Rok po inwazji "Rosja cofnęła się o 30 lat". Kraj Putina jest w kryzysie
Maria Glinka, INNPoland.pl: Czy gospodarka Rosji jest w zapaści?
Iwona Wiśniewska, główna specjalistka Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich: Nie. Sytuacja pogarsza się w ostatnich miesiącach, ale do zapaści jest daleko. Sytuacja jest mocno zróżnicowana pomiędzy sektorami gospodarki, regionami i poszczególnymi przedsiębiorstwami.
To jak określić aktualną kondycję gospodarki Rosji?
Gospodarka Rosji jest w kryzysie, w trakcie głębokich przemian.
Jednak z nowych danych Rosstatu wynika, że PKB Rosji spadło zaledwie o 2,1 proc. Wcześniej prognozy ekonomistów mówiły nawet o kilkunastoprocentowym spadku.
Prognozy z marca, zaraz po inwazji, mówiące o dwucyfrowym spadku opierały się na pierwszych sankcjach. Wtedy rosyjska gospodarka dostała mocny strzał, doszło do dewaluacji rubla i gwałtownego wzrostu inflacji. Jednak kolejne sankcje były nakładane etapowo.
Które sankcje okazały się najważniejsze?
Te dotyczące sektora naftowego, a one zostały wprowadzone dopiero pod koniec 2022 r. To pozwoliło Rosji gromadzić dochody i bronić się przed konsekwencjami sankcji.
Zaskoczeniem była też duża przedsiębiorczość rosyjskiego biznesu, który aktywnie szukał sposobów odcięcia od rynków zachodnich. Okazało się, że ćwiczenia, które dostał przez 30 lat gospodarki rynkowej od Kremla, nie poszły na marne i potrafi sobie radzić w bardzo trudnych sytuacjach i obchodzić bariery.
Poza tym Rosja miała zapasy, gromadzone dzięki doświadczeniom z czasów pandemii COVID–19, więc nie musiała aż tak dramatycznie zmniejszać produkcji. Dodatkowo wpływ ma też dość umiejętna polityka prowadzona przez rosyjski rząd, bank centralny i ministerstwo finansów. Obrona przyniosła rezultaty.
Co takiego zrobił rosyjski rząd?
W ubiegłym roku zwiększył wydatki prawie o 5 proc. PKB rdr. Te pieniądze też przełożyły się bezpośrednio na wzrost produkcji. Rząd za to zapłacił, choć mamy świadomość, że większość wydatków idzie na obronność. To wszystko sprawiło, że PKB nie spadł tak znacznie jak wskazywano na początku.
Jednak pamiętajmy, że Rosja prognozowała 3 proc. wzrostu PKB przed inwazją. Wojna sprawiła, że gospodarka jest na minusie. Poza tym trzeba podchodzić z dużym dystansem do szacunków Rosstatu – 2,1 proc. to raczej zgodnie z życzeniem prezydenta, ale niewątpliwie w rzeczywistości nie jest to 10 proc.
To w takim razie sankcje nie działają?
Nie, sankcje działają. Ostatnie miesiące 2022 r. pokazały, jak zmienia się sytuacja. Być może nie było tego widać w produkcji, bo rosyjski sektor naftowy nadal produkował bardzo dużo surowca i udało mu się go eksportować na rynki azjatyckie.
Jednak cena surowca bardzo spadła, więc widzimy konsekwencje embarga dla rosyjskich finansów publicznych.
W grudniu i styczniu był bardzo wysoki deficyt, co było efektem spadku dochodów naftowo-gazowych przy jednoczesnym zwiększaniu wydatków.
A jak wygląda sytuacja w poszczególnych segmentach gospodarki? Głośno jest o załamaniu motoryzacji. W 2022 proc. wyprodukowano o 67 proc. samochodów mniej, a sprzedano o milion mniej. Mówi się, że to cofa Rosję do czasów Breżniewa.
Czy do czasów Breżniewa, to nie wiem, bo teraz Rosja ma dostęp do innych rynków i mogą sprowadzać gotowe auta choćby z Chin. Jednak w przypadku tego sektora to jest przede wszystkim efekt wycofania się największych zachodnich koncernów motoryzacyjnych. Okazało się, że ponowne uruchomienie produkcji bez właścicieli linii produkcyjnych było już niemożliwe.
Teraz władze Rosji chwalą się, że wróciły do produkcji Moskwicza. To samochód produkowany w byłych zakładach Renault w Moskwie, który gotowy wyjeżdża z linii produkcyjnej w Chinach. Następnie sześć części jest wymontowywanych i w takiej postaci przyjeżdża do Moskwy. Potem te części są z powrotem montowane w halach produkcyjnych Renault i doczepia się etykietkę "Moskwicz".
A czy coś już udało się w tej branży odbudować?
Wznowiono produkcję Ład. Na początku to były bardzo ograniczone technologicznie pojazdy np. bez ABS–ów i innych zaawansowanych elementów m.in. podnoszących bezpieczeństwo. Nie spełniały też norm ekologicznych, więc kupujący musieli podpisywać dokumenty, że nie będą tymi samochodami wyjeżdżać poza granicę Rosji.
Teraz pojawiają się też modele z ABS-ami, ale części sprowadza się z Chin np. automatyczne pasy bezpieczeństwa. Łada przed wojną miała 6 proc., a teraz około 30 proc. rynku, to efekt braku konkurencji i zmniejszonego rynku.
Czy bez powrotu zachodnich koncernów branża motoryzacyjna w Rosji ma szansę się odrodzić?
Ta branża już się odradza, tylko w wersji z lat 90. XX wieku. Ilość chińskich samochodów sprzedawanych w Rosji wzrosła i ten trend się utrzyma. Kolejne samochody chińskie, podobnie jak Moskwicz, będą montowane w Rosji.
Państwo Środka nie jest jednak zainteresowane przekazywaniem technologii i przenoszeniem całej produkcji do Rosji, tak jak robiły to firmy zachodnie. Teraz rynek ponownie skurczy się do montowni, tylko że samochody nie będą zachodnie, a azjatyckie. Rosja cofnęła się o 30 lat. Chiny nie chcą budować konkurencji, więc wolą eksportować gotowe pojazdy.
Jaki to będzie miało wpływ na Rosjan?
Już widać pierwsze efekty. Rosjanie bardzo cenili możliwość korzystania z rynku motoryzacyjnego. Produkcja była w Rosji, więc zachodnie samochody były powszechnie dostępne i nie aż tak drogie. Teraz jest problem z ich obsługą, bo nie ma części. Te części docierają np. przez pośredników m.in. przez Turcję, ale są bardzo drogie. Dlatego Rosjanie masowo przestawiają się na chińskie zamienniki części. Pytanie, jaka jest ich żywotność.
A co z metalurgią? Przed wojną uchodziła za najmocniejszą na świecie.
Metalurgia miała fantastyczny rok 2021, zarobiła mnóstwo pieniędzy. To zwróciło uwagę Kremla, który obłożył firmy z tej branży dodatkowymi podatkami w 2022 r. A ten rok nie był już tak dobry, bo eksport rosyjskich metali i wyrobów żelazny został objęty unijnym embargiem.
Doszło do mocnego ograniczenia dostępu do rynków zagranicznych i trzeba było zmniejszyć produkcję o około 10 proc. Część tej produkcji przekierowano na rynki pozaeuropejskie.
Czy to duże wyzwanie dla Rosji?
Metalurgia jest dość konkurencyjną branżą, więc nikt nie płacze z powodu braku rosyjskich metali. To jest jeden z tych sektorów gospodarki Rosji, który może bardzo mocno ucierpieć. Na ten moment metalurgii pomaga produkcja zbrojeniowa.
Do tej pory była ona wykorzystywana na potrzeby wewnętrzne np. w budownictwie, dzięki projektom rządowym. Jednak w zeszłym roku budownictwo wysyłało negatywne sygnały, więc może się okazać, że skurczy się też rynek wewnętrzny dla firm metalurgicznych.
Jeśli chodzi o eksport, to Rosjanie stracili około 18 mld rubli z powodu zmniejszonego eksportu mebli. Czy to też zaboli Moskwę?
Tak. Sektor drzewny i przetwórstwa drewna również jest objęty embargiem UE. W tym segmencie produkcja spadła o 19,1 proc. W samej Karelii, która graniczy z Finlandią, i do tej pory produkowała głównie na rynek unijny, doszło do spadku produkcji przemysłowej o 9 proc.
W przypadku produkcji mebli to jest też kwestii wycofania się Ikei, która miała swoje zakłady produkcyjne. Jednak Syberia nadal współpracuje z Chinami, więc sankcje unijne nie mają zastosowania. Tyle że Chińczycy są zainteresowaniem surowym drewnem, a nie importem mebli.
Co długofalowo będzie najtrudniejsze do obudowania dla Rosji?
Moim zdaniem, najtrudniejsze jest odcięcie Rosji od zachodnich technologii i postępujący regres technologiczny widoczny praktycznie w każdej branży. W ostatnich latach Rosja bardzo dynamicznie rozwijała sektor IT. Nie znam żadnego innego rynku, który miałby tak rozwiniętą dostępność do usług cyfrowych. Wszystko można było załatwić dzięki platformom - opłacić podatki, załatwić sprawy w urzędzie, zamówić, sprzedać, kupić, odebrać czy sprawdzić w jednym miejscu.
To z czego wynika ten regres? Poza odcięciem od zachodnich technologii.
Z Rosji wyjechała ogromna rzesza specjalistów IT. Pojawia się też problem z hardwarem - Rosjanie tego nie produkowali, tylko importowali. Teraz mogą bazować na dostawach z Azji. Jednak Chiny czy Turcja to są kraje, które chętnie współpracują i zarabiają na problemach Rosji, ale – zwłaszcza Chiny – nie chcą wspierać ją w rozwoju rynku. Rosjanie mają więc dostęp do produktów niższej jakości. Poza tym, rynek IT dynamicznie się rozwijał w oparciu o prywatny biznes i dużą konkurencję, a ostatnio coraz większą kontrolę nad nim przejmuje państwo.
Widać też problemy w przemyśle lotniczym. Chińczycy nie dysponują własnymi samolotami, więc obsługa samolotów zachodnich, które posiadają Rosjanie, sprowadza się do kanibalizowania wysłużonych maszyn, żeby utrzymać w sprawności pozostałe. Odcięcie od dostaw z Zachodu stało się prawdziwym wyzwaniem.
W jakim innym sektorze braki technologii będą ciosem dla Rosji?
W sektorze naftowo-gazowym, który jest kluczowy dla gospodarki i finansów Rosji. To jest główne źródło dochodów. Odcięcie od rynków zbytu to jedno, od technologii to postępująca degradacja w długim horyzoncie czasowym.
W ostatnich latach prywatna spółka Novatek, która w dużej mierze jest powiązana z prezydentem Putinem, rozwijała projekt LNG w Arktyce na Jamale. Udało się wybudować terminal, który działa w całości. W planach były kolejne dwa. Pierwsza linia produkcyjna projektu Arctic LNG 2 ma być oddana pod koniec roku, kiedy nakładane były sankcje, była gotowa w 90 proc., czy uda się uzyskać niezbędne elementy do jej skończenia – zobaczymy.
Ale co z kolejnymi zaplanowanymi liniami? Rosjanie nie mają swoich technologii – te, które posiadają, są mało wydajne i nadal wysoko awaryjne. Poza tym problemem jest budowa gazowców do obsługi nowych projektów, dotychczas zamawiane były one głównie w Korei.
Jak to wpłynie na przyszłość Rosji?
Są dwie główne bariery ograniczające rozwój gospodarczy Rosji w przyszłości, z którymi Kreml będzie musiał się zmierzyć. Regres technologiczny i problemy z kapitałem ludzkim.
Rosja ma niższą inflację niż Polska. Pod koniec 2022 r. wyniosła "tylko" 12 proc. Jak to możliwe?
W Rosji handel detaliczny spadł o 10 proc., zmniejszył się popyt. Ludzie zatrzymują pieniądze, bo nie wiedzą, co będzie jutro. Z badania prorządowej agencji wynika, że 30 proc. Rosjan "jeszcze bardziej" oszczędza na żywności niż do tej pory, to znaczy, że wcześniej już oszczędzali.
Spadek realnych dochodów o 1 proc., o którym mówi Rosstat, nie pokazuje, jak żyje się w Rosji. Około 30 mln Rosjan (około 20 proc. społeczeństwa) żyje w biedzie lub na jej granicy. Do tego dochody spadają już od 2014 r.
A co mogłyby zrobić państwa Zachodu, aby zadać jeszcze mocniejszy Rosji i jej gospodarce?
Przede wszystkim uważnie wdrażać sankcje, które zostały nałożone. Należy zamykać luki i uniemożliwiać obchodzenie sankcji. Rosjanie są bardzo aktywni, wiele firm, również na Zachodzie, jest w stanie współpracować z nimi, aby zarobić. Samo przyjęcie pakietu sankcji to dopiero początek.
Czytaj także: https://innpoland.pl/189112,aeroflot-rosja-kupila-samoloty-od-irlandii