Miliony pracowników mają ból głowy, a za chwilę nie będzie wyjścia. Komu PPK się opłaca?

Maria Glinka
19 lutego 2023, 12:04 • 1 minuta czytania
Już niebawem 8 mln pracowników zostanie automatycznie wciągniętych do systemowego oszczędzania na emeryturę. Eksperci zachęcają, aby rozważyć PPK. Ich zdaniem to "odroczona premia", a o przyszłych emeryturach musimy zacząć myśleć jak najszybciej.
Autozapis do PPK Fot. Arkadiusz Ziolek/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Autozapis do PPK. Można zrezygnować

Wielkimi krokami zbliża się ważna decyzja dla około 8 mln Polaków. Już 1 kwietnia 2023 r. osoby zatrudnione w wieku 18-54 lat zostaną automatycznie wpisane do Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK).

Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal PPK, przekonywał w rozmowie z INNPoland.pl, że "to nie jest zmuszanie". Pracownicy mogą zrezygnować, składając wniosek do pracodawcy przed wypłatą pensji.

Trzeba się jednak pospieszyć. Deklaracje o rezygnacji można składać od początku marca. Wówczas pracodawca nie odprowadzi składek na PPK.

Jednak Polski Fundusz Rozwoju (PFR) zwraca uwagę, że "jeśli uczestnik PPK złoży deklarację o rezygnacji po obliczeniu i pobraniu z jego wynagrodzenia wpłat do PPK, ale przed przekazaniem tych wpłat do instytucji finansowej, pracodawca nie dokona już tych wpłat i zwróci uczestnikowi PPK wpłaty pobrane z jego wynagrodzenia". Pracodawca ma czas na przekazanie pieniędzy od 1 do 17 kwietnia.

Komu PPK będzie się opłacać?

W związku z nadchodzącym autozapisem eksperci wskazują, dla kogo oszczędzanie w PPK może być opłacalne.

– Nie oszukujmy się. PPK jest polityczną inicjatywą obecnej władzy. Jednak jest on jest trochę w kontrze do tego, co ten rząd robi. PPK to nie jest takie rozdawnictwo pieniędzy, jak 500 plus, trzynastki, czternastki i inne prezenty wyborcze. PPK jest rzeczywiście mechanizmem, który ma skłaniać nas ku oszczędzaniu – przekonuje w rozmowie z TVN24 Biznes wiceprezes Instytutu Emerytalnego Marcin Wojewódka.

W jego ocenie obawy przed przystąpieniem do PPK mogą mieć przede wszystkim osoby, które zarabiają mało. – Kilkadziesiąt czy nawet sto złotych dla osoby zarabiającej 3 tys. zł dużo więcej waży niż dla osoby, która zarabia 10 tys. zł miesięcznie – wskazuje.

– Tylko że jeżeli ja dzisiaj odłożę 30 złotych, to dostanę drugie 30 złotych. To może okazać się dla mnie bardzo ważne z punktu widzenia przyszłej emerytury. Paradoksalnie ten program powinien być ważniejszy dla takich osób – tłumaczy.

Jednak to właśnie ludzi o najniższych dochodach nie biorą udziału w PPK. Jak tłumaczył w rozmowie z INNPoland.pl Zapotoczny najbardziej sceptyczni są nauczyciele. Jego zdaniem wynika to z "upolityczniania wszystkiego" i chaosu związanego z OFE. Dużą frekwencję w programie notują m.in. pracownicy instytucji finansowych i handlu.

Choć Wojewódka uważa, że warto skorzystać z programu, to jego zdaniem w rzeczywistości "PPK jest dla bogatych ludzi".

Już teraz trzeba myśleć o emeryturze

Z kolei Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting, wskazuje, że PPK mogą być atrakcyjne ze względu na wpłaty pracodawcy.

– Ich wpłata stanowi 0,5 proc. pensji, a pracodawca dokłada 1,5 proc. Z perspektywy tych osób PPK jest na pewno więc bardziej atrakcyjne. Wnosząc mniej, w zasadzie jedną trzecią tego co firma, dostają trzykrotność wpłaty od pracodawcy – przekonuje w rozmowie z TVN24 Biznes.

Poza tym rozwiązanie może być korzystne dla osób starszych. – Te osoby często mogą pracować przez parę lat będąc w wieku okołoemerytalnym, w zależność od tego czy są to kobiety czy mężczyźni i jeżeli na ich rachunku zostanie zgromadzona kwota mniejsza niż osiem tysięcy złotych w momencie osiągnięcia 60 roku życia, to taką kwotę mogą wypłacić jednorazowo, a nie w 120 miesięcznych ratach – podkreśla.

Jego zdaniem wpłaty od pracodawcy "to jest taka odroczona premia". – W innej sytuacji wiele osób takiej premii uzyskać nie może, pracodawcy niechętnie obecnie przyznają podwyżki, więc jest to jakaś forma, aby takie dodatkowe środki uzyskać – ocenia.

Poza tym Sobolewski uważa, że warto już teraz pomyśleć o oszczędzaniu, bo przyszłe emerytury będą coraz niższe. – Ten kapitał musimy więc cały czas sobie przygotowywać. Im wcześniej się zorientujemy, że ta sytuacja nie będzie dobra, tym lepiej – przyznaje.

Emerytury w przyszłości będą niskie m.in. z powodu stopy zastąpienia. W ostatnich latach wzrosła ona o 50 proc., a eksperci spodziewają się wzrostu o kolejne 25–30 proc. w następnych latach. W rezultacie około 6 mln osób może mieć problem, aby uzbierać kapitał pozwalający na wypłatę emerytury minimalnej.

Na czym polega PPK?

PPK to program systemowego oszczędzania na poczet przyszłej emerytury. Pracownik wpłaca 2 proc. swojej pensji, pracodawca 1,5 proc. wynagrodzenia zatrudnionego, a państwo dodaje do tego wpłatę powitalną w wysokości 250 zł. Później dorzuca do oszczędności uczestnika PPK 240 zł rocznie.

Jak przekazał nam Zapotoczny, kwota zgromadzona przez uczestników PPK to 13 mld zł. Obecnie z programu korzysta 2 mln 550 tys. osób. To trochę ponad 30 proc. względem wszystkich uprawnionych. – W ramach najbliższego autozapisu w programie, według mnie, pozostanie dodatkowo około 10–20 proc. z 8 mln uprawnionych – ocenił twórca PPK.

Czytaj także: https://innpoland.pl/191030,generacja-z-to-roszczeniowe-obiboki-felieton