Nowe podatki i inne atrakcje. 5 rzeczy, które PiS przepchnął, kiedy wszyscy protestowali
Z zakończonego w środę posiedzenia Sejmu najbardziej utkwiły nam w głowie wydarzenia związane ze Strajkiem Kobiet – jednak w cieniu protestów posłowie zdołali uchwalić kilka ważnych rzeczy, m.in. nowe podatki. Poniżej przedstawiamy wam listę 5 najważniejszych zmian.
1. Likwidacja ulgi abolicyjnej
Przede wszystkim partia Jarosława Kaczyńskiego przegłosowała zmianę, której zapowiedź wywołała głębokie poruszenie wśród Polaków pracujących za granicą. Chodzi o ograniczenie (a w istocie praktycznie likwidację) tzw. ulgi abolicyjnej.Czytaj także: Fatalny skutek zmian ws. podatku dla Polaków za granicą. Poseł ostrzega, co się może stać
Dotychczas dzięki uldze abolicyjnej Polak pracujący za granicą nie musiał dopłacać podatku – nawet jeśli zagraniczny podatek był niższy niż w Polsce. Od teraz limitem odliczenia będzie 1360 zł, co odpowiada dochodowi 8 tys. zł.
Nowe przepisy będą miały szczególne znaczenie dla uzyskujących dochody m.in. w Holandii, Belgii, Austrii czy Norwegii. Od 1 stycznia 2021 r. pracujący w tych krajach Polacy, którzy pozostają polskimi rezydentami podatkowymi, będą musieli dopłacić polskiemu fiskusowi różnicę pomiędzy podatkiem zapłaconym w tych krajach a daniną, którą powinni opłacić w Polsce.
2. Dopłaty do czynszu
Sejm uchwalił również w środę zapowiadany od kwietnia tego roku pakiet mieszkaniowy. Znalazły się w nim m.in. dopłaty do czynszu dla osób poszkodowanych przez covid-19.Co będzie trzeba zrobić aby otrzymać dopłatę? Przysługiwać będzie najemcom mieszkań spółdzielczych, własnościowych, komunalnych oraz tym, którzy wynajmują mieszkania na wolnym rynku. Otrzymają go jednak tylko osoby, które zajmowały dany lokal przed 14 marca 2020 r.
Podstawowym warunkiem uzyskania dopłaty do czynszu będzie jednak prawo do dodatku mieszkaniowego. Przysługuje gospodarstwom, w którym dochód miesięczny nie przekracza 1500 zł na osobę w rodzinie lub 2100 zł dla osoby samotnej. Ważną rolę odgrywa też metraż mieszkania. Do 1500 zł dopłaty miesięcznie będą mogły otrzymać osoby, które wykażą, że w ostatnich trzech miesiącach ich dochód był co najmniej 25 proc. niższy niż w 2019 r.
3. CIT dla spółek komandytowych
PiS zarzekał się co prawda, że nie będzie wprowadzał nowych podatków, ale w sumie rozszerzenie istniejącego podatku nie liczy się jako wprowadzanie nowego, prawda?Taką logiką musiała kierować się władza ogłaszając zamiar objęcia podatkiem CIT spółek komandytowych – czym wprawiła przedsiębiorców w przerażenie. Według raportu CRIDO, ZPP i InfoCredit większe podatki będą musiały zapłacić firmy odpowiedzialne za 90 proc. przychodów generowanych przez te biznesy. To niemal 300 mld zł rocznie. Najprężniej działające firmy, którym nie uda się załapać na 9-proc. stawkę CIT, zapłacą nawet kilkanaście procent wyższy podatek dochodowy.
Tymczasem Ministerstwo Finansów poinformowało firmy, że dzięki zmianom wzrośnie "atrakcyjność spółek komandytowych dla przedsiębiorców i inwestorów".
4. Estoński CIT
W założeniach estoński CIT jest bardzo atrakcyjną dla przedsiębiorców formą opodatkowania: chodzi o to, że daninę trzeba zapłacić państwu dopiero w momencie wypłaty zysku. Wcześniej firmy mogłyby reinwestować zarobione pieniądze w badania i rozwój.Wykonanie PiS pozostawiło jednak sporo do życzenia. Z rozwiązania, które wejdzie w życie od stycznia 2021 r., skorzystają jedynie spółki, które spełniają równocześnie kilka kryteriów: ich udziałowcami są wyłącznie osoby fizyczne, zatrudniają co najmniej 3 pracowników, wykazują nakłady inwestycyjne, a ich przychody pasywne nie przewyższają przychodów z działalności operacyjnej. Limit przychodów spółek będzie wynosił 100 mln zł.
Odrzucone zostały m.in. poprawki rozszerzające estoński CIT na spółdzielnie, spółki komandytowe i komandytowo-akcyjne (choć rząd nie wyklucza rozszerzenia podatku na spółdzielnie w przyszłym roku) czy przyznające rekompensatę dla samorządów, które utracą wpływy z powodu wejścia w życie ustawy.
5. Dodatek covidowy dla lekarzy
Choć partia rządząca śmiało chwali się wydatkami na służbę zdrowia, bez wahania odrzuciła ona senacką propozycję objęcia 100 proc. dodatkiem do pensji wszystkich medyków – a nie "tylko" tych skierowanych do walki z epidemią.Rozwiązanie to pochłonęłoby dodatkowe 4 mld zł. Sam wicepremier Jarosław Kaczyński pomylił się, podając kwotę 40 mld zł – czyli tyle, ile państwo wydaje na 500 plus na pierwsze dziecko). Według niego, prowadziłoby do "zniszczenia narodowego funduszu ochrony zdrowia i do zniszczenia całych finansów publicznych".
Czytaj także: Kaczyński znowu nerwowo w Sejmie. Wsparcie dla medyków nazwał "niszczeniem państwa"