Ambitni, wykształceni - i wyjechani. "To, co dzieje się teraz w Polsce, nie zachęca do powrotu"

Natalia Gorzelnik
Ci, którym polska emigracja kojarzy się wyłącznie ze zmywakiem, powinni mocno zweryfikować swoje poglądy. Wielu z naszych rodaków, którzy wyjechali za granicę, odnosi tam spore sukcesy. Prowadzą swoje startupy, uczestniczą w ważnych programach badawczych albo piastują wysokie stanowiska kierownicze. I coraz rzadziej myślą o powrocie do kraju.
Najwięcej badanych przedstawicieli diaspory mieszka w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Hiszpanii, a także w innych krajach Europy – Czechach, Holandii, Danii, Norwegii, Szwecji, Irlandii, Francji, Austrii oraz Szwajcarii. Fot: 123rf

E-migracja

Badaniem Polaków i osób o polskich korzeniach, którzy działają za granicą w nowoczesnych sektorach gospodarki, zajmują się Muzeum Emigracji w Gdyni oraz fundacja PLUGin Polish Innovation Diaspora. Partnerzy już po raz drugi przygotowali raport "E-migracja. Polska diaspora technologiczna”, w którym analizują sytuację zawodową, rodzinną, relacje społeczne i poczucie więzi z krajem u polskiej emigracji technologicznej.


Badani to przeważnie osoby młode i w średnim wieku – zdecydowana większość ma mniej niż 50 lat. Są to także osoby bardzo dobrze wykształcone. Reprezentują najczęściej branżę informatyczną (40 proc.) oraz finansową (16 proc.). Najmłodsi tech emigranci – osoby poniżej 30. roku życia – to głównie przedstawiciele branży informatycznej, startupów, marketingu i biotechnologii.

Najwięcej badanych przedstawicieli diaspory mieszka w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Hiszpanii, a także w innych krajach Europy – Czechach, Holandii, Danii, Norwegii, Szwecji, Irlandii, Francji, Austrii oraz Szwajcarii. Spora grupa emigrantów technologicznych mieszka w krajach Ameryki Północnej i Azji.

Po co wyjeżdżać z Polski?

Jak wynika z badania, główne argumenty stojące za wyjazdem Polski to ciekawość, chęć poznania świata, rozwój osobisty, a także lepsze perspektywy zawodowe i zarobkowe. Często decyzja o wyjeździe zapada w bardzo młodym wieku i jest motywowana chęcią studiowania za granicą.

Tak było w przypadku Justyny Kozłowskiej, która prawie trzy lata temu wyjechała na studia magisterskie na Uniwersytet Amsterdamski. Tam ukończyła ekonometrię i pracuje jako analityk ryzyka dla globalnej korporacji zajmującej się handlem surowcami na rynku towarowym.

– Wybrałam Amsterdam, bo z racji Brexitu dużo firm przeniosło się właśnie tam. Wobec tego perspektywy pracy w dziedzinie data science znacznie się poszerzyły. I to nie tylko w największych sektorach: informatycznym czy bankowym, ale i innych – tłumaczy

Tomasz Górka, inżynier oprogramowania, z Polski wyjechał już ponad 7 lat temu. Jego pierwszą destynacją był Paryż. Tam rozkręcał m.in. startup zajmujący się car-sharingiem.

– Z Francją byłem związany przez wymianę studencką, oraz pracę zdalną dla francuskiej firmy. Decyzja o całkowitym wyjeździe była podyktowana chęcią dogłębniejszego doświadczenia innej kultury, zwyczajów, innego rodzaju pracy, możliwości zawodowych, oraz pewnego rodzaju przygody – wyjaśnia.

Jego przygoda na Paryżu się jednak nie skończyła. Obecnie mieszka na stałe w San Francisco, bo jak tłumaczy, to jedno z najlepszych miejsc dla informatyków i startupowców.

Czy gdyby zostali w Polsce, mieliby podobne perspektywy zawodowe?

– Ja w Polsce nie mogłabym raczej wykonywać mojego zawodu – mówi Iga Kurowska, Head of Innovation and Legaltech w Aktion Legal, hiszpańskiej kancelarii specjalizującej się w doradztwie startupom i korporacjom technologicznym.

Obecną pracę rozpoczęła zaledwie parę tygodni temu. Wcześniej była zatrudniona w paryskich i międzynarodowych kancelariach. Jest magistrem prawa na Sorbonie i broni tam właśnie doktorat.

– Pracowałam jako francuski prawnik, więc zatrudnienie mnie w Polsce nie byłoby możliwe, to zupełnie inne realia legislacyjne – uśmiecha się. Hiszpania skusiła ją jednak zupełnie nowym stanowiskiem, związanym z legal-tech.

– To jedna z pierwszych takich posad w Hiszpanii. A w Polsce tematy związane z technologiami prawniczymi dopiero raczkują. Na pracę w tym obszarze po prostu nie mogłabym liczyć – wyznaje.

– Praca w Polsce na pewno wiązałyby się z niższą pensją i mniejszymi możliwościami rozwoju – dodaje Justyna. – Mam wrażenie, że rynek data science, choć prężnie się w Polsce rozwijający, ma mniejszą bazę klientów, a przez to ciężej jest dostać ambitny projekt. Zwłaszcza w pierwszych latach po studiach – uważa.

Co daje praca za granicą?

Dla większości technologicznych emigrantów to nie wysokie zarobki są główną korzyścią pracy za granicą. Wielu z nich wskazuje na pozapłacowe elementy, takie jak kultura i etyka pracy, dobre relacje w zespole, mniejszy stres, efektywne i przyjazne zarządzanie firmą i zespołem, optymalny work-life balance czy też możliwość podejmowania nowych wyzwań.
– Doceniam to, że wykorzystuję swoją wiedzę praktyczną zdobytą na uczelni – mówi Justyna. – Zajmuję się automatyzowaniem procesów, dzięki czemu mogę ćwiczyć swoje umiejętności programistyczne. Miłym akcentem jest też tzw. dodatek wakacyjny wypłacany przez pracodawcę, po to by pracownik miał dodatkowe pieniądze na urlop.

Ważne jest również otoczenie. Śródziemnomorski klimat był bardzo silnym argumentem, który zmotywował Igę do wyjazdu do Hiszpanii.

– Poza pracą i możliwościami rozwoju, na komfort wpływa nastawienie ludzi, ich otwartość i przyjazny uśmiech. Do tego dostępność basenów, siłowni i parków. I bardzo wysoki standard życia. Ne przeszkadza też plaża i piękna pogoda – uśmiecha się.

– W każdym kraju, w którym mieszkam, staram się doceniać rzecz, która daje mi energię na cały dzień – dodaje Tomasz. – W Kalifornii jest to słoneczna pogoda niemalże każdego dnia. W Paryżu było to obcowanie z historią i architektonicznym pięknem miasta, widok na wieżę Eiffla podczas codziennej podróży do pracy. No i kulinarne doznania.

A co z Polską?

Mimo że większość z badanych przebywa za granicą już od wielu lat, z raportu wynika, że wciąż deklarują dość silne poczucie więzi z polską kulturą. Silnie identyfikują się z językiem, literaturą i kuchnią. Równie mocne jest też poczucie tożsamości polskiej (średnia 8,0 na 10-stopniowej skali), niemal równe z poczuciem tożsamości europejskiej (średnia 8,7). Czy tęsknią za krajem?

– Tęsknię za rodziną, przyjaciółmi i za pierogami – uśmiecha się Justyna. – Nie odczuwałam tęsknoty aż tak bardzo przed pandemią, jednak koronawirus skutecznie utrudnił podróżowanie. Przez to koncept globalnej wioski runął niczym domek z kart i nagle emigracja stała się jakby trochę bardziej uwypuklona.
– Zdecydowanie odległość od rodziny i znajomych jest ogromnym minusem – dodaje Tomek. – Poza tym różnice w sposobie komunikacji, nieznajomość zwyczajów i języka, konieczność budowania wszystkiego niemalże od podstaw, oraz skutecznej samoorganizacji jest znaczącym aspektem, który nie zawsze jest przyjemny.

Czy zamierzają wrócić do kraju? Jak wynika z raportu, o powrocie myśli zdecydowanie mniej emigrantów technologicznych, niż miało to miejsce w przypadku grupy z 2018 r. (36 proc. vs 49 proc. w 2018 r.). Jednym z kluczowych obszary, który demotywuje do powrotu, jest sytuacja polityczna w kraju.

– Cały czas czuwam bardzo silną więź z ojczyzną, ale to, co dzieje się teraz w Polsce, nie zachęca do powrotu. Może kiedyś? – Zastanawia się Iga. – Z drugiej strony mówi się o tym, że po 8 latach za granicą pojawia się kryzys i wtedy najwięcej osób wraca do swojego kraju. U mnie to już 11 lat poza Polską. Więc chyba klamka zapadła.

– Na chwilę obecną nie wiem – mówi Justyna. – W Holandii żyje mi się jak na razie bardzo wygodnie, ale nie mówię kategorycznego nie, jeśli chodzi o powrót. Na pewno głównym czynnikiem decydującym byłaby jakaś nieprzewidziana sytuacja rodzinna. To, co na pewno mnie hamuje obecnie przed powrotem to sytuacja polityczno-ekonomiczna.

Wyniki badania i raport “E-migracja. Polska diaspora technologiczna” zostaną omówione na specjalnej wirtualnej sesji podczas Polish Tech Day 28 maja.