Ćwierć miliona dla gospodyń. Tak rząd PiS chce podnieść frekwencję wyborczą
Ćwierć miliona dla gmin. Tak PiS zachęca do wyborów
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus ogłosił kolejny program frekwencyjny. W ten sposób rząd Zjednoczonej Prawicy zamierza zachęcić Polaków do wzięcia udziału w wyborach parlamentarnych, które odbędą się już w najbliższą niedzielę (15 października 2023 r.).
– Dla każdej gminy, która przekroczy frekwencję 60 proc., a ma do 20 tys. mieszkańców – 250 tys. zł na Koła Gospodyń Wiejskich, zespoły ludowe i orkiestry dęte – przekazał szef resortu rolnictwa, cytowany przez portal money.pl.
To jednak nie wszystko, o co gminy mają walczyć podczas głosowania. Obecny na konferencji minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk zapowiedział, że każda gmina (do 20 tys. mieszkańców) dostanie 250 tys. zł na funkcjonowanie klubu sportowego lub klubów (jeśli w danej gminie jest ich więcej).
– W tym [roku – przyp. red.] przekażemy więcej na infrastrukturę sportową niż nasi poprzednicy za całą kadencję 2007–2015 – przekonywał Bortniczuk.
Premier ogłasza "Bitwę o Remizy". Największe pieniądze na Mazowszu
To już kolejny sposób, aby skłonić Polaków do wizyty przy urnach. Na początku października 2023 r. premier Mateusz Morawiecki ogłosił program "Bitwa o Remizy".
W jego ramach gminy do 20 tys. mieszkańców, w których frekwencja wyborcza będzie najwyższa w danym powiecie, mają otrzymać 1 mln zł a remont lub budowę remizy.
O jeszcze większe pieniądze mogą zawalczyć gminy w woj. mazowieckim, które uzyskają najwyższą frekwencję. Wojewoda mazowiecki Tobiasz Bocheński zapewnił, że gminy do 20 tys. mieszkańców otrzymają 1 mln zł do budżetu obywatelskiego.
Jego zdaniem może to skłonić Polaków do "rywalizacji z mieszkańcami innych gmin sąsiednich w ramach jednego powiatu".
To będą najdroższe wybory po 1989 r.
Tymczasem okazuje się, że nadchodzące wybory parlamentarne pochłoną ogromne pieniądze. Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, tegoroczne głosowanie może kosztować nawet 365 mln zł (bez uwzględniania wydatków poszczególnych komitetów wyborczych). To najwięcej w historii (od 1989 r.).
Październikowe głosowanie będzie o około 60 mln droższe niż ostatnie wybory prezydenckie. Krajowe Biuro Wyborcze informuje, że wówczas kosztowało to podatników 304 mln zł. Skąd ten drastyczny wzrost kosztów? Najwięcej wydamy na diety dla członków komisji wyborczych. KBW szacuje, że na wybory 2023 trzeba będzie utworzyć około 31 tys. komisji. To o około 4 tys. więcej niż cztery lata temu.
Tymczasem stawki dla członków komisji wyborczych zostały niedawno podniesione. Przewodniczący dostaną 800 zł (wcześniej 500 zł), a ich zastępcy – 700 zł (wcześniej 400 zł). Z kolei członkowie obwodowych komisji wyborczych zarobią 600 zł (wcześniej 350 zł). Łącznie na ich wynagrodzenia trzeba będzie wydać 140 mln zł.
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, tym razem diety otrzymają też mężowie zaufania. Każdy z nich otrzymuje 240 zł, więc przy założeniu, że będzie ich około 100 tys., wydamy na to 24 mln zł. Zatem w sumie wydatki na poczet komisji wyborczych i mężów zaufania będą opiewały na co najmniej 164 mln zł.