Koniec cudów na Orlenie. Pytamy, kiedy na stacjach pojawi się "siódemka" z przodu

Maria Glinka
27 października 2023, 08:50 • 1 minuta czytania
Po przedwyborczych "cudach na Orlenie" nie ma już śladu, więc tegoroczne wyjazdy na groby będą drogie. Eksperci rynku paliw przewidują, że ceny zarówno benzyny, jak i oleju napędowego wzrosną o "co najmniej kilka groszy", ale to dopiero przedsmak podwyżek. Wiemy, kiedy na stacjach benzynowych pojawi się "siódemka" z przodu.
Przed Wszystkich Świętych czeka nas podwyżka cen paliw. Fot. Piotr Kamionka/Reporter/East News, INNPoland.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Cuda na Orlenie" zastąpiły podwyżki

Każdy, kto planuje wyjazdy z okazji Wszystkich Świętych, będzie musiał głębiej zajrzeć do portfela. A to dlatego, że "cuda na Orlenie" się skończyły, a w ich miejsce pojawiły się podwyżki, które w ocenie ekspertów branży paliwowej dopiero przybierają na sile.

– Taniej to już było i lepiej nie będzie, jeśli chodzi o koszty tankowania dla indywidualnych użytkowników samochodów – ocenia w rozmowie z INNPoland.pl dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw w e–petrol.pl.

22 września 2023 r. na stacji paliw Orlen przy ul. Polnej w Warszawie benzyna Pb95 kosztowała 5,99 zł/l. Natomiast 26 października 2023 r. za to samo paliwo na tej samej stacji trzeba zapłacić już 6,32 zł/l.

Co wydarzyło się przez ten miesiąc oprócz tego, że benzyna na tej stacji podrożała aż o 33 grosze na litrze? Dokładnie w połowie tego okresu mieliśmy wybory parlamentarne, które poprzedziła seria obniżek hurtowych cen paliw na Orlenie.

Ile będzie kosztowało paliwo na Wszystkich Świętych?

Z analizy e–petrol.pl wynika, że obecnie średnia cena benzyny Pb95 to 6,10 zł/l, a średnia cena oleju napędowego 6,14 zł/l.

Na przyszły tydzień prognozujemy dalsze wzrosty. Benzyna Pb95 będzie kosztowała średnio 6,15–6,30 zł/l na większości stacji, ale będą rozstrzały między obiektami. Olej napędowy będzie jeszcze droższy – 6,18–6,31 zł/l. Na pewno pojawią się podwyżki co najmniej kilkugroszowe.Jakub Boguckianalityk rynku paliw w e-petrol.pl w rozmowie z INNPoland.pl

Przewidywania ekspertów zakładają większą stabilność jedynie w przypadku autogazu. W przyszłym tygodniu to paliwo będzie kosztowało 3,07–3,15 zł/l.

Wpływ na ceny paliw na stacjach benzynowych ma zarówno sytuacja na świecie, jak i w Polsce. – Na rynku międzynarodowym mamy cały czas niepokoje związane z groźbą eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie. Ropa kosztuje już 90 dolarów za baryłkę i nic nie wskazuje na to, żeby ta cena miała się obniżać – podkreśla ekspert.

Z kolei na rynku krajowym hurtowe ceny paliw rosną, co w ocenie dr. Boguckiego było nieuniknione. – Przez ostatni czas mieliśmy bardzo niskie ceny i teraz przychodzi nam za to zapłacić – tłumaczy.

Spójrzmy więc, jak w ostatnim czasie kształtowały hurtowe ceny paliw na Orlenie.

Z analizy archiwum hurtowych cen paliw na Orlenie wynika, że obniżki zaczęły się pod koniec sierpnia. Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, do pierwszej podwyżki doszło 18 października 2023 r., a więc trzy dni po wyborach parlamentarnych.

Jak przekładało się to na ceny na stacjach benzynowych? Oto średnie ceny paliw detalicznych w ostatnich tygodniach, które redakcji INNPoland.pl udostępnił e–petrol.pl:

– Podwyżka jest nieunikniona, ponieważ ceny były bardzo niskie przez długi czas. To było pożądane przez kierowców, ale nie ma nic za darmo i kiedyś trzeba będzie przełożyć tę podwyżkę – komentuje dr Bogucki.

Wystarczy spojrzeć na sytuację na innych rynkach paliw, aby zobaczyć, że nie ma ekonomicznego uzasadnienia dla obniżek, które Orlen zafundował nam przed wyborami. W tym czasie drożała ropa. Wzrosty notował też dolar, który służy do rozliczeń między nafciarzami.

Czesi i Litwini, czyli obywatele krajów o podobnej strukturze kulturowej i ekonomicznej, płacili za paliwo w okresie wrzesień–październik niemal o złotówkę więcej. To pokazuje, czego uniknęliśmy, ale co nas czeka – zaznacza ekspert z e–petrol.

"Mało optymistyczne prognozy". Kiedy "siódemka" z przodu?

Kierowcy mogą jednak odetchnąć z ulgą, ponieważ operatorzy podnoszą ceny stopniowo. – To jest rozsądne. Skok by nas zabolał i mógłby wywołać panikę na stacjach. Jak podwyżkę rozkładamy w czasie, to może uda się tego uniknąć – ocenia analityk.

Wzrost cen detalicznych w Polsce nie jest skokowy, ale to, co czeka nas na stacjach benzynowych w okolicach Wszystkich Świętych, to dopiero przedsmak prawdziwych podwyżek.

– Jeżeli konflikt bliskowschodni nie będzie wygasał, tylko będzie się napędzał i jeśli nic pokojowego nie zadzieje się na Ukrainie (a na to się nie zanosi), to pod koniec listopada może pojawić się "siódemka" z przodu. To prognoza mało optymistyczna, ale możliwa – przewiduje dr Bogucki.

Obajtek obiecywał, że ceny nie wzrosną

W obliczu przedwyborczych niskich cen paliw, kierowcy (także z Czech, Słowacji i Niemiec) ruszyli na polskie stacje benzynowe. Niektórzy tankowali nawet do kanistrów, bo obawiali się "cuda na Orlenie" skończą się po 15 października 2023 r.

Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, tym spekulacjom kategorycznie zaprzeczał prezes Orlenu Daniel Obajtek.

Stabilizacja cen opłaca się zarówno Orlenowi, bo zapewnia stabilną sprzedaż, ale także korzystnie wpływa na gospodarkę jak i sytuację klientów. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku, pragnę poinformować, że w najbliższych tygodniach nie przewidujemy wzrostu cen na stacjach paliw – oznajmił szef płockiego giganta w rozmowie z PAP na kilka dni przed głosowaniem.

Jednak obecna sytuacja na stacjach dowodzi, że choć nowy rząd nie został jeszcze wyłoniony, to mamy już pierwszą niespełnioną obietnicę "wyborczą".

Prezes Orlenu chciał pomóc PiS-owi, pomógł Glapińskiemu

Ekonomiści ostro krytykowali przedwyborcze szachy Orlenu, ale szukali także przyczyn, które mogły skłonić Obajtka do nierynkowych obniżek cen. Niektórzy uważali, że celem było przekonanie obywateli, że za rządów PiS ceny paliw są niskie, co mogło mieć wpływ na wyborcze decyzje Polaków.

Jednak źródłem tych obniżek, niezrozumiałych z punktu ekonomicznego, mogła być także inflacja. "Zakładam, że bardziej tu chodzi o wykręcenie jak najniżej inflacji za wrzesień, którą GUS poda 13 października, w ostatni dzień kampanii" – taką teorię zaprezentował na platformie X (dawniej Twitter) ekonomista Rafał Mundry.

O tym, że może być celna, świadczą zarówno wstępne, jak i ostateczne szacunki dotyczące inflacji we wrześniu. Pod koniec miesiąca Główny Urząd Statystyczny (GUS) przekazał, że wzrost cen wyniósł 8,2 proc. rdr., a dwa dni przed wyborami potwierdził ten odczyt. Analiza GUS wskazywała, że ceny paliw dla prywatnych środków transportu spadły o 7 proc. rdr. i o 3,1 proc. mdm.

Tym samym argument do kontynuowania swojej retoryki zyskał prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adam Glapiński. Według niego to właśnie jednocyfrowa inflacja miała być przesłanką, która pozwoliła Radzie Polityki Pieniężnej (RPP) obniżyć stopy procentowe. Przed wyborami zespół Glapińskiego obciął stopy dwukrotnie.

Tłumacząc się z tej decyzji na konferencji prasowej, pokusił się także o kłamliwe stwierdzenie, że spadek cen paliw nie ma wpływu na wysokość inflacji. – Szacujemy, że po wyborach paliwo podrożeje w listopadzie o co najmniej 10 procent, a w grudniu o kolejne 9 procent. To się odbije półprocentowym wzrostem stopy inflacji w listopadzie i półprocentowym w grudniu – kontrował zapewniania Glapińskiego inny członek RPP Ludwik Kotecki.

Przedwyborczy chaos, który zafundował nam Orlen, sprawi zatem, że będziemy płacili więcej nie tylko za paliwo, ale także za inne produkty, a z "otwieraniem szampana przy inflacji rzędu 5 proc." Glapiński będzie musiał się jeszcze wstrzymać.