
Podniesienie kwoty wolnej od podatku pochłonie miliardy
W "100 konkretach na 100 dni" Koalicja Obywatelska (KO) zapowiedziała, że podniesie kwotę wolną od podatku z 30 do 60 tys. zł. Ze wstępnych szacunków Ministerstwa Finansów (MF) wynikało, że ta reforma może kosztować 38,5 mld zł.
Zobacz także
Jednak resort kierowany przez Andrzeja Domańskiego ponowił obliczenia i okazuje się, że nie doszacował kosztów. I to dość rażąco, bo aż o 10 mld zł.
"Szacuje się, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku z 30 tys. zł do 60 tys. zł mogłoby w warunkach 2024 r. spowodować zmniejszenie obciążeń podatkowych z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych o ok. 48 mld zł" – czytamy w odpowiedzi na interpelację poselską, której udzielił wiceminister finansów Jarosław Neneman. Dokładania taka kwota zostałaby w portfelach obywateli.
Zysk dla pracowników i emerytów
Celem podniesienia kwoty wolnej od podatku ma być, według KO, premiowanie pracowników. Jeśli faktycznie rząd wprowadziłby próg 60 tys. zł, to najbardziej zyskałyby osoby, które zarabiają od 7 do 15 tys. zł brutto miesięcznie.
Reforma byłaby także korzystna dla emerytów. Po zmianach seniorzy pobierający świadczenie do 5 tys. zł nie płaciliby podatku dochodowego. Obecnie należności nie odprowadzają emeryci, którzy pobierają do 2,5 tys. zł emerytury miesięcznie.
Podwyżka kwoty wolnej przełożyłaby się też na wysokości senioralnych dodatków. "Fakt" wyliczył, że dzięki temu trzynastki, które są wypłacane w kwocie emerytury minimalnej, wyniosłyby 1623,28 zł na rękę. Dla porównania w tym roku seniorzy otrzymali w ramach tego dodatku 1445,48 zł na rękę.
Reforma odłożona w czasie. Tym rząd zajmie się najpierw
Na razie jednak zarówno pracownicy, jak i emeryci muszą uzbroić się w cierpliwość, ponieważ podniesienie kwoty wolnej od podatku nie znalazło się wśród zapisów projektu ustawy budżetowej na 2024 r.
– Podwyżka kwoty wolnej od podatku z 30 tys. zł do 60 tys. zł nadal jest możliwa, ale nie będzie takiej propozycji w trakcie 100 dni rządów – podkreślił na początku grudnia 2023 r. premier Donald Tusk.
Zdaniem ekspertów taka zmiana mogłaby zostać wprowadzona najwcześniej w 2025 r. To niejedyna reforma, którą rząd na razie zarzucił. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, w projekcie budżetu nie pojawiła się także renta wdowia, którą podczas kampanii wyborczej zapowiadała Nowa Lewica.
Zobacz także
Tusk ujawnił, że pieniądze z publicznej kasy pójdą m.in. na 800 plus, trzynastki i czternastki. – Będzie też podwójna waloryzacja emerytur, o ile inflacja przekroczy 5 proc. To nie jest łatwe zadanie, ale słowo musi coś znaczyć – stwierdził szef rządu, prezentując założenia projektu ustawy budżetowej.
Na przyszły rok rząd zakłada przychody na poziomie 682 mld zł, wydatki na poziomie 866 mld zł. Oznacza to deficyt w wysokości 184 mld zł.