Polacy zaprojektowali samochód, który jest bardziej eko niż elektryki Tesli

Natalia Gorzelnik
Polski startup Ampere Life pracuje nad prototypem samochodu na wodór. Pojazd wyposażony w tę technologię ma być łatwiejszy w produkcji i bardziej przyjazny dla środowiska niż dotychczasowe elektryczne samochody.
Michał Jędrzejewski, jeden z założycieli startupu. Fot: Ampere Life

Samochód na home office

– Nie jestem Elonem Muskiem, nie zamierzam zdominować rynku motoryzacyjnego – żartuje Michał Jędrzejewski, jeden z założycieli Ampere Life, startupu, który w przyszłym roku zaprezentuje prototyp wyglądu platformy jezdnej polskiego samochodu na wodór.

Jak powstał startup? - Zadzwonił do mnie kolega i powiedział, że chce spełnić marzenie i zrobić coś dla świata. A przy okazji zabić nudę w czasie lockdownu. Konkretnie chodziło o projekt małego samochodu elektrycznego. Nie mogłem w to nie wejść – opowiada Jędrzejewski.


W krótkim czasie udało się znaleźć więcej chętnych, którzy postanowili się zmierzyć z tym wyzwaniem. W skład zespołu weszli projektanci, programiści, inżynierowie, technolodzy i managerowie, którzy po godzinach pracy, mieli ochotę zrobić coś dla przyjemności. Początkowo prace opierały się na wideorozmowach i domowych obliczeniach, a następnie na weryfikacji produktu, założeniach projektowych i wytyczeniu celów.

– Udowodniliśmy, że da się stworzyć coś dużego, nie widząc się na żywo. Po prostu siedzieliśmy przed monitorami, każdy z kartką papieru i ołówkiem, i tworzyliśmy podstawowe modele 3D koncepcyjne, na których weryfikowaliśmy nasze założenia – wspomina założyciel.
Michał Jędrzejewski

Z biegiem czasu i narastającej ilości plików i dokumentów przybywało nam coraz więcej założeń i pytań. Często musieliśmy zrobić przysłowiowe dwa kroki wstecz, aby zrobić kolejny krok do przodu. Ale efektem końcowym było określenie kierunku, w którym chcemy podążać. Teraz już opracowujemy nasze modele w systemie 3D CAD.



Michał Jędrzejewski zastrzega, że technologia, na którą postawili, nie jest nowa. – Na rynku są już dostępne takie samochody, czego przykładem jest Toyota Mirai, jednak ich sprzedaż jest niewielka, liczona w zaledwie kilku tysiącach sztuk - mówi Jędrzejewski. - Wierzymy, że wodór, szczególnie ten zielony, jest przyszłością motoryzacji. Jedno z najważniejszych zadań, jakie stoją przed nami obecnie to popularyzacja i edukacja - przekonuje współzałożyciel startupu.
Michał Jędrzejewski

Zwróćmy uwagę na Elona Muska i Teslę. Kiedy wchodził na rynek z firmą produkującą wyłącznie elektryczne samochody, opór dużych producentów aut był ogromny. Mówiąc wprost - wyprodukowane przez nich samochody spalinowe i ogromne nakłady na nie - musiały się zwrócić.

Jednak dzięki coraz większej świadomości klientów, a co za tym idzie popytowi na Teslę, udało się ten opór przełamać. I teraz każdy szanujący się koncern motoryzacyjny tworzy swoje “elektryki”. Wierzymy, że z wodorem będzie podobnie.

Samochody na wodór

Samochód wodorowy jest samochodem elektrycznym, ponieważ w efekcie końcowym wytwarzana jest energia elektryczna, ale to rozwiązanie jest o wiele bardziej eko od aut elektrycznych na akumulatory podkreśla Jędrzejewski.

Jak tłumaczy przedsiębiorca, prąd do ładowania samochodów elektrycznych nie bierze się znikąd. Do poruszania się w pełni ekologicznych aut, potrzeba zielonej energii, a w przypadku Polski, ona wciąż powstaje głównie ze spalania węgla.

– Wodór jest łatwiejszy w produkcji i bardziej przyjazny dla środowiska. A w przypadku aut elektrycznych akumulatory też trzeba będzie za jakiś czas zutylizować, co jest skomplikowanym procesem. W przypadku wytwarzania tak zwanego “zielonego wodoru”, który jest wytwarzany z odnawialnych źródeł energii, nie ma szkodliwych emisji, a jedyne co powstaje po reakcji jego spalania jest woda. Ponadto butle z wodorem można napełniać cały czas – podkreśla Michał.

Przedsiębiorca zwraca również uwagę na większą wygodę w przypadku ładowania. Auta elektryczne ładuje się zwykle nawet do kilku godzin. W przypadku tankowania samochodu wodorowego jest to 3-5 minut.
Na razie zastosowanie wodoru w przemyśle jest niewielkie, a “zielony wodór” to zaledwie 5 procent światowej produkcji. Nadal podstawowym problemem jest spory koszt wytwarzania, który jest zdecydowanie droższy od wydobycia węgla. To ma się niebawem zmienić. W lipcu 2020 Komisja Europejska opublikowała nową strategię wodorową, która mówi m.in. o zapewnieniu wparcia finansowego dla rozwoju technologii wodorowych.

O wykorzystaniu wodoru myśli również polski rząd. W “Polskiej Strategii Wodorowej do roku 2030 z perspektywą do 2040” założono zainstalowanie 2 GW mocy w elektrolizerach, które będą produkować blisko 200 tys. ton zielonego wodoru rocznie.

– Na naszym rynku to dopiero raczkuje, ale jeden z globalnych koncernów paliowych już stawia sieć wodorowych stacji paliw w Ameryce – zaznacza Michał Jędrzejewski.

Ampere Life - postępy prac

Na razie firma zaprezentowała pierwszą wizualizację pojazdu - będzie to SUV. Założyciele startupu tłumaczą, że mniejszych aut wodorowych nie opłaca się projektować, ze względu na wielkość zbiornika do tankowania.

A ile można przejechać na jednym baku?

– Według danych producenta najnowszej Toyoty Mirai zasięg przejazdu na jednym tankowaniu może wynieść 650 km, ale w tym roku Toyocie udało się przekroczyć barierę 1000 km na jednym tankowaniu. My pracujemy nad rozwiązaniem, które umożliwi przejechanie od 800 do 1000 km. Mogę zdradzić tylko tyle, że auto będzie jeździło inaczej w mieście, a inaczej na trasie – mówi przedsiębiorca.

Firma pracuje również nad siecią stacji, by usprawnić proces transportowania wodoru. – Sporo energii wodorowej jest wytracona przez transportowanie i przenoszenie gazu między zbiornikami. Dlatego pracujemy nad zautomatyzowanymi stancjami tankowania, które będą działały na innej zasadzie niż obecne stacje tankowania ciśnieniowego. Mamy nadzieję zwiększyć dzięki temu wydajność energetyczną wodoru o około 10 procent – dodaje Jędrzejewski.

Prototyp wyglądu platformy pojazdu zostanie zaprezentowany za rok. Ampere Life zakłada, że w ciągu 5 lat wypracuje prototyp blisko produkcyjny. Michał Jędrzejewski zastrzega, że pierwsza faza produkcyjna pojazdu nie jest projektowana na skalę masową, a skierowana do kolekcjonerów i miłośników motoryzacji. Na razie na Śląsku powstaje dział RnD startupu. Prowadzone są również zaawansowane rozmowy z inwestorami.

Projektem interesują m.in. inwestorzy z rynku amerykańskiego. – Ewentualne umowy będziemy podpisywać dopiero w przyszłym roku. Na razie musimy dokończyć prototyp, a na tym etapie musimy działać w dyskrecji. Nie zamykamy na dotacje, ale wcześniej musimy dokończyć prace technologiczne – zastrzega przedsiębiorca.

Zespół równolegle rozwija również projekt ładowarek do pojazdów elektrycznych, które posiadają moduł IOT i umożliwiają klientom ich współdzielenie. Trwają też prace koncepcyjne projektu innowacyjnych zbiorników wodorowych, które mają być wykorzystywane w systemie tankowania pojazdu.

Prace finansowane są w własnych środków, co oznacza, że zespół nie pobiera pensji. – Wierzymy, że jesteśmy w stanie zrobić coś wielkiego i pomóc uratować planetę. A jeśli przy okazji uda nam się zaistnieć, nie będziemy narzekać – dodaje Jędrzejewski.
Fot: Ampere Life
Czytaj także: Nie samym CD Projektem żyje Polska. 6 branż, w których jesteśmy "wymiataczami"