Morawiecki ściemniał w sprawie euro w Chorwacji? Unijne dane mówią wszystko
- Na początku 2023 r. w Chorwacji wprowadzono euro na miejsce kun
- Premier Mateusz Morawiecki twierdził, że z tego powodu w Chorwacji zapanował chaos cenowy oraz inflacyjny
- Tymczasem inflacja hamuje zarówno w Chorwacji, jak i całej Unii Europejskiej, przy czym nie mamy jeszcze danych dla Polski
Morawiecki o chorwackiej inflacji
Na początku 2023 r. Chorwacja weszła do strefy euro, które zastąpiło ich dotychczasową walutę: kunę. Podczas konferencji prasowej w styczniu premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że robienie tego podczas inflacji jest błędem. Jego zdaniem Chorwacja miała się mierzyć z "chaosem inflacyjnym" i gwałtownie rosnącymi cenami paliwa.
– Chorwacja przeżywa szok cenowy. Po wprowadzeniu euro ceny wzrosły tam o kilkadziesiąt procent w bardzo krótkim czasie. Politycy opozycji myślą, że wystarczy zmienić portfel, a pieniędzy w nim od razu przybędzie. Nic z tego – przykład tego błędnego myślenia obserwujemy nad Adriatykiem – twierdził Morawiecki podczas spotkania.
Inflacja w Chorwacji po przyjęciu euro
Jak podkreśla "Rzeczpospolita", prawda jest jednak zupełnie inna. Unia Europejska oraz sama Chorwacja opublikowały teraz raporty dotyczące poziomu inflacji w tym kraju.
Unijny urząd statystyczny wyliczył wskaźnik HICP, który ma takie same metody obliczeń dla wszystkich krajów UE. Okazało się, że inflacja w Chorwacji osiągnęła 12,5 proc. w stosunku rocznym. W stosunku do grudnia wzrosła o 0,2 proc. (przy czym są to szacunki wstępne).
Natomiast chorwackie biuro statystyczne poinformowało, że ceny towarów i usług w styczniu były o 12,7 proc. wyższe niż rok wcześniej. W grudniu inflacja wynosiła 13,1 proc., a więc tyle samo, ile w grudniu 2021 r.
Czytaj także: Morawiecki jak rekin z Wall Street. On zarobił, ty straciłeś
Zmiana cen po przejściu na euro
W innym artykule w INNPoland pisaliśmy o skutkach, jakie wyniknęły z wejścia do strefy euro. Wielu polskich polityków straszyło wzrostem cen, więc dziennikarz Business Insidera Jacek Frączyk postanowił się temu przyjrzeć.
Słowenia przyjęła euro w 2007 r. i faktycznie w kilka lat ceny tam wzrosły, jednak tak samo było w innych krajach z tą walutą. Początkowo rosły także na Cyprze, ale ostatecznie spadły. Pod koniec stycznia Cypr miał ceny wyższe o ok. 1 proc. niż w 2008 r. (w odniesieniu do średniej unijnej).
Mocniejszy wzrost nastąpił z kolei w Słowacji oraz na Malcie, jednak nie bezpośrednio po wejściu do strefy euro. Kraje z tą walutą rzeczywiście więc spotyka szybsza podwyżka cen. Jednak równie szybko rósł rozwój gospodarki w tych krajach, a także zamożność ich obywateli.
Dodatkowa w strefie euro jest niska wspólna stopa procentowa, przez co obywatele, firmy i same państwa płacą niższe kredyty. Jak się okazuje, gdybyśmy płacili takie odsetki jak Hiszpania, oszczędzilibyśmy rocznie 17 mld zł.
Czytaj także: https://innpoland.pl/190334,inflacja-co-dalej-z-cenami-kuczynski-czas-potwornej-niepewnosci