To dlatego Ukraińcy przyjeżdżają do Polski. "Coraz bardziej czuję się tu jak w ojczyźnie"

Leszek Sadkowski
– Polska jest dość przyjazna, choć na pewno nie wszyscy czują się tu dobrze. Słyszę czasem głosy, że jesteśmy traktowani, jak druga kategoria ludzi – mówi Artiom, Ukrainiec mieszkający w Warszawie. Mimo to, traktuje Polskę jak drugą ojczyznę - ma tu pracę, zarabia przyzwoite pieniądze.
Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Polska jak ojczyzna dla Ukraińców

Choć Artiom, który od kilku lat mieszka w polskiej stolicy, przyznaje, że czasem usłyszy od pobratymców, że są w Polsce traktowani jak druga kategoria ludzi, to sam nigdy tego nie doświadczył.

– Porównując warunki życia w Polsce i na Ukrainie, oczywiście łatwiej mieszkać w Polsce i tu się rozwijać. Ja z Polską łączę przyszłość i czuję się w niej coraz bardziej jak w ojczyźnie – dodaje w rozmowie z INNPoland.pl.

– Wydaje mi się, że poziom życia w stolicach obu państwach jest podobny, ale jeżeli precyzyjnie się spojrzeć, to odczuwa się, że zarobki na Ukrainie są gorszę, a lepsze w większości wypadków tylko jeżeli pracujesz na czarno. Zarobić dobre pieniądze łatwiej w Polsce – wtóruje mu Tetiana, od 6 lat mieszkająca i pracująca w polskiej stolicy.


Mimo pandemii i trudności Polska jest dla naszych wschodnich sąsiadów wciąż atrakcyjnym kierunkiem emigracji. Mimo tego, że nawet połowa z nich spotkała się z objawami niechęci ze względu na pochodzenie, to nasz kraj jest przez zdecydowaną większość respondentów badania Busradar.pl postrzegana jako przyjazny.

– W sumie to jedziemy trochę na jednym wózku. Wielu Polaków wyjechało przecież do pracy na Zachód, my niejako ich tu zastępujemy, bo jesteśmy potrzebni. Nasze losy są podobne – zauważa Artiom.

I rzeczywiście, z każdego już demograficznego badania wynika, że sami nie zapełnimy przyszłych potrzeb rynku pracy. Dlatego przybysze ze wschodu są nam potrzebni tym bardziej, że dobrze asymilują się nad Wisła i nierzadko mają polskie korzenie. Tu mamy przewagę np. nad Niemcami, którzy muszą mocno starać się o asymilację imigrantów z innych kręgów kulturowych.

Polska z kolei dla przyjeżdżających oferuje pewną stabilność i bezpieczeństwo (szczególnie dla Ukraińców ze wschodu kraju), lepsze zarobki (minimalna ale też dość popularna na prowincji pensja na Ukrainie to ok. 670 zł), bliskość kulturową oraz lepsze perspektywy rozwoju. I taki stan rzeczy może potrwać jeszcze dość długo.

Obcokrajowcy pracujący na polską gospodarkę

Liczba obcokrajowców posiadających ważne dokumenty pobytowe na koniec pierwszego półrocza 2020 roku przekroczyła 450 tys. Oznacza to wzrost osiedleń w naszym kraju o 27 tys. od początku roku, z czego niemal 22 tys. dotyczy obywateli Ukrainy, a 2,4 tys. Białorusi.

Wielu pracodawców, którzy nie mogli znaleźć do pracy Polaków, obawiało się o przyszłość, ale wygląda na to, że sytuacja się normuje. I nawet pomimo znacznego wyhamowania emigracji zarobkowej ze Wschodu przez pandemię koronawirusa liczba aktualnych zezwoleń na pobyt rośnie i na koniec roku może osiągnąć nawet pół mln - wynika z szacunków ekspertów.

Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy tłumaczy, że posiadacze prawa pobytu w Polsce to głównie osoby młode, przed 35 rokiem życia, które swoją zawodową i prywatną przyszłość w dłuższej perspektywie związały z naszym krajem. Bo oni chcą tutaj mieszkać, uczyć się i pracować. I nawet negatywne skutki pandemii, które dotknęły polski rynek pracy, nie zahamowały ich chęci do bycia w Polsce.

- Od 1 kwietnia br. przybyło 10 tys. osób z aktualnym pozwoleniem na pobyt. I chociaż wyniki te są częściowo zniekształcone przez proces przyznawania zezwoleń, trwający średnio kilka miesięcy, to tendencja zwyżkowa wydaje się niezagrożona - mówi.

Zwłaszcza, że te dane nie obejmują ok. 20 tys. obcokrajowców, którym wygasło prawo pobytu podczas epidemii, ale w trakcie jej trwania mogą legalnie pozostać w Polsce, jak szacuje Inglot.

Warszawa przyciąga

Najwięcej zezwoleń dotyczy możliwości czasowego osiedlenia się w Polsce, czyli nie dłuższego niż 3 lata - jest ich obecnie 267 tys. Do tego 96 tys. obcokrajowców dysponuje dokumentami uprawniającymi do pobytu stałego/długoterminowego, a 82 tys. to obywatele UE z zarejestrowanym pobytem nad Wisłą.

Dodajmy, że struktura wiekowa tych osób wskazuje na ich spory potencjał do rozwoju - 58 proc. ma poniżej 35 lat, 38 proc. należy do grupy 35-59 latków, a tylko 4 proc. to osoby starsze. Młodsi do życia najchętniej wybierają duże aglomeracje miejskie z chłonnym rynkiem pracy i dużymi uczelniami.

Oczywiście najbardziej przyciąga Warszawa i okolice - co czwarty cudzoziemiec osiedlił się właśnie w województwie mazowieckim. Kolejna pod względem popularności jest Małopolska (głównie Kraków) i Wielkopolska (z Poznaniem) - 11 i 8 proc. obcokrajowców.

Obcokrajowcy w Polsce

Polskich pracodawców najbardziej interesują przyjezdni z Ukrainy, a ostatnio także Białorusi. Jak pokazują dane UdSC trzy najliczniejsze grupy obcokrajowców w Polsce to: Ukraińcy (237 tys. osób), Białorusini (28 tys.) i Niemcy (20,9 tys.).

Na kolejnych miejscach znajdziemy przybyszy z Rosji, Wietnamu, Indii oraz Chin. Dodajmy, że w pierwszej połowie roku największy przyrost osiedleń odnotowano wśród obywateli 4 państw objętych uproszczoną procedurą zatrudniania (Ukrainy – wzrost o 21,8 tys., Białorusi – 2,4 tys., Gruzji – 1,5 tys. i Mołdawii – 0,7 tys.) oraz Turcji.

Inglot dodaje, że jeszcze do niedawna większość ukraińskich pracowników deklarowała, że woli przyjeżdżać do Polski na krótko. Chcieli szybko zarobić i wrócić do rodziny. Ale odstraszał ich m.in. skomplikowany proces uzyskiwania pozwolenia na pobyt i długi czas oczekiwania na decyzje.

Prościej było zatrudnić się na kilka miesięcy, na podstawie procedury oświadczeniowej. Paradoksalnie jednak koronawirus może przyczynić się do wzrostu liczby chętnych na zezwolenia pobytowe. Przyjazdy do naszego kraju napędza również wzrost napięcia na wschodzie Ukrainy.
- Wiem, że są osoby, które planują swą przyszłość w Niemczech, Anglii czy Szwecji i z Polski kiedyś wyjadą - zdradza nam Artiom.

Ukraińcy chcą pracować

- Z danych firmy Rating Group wynika, że zdaniem 60 proc. Ukraińców sytuacja ekonomiczna w ich kraju pogorszyła się w ciągu ostatniego półrocza. A że przez pandemię utrudnione jest przekraczanie granic i obowiązuje 14-dniowa kwarantanna, to tymczasowe przyjazdy stają się coraz mniej opłacalne. Ta utrzymująca się niepewność może sprawić, że już w tym roku przekroczymy liczbę 0,5 mln cudzoziemców z prawem pobytu nad Wisłą – podsumowuje Krzysztof Inglot.

Również Yurii Hulets, prezes WorkPort ocenia, że epidemia koronawirusa wpłynęła na zmniejszenie liczby ofert pracy dla pracowników z Ukrainy zaś firmy w  Polsce wstrzymywały rekrutacje albo decydowały się na zatrudnianie Polaków. Był to jednak chwilowy zastój.

- Już teraz aktywność pracodawców jest u nas nawet większa niż przed epidemią. To dobra informacja dla Ukraińców, wśród których zainteresowanie pracą w Polsce nie zmalało, ale też dla polskiego rynku pracy, który nadal potrzebuje kadry ze Wschodu.

Z danych Workport wynika, że epidemia koronawirusa faktycznie ograniczyła liczbę ofert pracy skierowanych do Ukraińców. W kwietniu było ich trzykrotnie mniej niż w marcu (350). W maju nieznacznie wzrosła i wyniosła ok. 580, ale już w czerwcu nastąpił przełom.

Pracodawcy opublikowali wtedy 1,5 tys. ogłoszeń o pracę, czyli o połowę więcej niż w marcu, w którym rozpoczęły się w Polsce ograniczenia związane z epidemią koronawirusa. Eksperci Workport wskazują, że ten chwilowy spadek zainteresowania Ukraińcami szybko się skończył, a w kolejnych miesiącach liczba ofert pracy dla kadry ze Wschodu szybko rośnie.