Przed nową opłatą Matka Boska nie uchroni. Kara za "ulgę na Maryjkę" może być wysoka
- W przypadku budynków używanych jako miejsca kultu i do działalności religijnej świadectwo energetyczne nie będzie obowiązkowe
- Jednak zdaniem prawników nie wystarczy powiesić krzyża czy postawić kapliczki w domu, aby uniknąć nowego obowiązku
- Za brak dokumentu grozi kara i to bez górnego limitu
- Przepisy są jednak niejasne
Jak trwoga to do Boga. Kapliczka uratuje przed świadectwem energetycznym?
Niektórzy prawnicy zastanawiają się, czy czeka nas masowe święcenie klatek schodowych. Dlaczego? Z powodu obowiązku posiadania świadectw energetycznych.
Nowelizacja ustawy o charakterystyce energetycznej budynków, która wejdzie w życie wiosną tego roku, wskazuje, że takiego dokumentu nie trzeba wyrabiać m.in. w przypadku budynku "używanego jako miejsce kultu i działalności religijnej".
Portal prawo.pl, powołując się na słowa jednego z prawników, stwierdził, że być może wystarczy zawiesić krzyż lub postawić kapliczkę czy figurkę (np. Buddy) na klatce schodowej lub w domu, aby uniknąć obowiązku wyrabiania świadectwa energetycznego.
Sprawa nie jest jednak oczywista.
Zdaniem prawników to "obchodzenie prawa"
Faktycznie przepisy są w tym zakresie bardzo niejasne, co stwarza pole do różnych kreatywnych interpretacji. W mojej ocenie jednak postawienie kapliczki czy figurki nie wystarczy, by udowodnić, że w danym miejscu regularnie wykonuje się praktyki religijne. Jest duża szansa, że takie działania zostałyby zakwalifikowane jako zmierzające do obejścia prawa, a takie nie podlegają ochronie prawnej
Podobnego zdania jest Eliza Kaczorowska, radca prawny w Czupajło & Ciskowski Kancelaria Adwokacka. Jej zdaniem miejsce kultu i działalności religijnej należy traktować całościowo. W tej interpretacji takim miejscem będzie np. kościół.
– Nie wystarczy postawić kapliczki na klatce schodowej bloku czy postawić figurkę świętego. Swoją drogą tu można by narazić się na, stale obowiązujący przepis o obrazie uczuć religijnych, gdy obok zsypu na śmieci umieścimy symbol religijny – przekonuje nasza rozmówczyni.
Problem w tym, że nie do końca wiadomo, co należy rozumieć jako "miejsce kultu" – żaden akt prawny tego nie definiuje. W prawie budowlanym jest mowa o budynkach kultu religijnego (to: kościoły, kaplice, klasztory, cerkwie, zbory, synagogi, meczety oraz domy pogrzebowe, krematoria). Skoro ustawa o charakterystyce budynku nawet o tym nie wspomina, to zdaniem Kaczorowskiej należy sięgnąć właśnie do szeroko rozumianego prawa budowlanego.
Dla nieprzekonanych – prawniczki, z którymi rozmawiamy, zgodnie wskazują na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA) z 1991 r. (II SA 391/91), zgodnie z którym "miejscami (czyli nie tylko budynkami) kultu religijnego są miejsca, w których stale i systematycznie zbierają się wierni danej religii (wyznania) dla wzięcia udziału w nabożeństwach i innych zorganizowanych formach sprawowania kultu religijnego".
Sąd orzekł, że kapliczki, choć czczone przez wiernych, nie są jednak miejscami kultu religijnego.
W związku z tym powieszenie krzyża czy postawienie figurki to w ocenie Grzelak "pozorne i sztuczne tworzenie takiego miejsca". Nie jest to żaden dowód na to, że są tam stale wykonywane praktyki religijne.
Przerobienie pomieszczenia na kurnik też nie rozwiązuje problemu
Wśród ustawowych wyłączeń jest mowa także o "budynkach przemysłowych oraz gospodarczych niewyposażonych w instalacje zużywające energię, z wyłączeniem instalacji oświetlenia wbudowanego". Czy zatem wystarczy przerobić jedno z pomieszczeń domu na kurnik, aby uniknąć obowiązku wyrabiania świadectwa energetycznego?
Kaczorowska uważa, że również w tym przypadku należy patrzeć na budynek całościowo. – Przebudowywanie pomieszczenia, które spełniałoby taki warunek, nie "rozciąga" się na cały budynek. Wobec tego taka interpretacja byłaby wątpliwa i ryzykownym byłoby sprawdzanie takiego "wyłomu" przed sądem – przyznaje. Takiego samego zdania jest druga prawniczka. – Wyłączenie zawarte w tym przepisie dotyczy tylko sytuacji, w której cały budynek (a nie tylko jedno z pomieszczeń) nie posiada instalacji zużywającej energię – przekonuje.
W gąszczu tych zawiłych przepisów jedno jest pewne – są one nieprecyzyjne. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zdefiniowanie pojęcia "miejsca kultu" i "działalności religijnej".
Poza tym zdaniem Grzelak ustawodawca powinien także wskazać, "jaka część danego budynku winna być wykorzystywana na potrzeby kulty, by móc skorzystać ze zwolnienia ustawowego".
W grę wchodzi kara i to bez górnego limitu
Choć kombinatorstwo uchodzi za narodową cechę Polaków, to zdaniem prawników w tym przypadku jest raczej średnio opłacalne. Zaoszczędzimy na świadectwie energetycznym, ale niewykluczone, że nasza kapliczka zostanie zakwestionowana i sprawa trafi do sądu, a tu pojawia się ryzyko sankcji finansowych.
Możliwe, że zostaniemy też ukarani za brak świadectwa energetycznego. Jednak ustawa nie wprowadza górnego limitu kary, co stawia potencjalnych kombinatorów w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji.
– Brak limitu w ustawie w zasadzie powoduje, że należałoby się odwołać do kodeksu wykroczeń, w którym górna granica grzywny to 5 tys. zł. Zatem brak limitu ustawowego generuje ewentualnie takie odniesienie do limitu kodeksowego – przekonuje Kaczorowska.
Jej zdaniem "są to bardzo restrykcyjne przepisy". – Ustawodawca zamiast funkcji edukacyjnej obowiązku, promuje system sankcyjny, szczególnie w sytuacji, gdy brak świadectwa nie zagraża życiu, zdrowiu itp. – podkreśla.
Kto musi posiadać świadectwo energetyczne?
Kara może być zatem kilkukrotnie wyższa niż opłata za wydanie świadectwa energetycznego. Ostateczny koszt takiego dokumentu zależy od specyfiki budynku czy jego lokalizacji. Z pewnością więcej zapłacą właściciele "starych" budynków, w których dane są bardzo często niekompletne. Im bardziej skomplikowana sprawa, tym drożej.
– Ceny kształtują się "na żywo" i w tej chwili na rynku średni koszt świadectwa dla lokalu to kilkaset złotych (od 200 do 600 zł), dla domu jednorodzinnego nieco więcej, raczej do 1 tys. zł, zaś dla budynku wielorodzinnego od 2 tys. zł wzwyż – wskazuje Kaczorowska.
Świadectwo energetyczne to inaczej paszport lub certyfikat energetyczny. Taki dokument określa opis budynku oraz jego zapotrzebowanie na energię zgodnie z przeznaczeniem (np. do wentylacji, ogrzewania, chłodzenia, ciepłej wody).
Obecnie jest wymagany od budynków postawionych i oddanych do użytkowania po 2009 r. W praktyce dotyczy to przede wszystkim budynków komercyjnych np. hal produkcyjnych.
Jednak już niebawem – 28 kwietnia 2023 r., ten obowiązek zostanie rozszerzony także o właścicieli nieruchomości wybudowanych wcześniej.
– W przypadku obiektów wybudowanych przed 2009 r. przygotowanie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku jest konieczne tylko wtedy, gdy obiekt ten jest przeznaczony do sprzedaży lub wynajmu. Jeśli jednak właściciel będzie użytkował obiekt wyłącznie na własne potrzeby, nie musi sporządzać świadectwa energetycznego – tłumaczy Grzelak.
Kto uchroni się przed dodatkowym kosztem?
Kościoły i budynki przemysłowe czy gospodarskie pozbawione instalacji zużywającej energię to niejedyne wyjątki. Wyłączenia od obowiązku posiadania świadectwa energetycznego dotyczą także budynków podlegających ochronie na podstawie przepisów o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.
Zdaniem Kaczorowskiej dotyczy to każdej ochrony, więc wystarczy np. "wpis do gminnej ewidencji zabytków, a nie tylko ścisła ochrona konserwatorska", aby właściciel budynku nie musiał dysponować świadectwem energetycznym.
Wśród wyjątków są także budynki wolnostojące o powierzchni użytkowej poniżej 50 mkw., ale np. wiata nie podpada pod ten przepis. Dodatkowo świadectwa energetycznego nie będą musieli posiadać właściciele gospodarstw rolnych o wskaźniku EP określającym roczne obliczeniowe zapotrzebowanie na nieodnawialną energię pierwotną nie wyższym niż 50 kWh/(m2·rok).
Poza tym dokument nie będzie wymagany od budynku mieszkalnego, który jest przeznaczony do użytkowania nie dłużej niż 4 miesiące w roku. Zatem właściciele działek czy domków letniskowych będą mogli z nich korzystać bez obaw, że narażą się na karę.
Czytaj także: https://innpoland.pl/190664,mieszkanie-plus-to-koszmar-mieszkancow-pis-stworzyl-wlasna-patodeweloperke