chociaż on sam – początkującym poleca przyjrzenie się stablecoinom.
– Trzymanie środków w stablecoinach jest dobrym pomysłem na kryzys. Co do BTC i ETH – nie chcę udzielać porad finansowych. Na ten moment trudno przewidzieć, czy kryptowaluty to dobra inwestycja, czy nie. Tu trzeba mieć trochę wiedzy eksperckiej – i świadomie podejmować decyzje. Niemniej – cyfrowe waluty mogą nam pomóc przechowywać "tradycyjne" środki. I to już się sprawdziło.
Weźmy przykład Kanady z ostatnich dni. Premier Justin Trudeau zdecydował się pozbawić protestujących przeciwko obowiązkowi szczepień źródeł finansowania. Banki i instytucje finansowe będą mogły zerwać z protestującymi umowy i zamrozić im konta bez nakazu sądowego. Wielu Kanadyjczyków zaczęło uciekać w krypto. Rząd kanadyjski również starał się wymusić zamrożenie środków na na operatorze jednego z bitcoinowych portfeli. Urzędnicy wykazali się przy tym sporą ignorancją i dopiero właściciele tego portfela wytłumaczyli im, że to nie jest możliwe, że środki są zdecentralizowane i nikt – poza posiadaczami haseł do walletów – nie ma do nich dostępu.Czytaj także: https://innpoland.pl/176703,gielda-w-moskwie-w-ogole-sie-nie-otworzy