Były wiceminister gospodarki miażdży Podatek Sasina: "To samobójstwo polityczne"

Maria Glinka
02 marca 2023, 15:02 • 1 minuta czytania
Sasin znów straszy spółki podatkiem i trzęsie giełdą. Daninę od nadmiarowych zysków mają zapłacić spółki górnicze i paliwowe np. Orlen i JSW. Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, przyznaje w rozmowie z INNPoland.pl, że podatek Sasina to "samobójstwo polityczne", a do pieniędzy spółek można dobrać się w inny sposób.
Były wiceminister komentuje podatek Sasina 2.0. Fot. Adam Burakowski, Tomasz Kawka, Mateusz Grochocki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wraca podatek Sasina. Uderzy w "sztandarowy podmiot PiS-u"

Na jesieni 2022 r. podatek Sasina trafił do kosza. Teraz okazuje się, że tak naprawdę został umieszczony w zamrażarce.

We wtorek 2 marca minister aktywów państwowych Jacek Sasin ogłosił na antenie Radia Plus, że "rząd pracuje nad podatkiem od nadmiarowych zysków od spółek górniczych i paliwowych".

– Byłem zdziwiony, gdy usłyszałem o tym pomyśle. Nie bardzo rozumiem celowość tego podatku – przyznaje w rozmowie z INNPoland.pl Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki przez lata związany z polskim górnictwem.

Sasin otwarcie przyznał, że w ubiegłym roku niektóre spółki Skarbu Państwa odnotowały rekordowe wyniki. – Jest kwestia spółek górniczych, bo część tych spółek na mocno rosnącej cenie węgla zarobiła bardzo dużo. Głównie chodzi tu o węgiel koksujący. Zyski JSW były rekordowe w zeszłym roku, zapowiadają się rekordowe w tym roku. I jest kwestia Orlenu, czyli przerobu ropy naftowej – tłumaczył szef resortu.

Liczby nie kłamią – w ubiegłym roku Orlen wygenerował zysk netto rzędu 8 mld zł tylko w IV kwartale 2022 r. Z kolei w całym 2022 r. zysk netto to 35,5 mld zł, czyli trzy razy więcej niż w 2021 r. To najlepsze wyniki w historii płockiego koncernu.

– Orlen to sztandarowy podmiot PiS–u. Skoro ma fantastyczne wyniki, to po co PiS chce w niego uderzać? – zastanawia się były wiceminister gospodarki.

Podatek Sasina to "samobójstwo polityczne"

Jednocześnie Sasin zaznaczył, że "nie możemy tych spółek ostrzyc jak owce, do gołej skóry, bo potrzebujemy też inwestycji". I to właśnie ta kwestia budzi ogromne wątpliwości wśród ekspertów.

– Idziemy w kierunku deficytu i potrzebne są pieniądze na inwestycje. Nie ma sensu obciążać spółki wydobywcze nowymi podatkami, zabierając im pieniądze na inwestycje. W tym samym czasie Unia Europejska (UE) wprowadza trzecie opodatkowanie – po CO2, Funduszu Sprawiedliwej Transformacji teraz ma być podatek od metanu, a to zrujnuje ich finanse – przekonuje Markowski.

Niewykluczone, że cel podatku Sasina jest inny, niż deklaruje jego pomysłodawca. – Ten podatek to samobójstwo polityczne. Nie ma to sensu, chyba że ktoś zdołować spółki na giełdzie, skomplikować sytuację ekonomiczną i wystraszyć inwestorów – argumentuje nasz rozmówca.

I tak już się stało. Tuż po tym, jak media obiegła informacja o reaktywacji podatku Sasina, spadki na GPW przybrały na sile. Najwięcej straciły te spółki, w które może uderzyć nowa danina. Tuż przed godz. 14:00 Orlen spadał o 2 proc., JSW – o 5,3 proc., a KGHM – o 3 proc.

Wcale nie trzeba wprowadzać podatku. Tak można sięgnąć rekordowe zyski spółek

Rząd PiS wydaje się nie przejmować opinią, że uchodzi za "rząd nowych podatków". Tylko do jesieni 2021 r. wprowadził lub podwyższył 45 danin. Tymczasem do rekordowych zysków spółek można dobrać się w zupełnie inny sposób.

– To można zrobić dużo inteligentniej, bez ogłaszania programów politycznych o kolejnych daninach. Po co nowy podatek, skoro państwo ma swoje możliwości wyegzekwowania wszystkich pieniędzy, które pochodzą zysku spółek Skarbu Państwa poprzez dywidendę – wskazuje Markowski.

Argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest fakt, że podatki reguluje ustawa o finansach publicznych, a dywidendę – ustawa o spółkach handlowych. – Nie rozumiem, po co nazywać to podatkiem – dodaje były wiceminister.

Na ten moment nie wiadomo, jaka miałaby być stawka podatku Sasina. Markowski otwarcie przyznaje, że trudno wskazać, ile zysku to już za wiele. – To sprawa względna. Dużo to jest tyle, ile ktoś potrzebuje – ocenia.

Na Twitterze pojawiły się obawy, że nowy podatek sprawi, że spółki nim objęte będą próbowały go przerzucić na klientów np. poprzez wzrost cen paliw czy węgla. Jednak Markowski uspokaja, że to scenariusz mało prawdopodobny.

– Tak się nie stanie, bo to byłby kolejny przypływ i poprawa wyniku finansowego. Tak naprawdę trudno znaleźć jakiś efekt podatku Sasina – kwituje były wiceminister.

Podatek Sasina w pierwszej wersji był jednym z najgorszych pomysłów ministra

O podatku Sasina pierwszy raz usłyszeliśmy na jesieni ubiegłego roku. Wówczas należność od nadmiarowych zysków miała być pobierana od szerokiego kręgu przedsiębiorców.

Szef resortu wskazywał, że podatek w drakońskiej wysokości aż 50 proc. zapłacą wszystkie firmy, które zatrudniają powyżej 250 osób. Bez znaczenia, czy są to spółki Skarbu Państwa, czy spółki prywatne.

Tymczasem Podatek Sasina 2.0. ma dotyczyć tylko spółek górniczych i paliwowych. Nie obejmie spółek energetycznych, ponieważ, jak tłumaczył minister, "praktycznie zostały one pozbawione nadmiarowych zysków, gdyż będą one pokrywać koszt regulacji zamrażających ceny energii".

Zasadnicze pytanie – po co wracać do tego, nawet poprawionego, pomysłu? To nie pierwszy raz, kiedy spółki nurkują po zapowiedziach Sasina.

Dzięki temu na jesieni 2022 r. spółki kontrolowane przez resort aktywów państwowych mogły taniej kupić akcje Orlenu. Kurs akcji spadł o 1,84 proc. – gdyby do tego nie doszło, PZU zapłaciłoby o 23,5 mln więcej. Zatem niewykluczone, że i tym razem dojdzie do skupu akcji.

Czytaj także: https://innpoland.pl/191420,atak-na-strone-rzadowa-cieszynski-za-atak-odpowiadaja-rosjanie